Próba ognia

Chodzenie po ogniu, po angielsku zwane fire-walk, od 30 lat robi zawrotną karierę w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Na obu półkulach co roku powstają nowe kluby miłośników tej sztuki, działają poświęcone jej strony internetowe, organizowane są zloty.

Próba ognia W Polsce ten niezwykły rytuał spopularyzował słynny psychotronik Lech Emfazy Stefański, który już w 1973 roku uczył swoich rodaków, jak należy maszerować po rozżarzonych węglach. Ja pierwszy raz spróbowałem tego doświadczenia dziesięć lat temu, na warsztatach amerykańskiego szamana Davida Thomsona, który wiedzę o technikach chodzenia po ogniu czerpał od Indian. Fire-walk to w kulturze pierwotnych mieszkańców Ameryki bardzo ważna ceremonia. Ale nie tylko oni ją praktykowali. Była popularna także wśród ludów zamieszkujących Azję, Afrykę i wyspy południowego Pacyfiku.

Odporność na działanie ognia to cecha wyróżniająca szamanów niemal na całym świecie. Dlatego jeśli w wiosce pojawiał się człowiek, który twierdził, że potrafi kontaktować się z duchami przodków, najlepszym sposobem sprawdzenia, czy mówi prawdę, było poddanie go próbie ognia. Wierzono bowiem, że pośrednika między światem duchów i ludzi ogień nie krzywdzi.

Na dalekiej Syberii szamani, aby uwiarygodnić się w oczach współplemieńców, połykali żar z ogniska, lizali rozpalone do białości pręty, chodzili po ogniu, a nawet kładli się w ognistym łożu. Wśród Nieńców, mieszkańców tundry za Uralem, wielu było ludzi, którzy potrafili godzinami siedzieć wśród płomieni i brać do ust rozżarzone żelazo. Na Hawajach tamtejsi szamani (kahuni) chadzali po językach gorącej ,świecącej jeszcze, ale już nieco zakrzepłej wulkanicznej lawy.

Moc ognia w różnych plemiennych kulturach rozumiano na dwa sposoby – jako żywioł dobroczynny, lecz zarazem groźny, lub jako przejaw sił demonicznych i wrogich człowiekowi. W pierwszym wypadku szaman, jako osoba mająca tak potężnego sojusznika, musiał wykazać naocznie, że ogień mu sprzyja i go chroni. Pokazy odporności na działanie płomieni były wyrazem posiadania dobroczynnej mocy. Tak było na Syberii i u wielu ludów Ameryki Północnej.

W innych kulturach ogień był nieprzyjazną siłą, którą należało okiełznać. Wtedy szamani lub inni religijni przywódcy urządzali ceremonie chodzenia po ogniu lub tańców wśród płomieni, żeby przekonać wiernych, że mają większą moc niż demony. Widok człowieka, który dławi stopą ogniste jęzory, musiał robić na obserwatorach ceremonii piorunujące wrażenie.

reklama
Źródło: Wróżka nr 9/2005
Tagi:
Komentarzy: 2
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl