Od trzech tygodni Anna zastanawiała się, czy skorzystać z propozycji wyjazdu do pracy we Włoszech. Oferta wyglądała atrakcyjnie, ale ceną za jej przyjęcie miało być długie rozstanie z dziećmi. Pewnej nocy przyśnił się jej zmarły niedawno ojciec, który powiedział tylko jedno słowo: „Zostań”.
Po przebudzeniu czuła się tak, jakby rzeczywiście go spotkała. Pamiętała każdy szczegół. Ojciec siedział przy stole w kuchni, a światło z wiszącej u sufitu lampy rozświetlało jego zamyśloną twarz. Przez dłuższą chwilę milczał i patrzył na nią z niepokojem. Ona stała w drzwiach oniemiała, bo nawet we śnie miała świadomość, że te odwiedziny nie mogły się zdarzyć. Przecież ojciec nie żyje. Mimo to czekała na jego słowa. I posłuchała ich.
Wkrótce sytuacja na rynku poprawiła się na tyle, że nawet w swoim rodzinnym Grudziądzu znalazła pracę.
– Marnie zarabiam, ale na przeżycie wystarczy – mówi Anna, nie kryjąc zadowolenia z podjętej decyzji. Ma po temu jeszcze jeden powód. Kilka miesięcy później zobaczyła w telewizji dramatyczny reportaż o obozach pracy dla Polaków, którzy wyjechali do Włoch.
– Nie wiem, czy też bym tam trafiła – dodaje. – Może wszystko ułożyłoby się dobrze. Ale ojciec miał tak zmartwioną minę, jakby wiedział, że spotka mnie coś złego...
reklama
404 Not Found
Not Found
The requested URL was not found on this server.
Ludzie od niepamiętnych czasów zastanawiali się, co oznaczają sny, w których pojawiają się zmarli bliscy. Najczęściej doszukiwali się w nich potwierdzenia, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią i w innym świecie trwa nadal. Wierzyli, że w nadzwyczajnych sytuacjach zmarli powracają, by pomóc żyjącym lub prosić o pomoc dla siebie. Ponieważ w natłoku codziennych spraw trudno zauważyć przekazywane przez nich sygnały, przychodzą nocą, gdy nic już nie rozprasza naszej uwagi.
Wiara w możliwość nawiązania kontaktu z duchami przodków łączyła niemal wszystkie religie pierwotne. Nie wyklucza jej także chrześcijaństwo. Znamienny przykład na to w książce „Tajemnica życia wiecznego” dał biskup Zbigniew Kraszewski. W 1996 roku zwróciła się do niego o radę kobieta, której 18-letni syn popełnił samobójstwo. Chłopak był alkoholikiem i narkomanem. Gdy wpadł w wywołaną przez nałogi depresję, powiesił się w piwnicy rodzinnego domu. Od dnia pogrzebu zaczął pojawiać się w snach matki i straszyć, że ją udusi.
Przerażona kobieta nie potrafiła uwolnić się od tych koszmarów. Kiedy więc nadarzyła się okazja porozmawiania z biskupem, zapytała, co ma robić. Duchowny obiecał, że odprawi mszę za duszę samobójcy, i poprosił matkę, by modliła się za niego. Po kilku dniach sny się zmieniły. Syn już jej nie groził. Pojawił się za to w towarzystwie – także już nieżyjącego – ojca. Obaj prosili o pożywienie i picie. „W rzeczywistości było to błaganie o modlitwę, gdyż żyjącym najczęściej objawiają się dusze pokutujące, które starają się im uświadomić, że potrzebują pomocy, albo pragną umocnić ich wiarę w życie pozagrobowe” – podsumowuje biskup.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.