Papież Jan Paweł

Dzień przed swoją śmiercią, około dziesiątej rano, papież Jan Paweł I zasiadł z sekretarzem stanu, kardynałem Jeanem Villotą do kolejnej filiżanki kawy. Wyraźnie przygnębiony, nie słuchał wywodów swego towarzysza. W pewnej chwili przerwał mu gwałtownie: "Można było wybrać kogoś lepszego niż ja. W Kaplicy Sykstyńskiej siedział naprzeciwko mnie..."

Papież Jan Paweł "Czy Jego Świątobliwość ma na myśli Wojtyłę? To chyba niemożliwe! "Możliwe" on wkrótce nadejdzie, bo ja będę musiał odejść. W tym samym mniej więcej czasie, setki kilometrów od Stolicy Apostolskiej, kardynał Franz Konig, wracając z Karolem Wojtyłą z jednej z wiedeńskich restauracji przestrzegł kierowcę taksówki: "Jedź ostrożnie, wieziesz przyszłego papieża!

Jeśli kiedykolwiek w łonie Kościoła katolickiego pojawiły się dwa prorocze znaki jednego dnia, stało się to właśnie 28 września 1978 roku. Nie wiadomo, czy ktokolwiek z tej czwórki wierzył wówczas w owe przepowiednie. Któż mógł przypuszczać, że 29 września 1978 roku wypadki potoczą się szybciej, niż można było przewidzieć. Wtedy bowiem, o godzinie 5.30 rano, Jana Pawła I nie było już wśród żywych. Konieczność wyboru nowego papieża stała się faktem. Termin konklawe wyznaczono na 14 października. Kiedy Karol Wojtyła ruszał do Rzymu, jego przyjaciel, ksiądz Malicki, poradził mu, by nie kupował biletu powrotnego " przekonany, że nie będzie on już potrzebny. Wojtyła jednak kupił bilet, sądząc, jak wielu innych, że papieżem zostanie kolejny Włoch.

Był jednak człowiek, wtajemniczony niemal we wszystko, co się działo w Watykanie: polski biskup Andrzej Maria Deskur, bliski przyjaciel Wojtyły ze studiów. Czwartego października zaprosił Karola Wojtyłę na obiad i przedstawił mu dokładną sytuację w Stolicy Apostolskiej: wśród czołowych purpuratów panuje ogromny rozłam, Włosi chcą forsować swoich kandydatów " Giuseppe Siriego, Giovanniego Benellego i Pericle'a Feliciego, Francuzi " kardynała Francoisa Marty'ego z Paryża, Niemcy i Austriacy " kardynała Franza Koniga, a Kanadyjczycy " kardynała MauriceŐa Roya. Biskup Deskur postawił sprawę jasno: bez względu na to, co Wojtyła o tym myśli, on rozpoczyna kampanię na rzecz jego kandydatury. Przecież Wojtyła otrzymał siedem głosów w czasie konklawe wybierającego Jana Pawła I, a zwolennicy Polaka są gotowi poprzeć go i teraz. Wojtyła ma się tylko zgodzić.

Okres poprzedzający konklawe jest w Watykanie szczególny. Tylko wtedy purpuraci czują się synami Ojca Świętego i prawdziwymi budowniczymi wizji Kościoła. Są więc gotowi walczyć o tę wizję do upadłego. W szczególnym położeniu znajdują się ci, którzy wiedzą, że ich kandydatury są brane pod uwagę. Każdy wie, ale nie wolno mu tego powiedzieć. Nie ma możliwości zaprezentowania swojego programu. Musi milczeć, będąc jednocześnie świadkiem klasycznych, przedwyborczych manewrów, porozumień, prób budowy koalicji i działań mających na celu przystopowanie konkurentów. Podstawowa zasada, to pozostać w cieniu. I nigdy, w żadnej formie nie brać udziału w dyskusjach i rozgrywkach.

reklama

Maszyna przedwyborcza kręciła się już pełną parą. W okolicach Watykanu krążyły najdziksze plotki i zwykłe oszczerstwa. Najpotężniejszą kampanię na rzecz własnej kandydatury prowadził " łamiąc obowiązujące zasady " kardynał Giuseppe Siri z Genui. Podjął ostatnią próbę, by zdobyć tron papieski. Kiedyś uważano, że przejmie spuściznę po Piusie XII, wybrano jednak Jana XXIII. Po nim przyszedł Paweł VI, a potem Jan Paweł I. Siri doskonale wiedział, że teraz albo nigdy. Atakował wszystkich. Głosił, że tylko on może silną ręką uporządkować Kościół. Przestrzegał przed lewicą z Europy Środkowej i tymi, którym marzą się reformy i porozumienie z innymi kościołami.

Ostrzegał przed papieżem obcokrajowcem, a swoim włoskim kontrkandydatom zarzucał, że są gotowi na kompromis z rosnącą w siłę włoską lewicą. Wreszcie, czując za sobą poparcie konserwatystów, zaatakował Francuzów, Niemców i Kanadyjczyków. Przekonywał administrację Watykanu, że jeśli któryś z nich wygra, w Stolicy Apostolskiej będzie się mówić po francusku, niemiecku lub angielsku i wielu biskupów straci zajęcie. Karolem Wojtyłą nie przejmował się zbytnio. Według niego " i wielu innych " kandydat z dalekiej Polski nie miał szans. Zwłaszcza że, ku przerażeniu biskupa Deskura, tego samego zdania był... kardynał Wyszyński!

Deskur jednak nie rezygnował. Swoją kampanię na rzecz Wojtyły prowadził dwutorowo. Przede wszystkim straszył uczestników konklawe radykalnym konserwatyzmem Siriego. Ponadto przekonał kardynała Koniga do Wojtyły i nakazał mu, by zdobywał dla niego zwolenników wśród kardynałów zachodnich. Plan był prosty. Należało doprowadzić do podzielenia głosów między kandydatów włoskich, by żaden z nich nie uzyskał przewagi dwóch trzecich. Potem zaatakować. Sprawę głosów dla Wojtyły Deskur pozostawił kardynałowi Konigowi, a sam zajął się Włochami. Dzięki pomocy innego włoskiego kandydata, kardynała Giovanniego Benellego, zmontował "pułapkę na Siriego".

W przeddzień konklawe namówił dziennikarza Gianniego Licheriego, żeby poprosił Siriego o wywiad. Zgodził się pod warunkiem, że nie ukaże się on w druku przed rozpoczęciem konklawe. W ostrych słowach zaatakował tam Watykan i wielu znanych purpuratów. Obiecał przy tym, że kiedy tylko zostanie papieżem, zrobi w Stolicy Apostolskiej gruntowny porządek. Dziennikarz słowa dotrzymał. Wywiad ukazał się dopiero po rozpoczęciu konklawe, ale... jego kopia dotarła do wszystkich pół godziny przed początkiem obrad. Pułapka się zatrzasnęła. Część kardynałów, gotowa poprzeć Siriego, zwróciła się przeciw niemu. Żyjący od kilku tygodni w największym napięciu Deskur nie mógł już jednak obserwować rozwoju wydarzeń. Wylew powalił go na kilka miesięcy.

Wreszcie, 14 października 1978 roku, po mszy o godzinie 16.30, stu jedenastu kardynałów wkroczyło do pomieszczeń, w których mieli zostać zamknięci na czas konklawe. Karol Wojtyła wylosował celę 91. Nie rozmawiał z nikim. Jak wieść niesie, wolny czas poświęcał na modlitwę i czytanie rozprawy teologicznej na temat... marksizmu. Czyżby już wtedy przeczuwał, z czym przyjdzie mu walczyć? W niedzielę 15 października rozpoczęły się wybory. Po pięciu turach zaciętej walki stało się to, co przewidział Deskur: włoscy kandydaci zablokowali się nawzajem. Do działania przystąpił biskup Konig.

Jeszcze tego samego wieczoru zwołał spotkanie kardynałów państw obszaru niemieckojęzycznego, Holendrów, Francuzów i kilku kardynałów z Europy Wschodniej. Poparł Wojtyłę i uświadomił im, że mają szansę dokonać przełomu nie wybierając Włocha na papieża. W poniedziałek przed południem odbyły się dwie kolejne rundy głosowania. Siri stracił poparcie. Stało się jasne, że kardynałowie dokonali przełomu. Byli gotowi głosować na kogoś, kto nie jest Włochem.

W kolejnej, południowej rundzie akcje Karola Wojtyły gwałtownie poszły w górę. Podczas obiadu był on tak zdenerwowany, że obawiano się, czy przyjmie funkcję, gdyby go wybrano. Po południu widziano go, jak szedł do celi Stefana Wyszyńskiego, jak w czasie tej rozmowy płakał, a potem rzucił się w ramiona prymasa Polski. Nikt już nie miał wątpliwości, jaki będzie dalszy przebieg wypadków...

Odbyły się jeszcze dwie tury głosowania. W drugiej aż 99 głosów padło na Karola Wojtyłę. Po raz pierwszy od 450 lat głową Kościoła katolickiego został ktoś, kto nie był Włochem. Ktoś, kto jako chłopak oświadczył księdzu arcybiskupowi Sapiesze, że za nic w świecie nie zostanie księdzem.


Jerzy Gracz

Źródło: Wróżka nr 10/2000
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl