Rozum gąsienicy

Liczne gatunki kwiatów mięsożernych Ameryki Południowej wypracowały, w ciągu milionów lat ewolucji, bardzo skuteczny sposób polowania na małe organizmy, głównie owady. Bowiem w warunkach, w jakich przyszło im żyć, potrzebują białka zwierzęcego. Zabójczy jad przemyślnych roślin paraliżujący system nerwowy ofiar składa się z takich substancji, na które żadne zwierzę żyjące w ich środowisku nie potrafi wyprodukować skutecznej odtrutki.

Rozum gąsienicy Tymczasem gąsienice tamtejszych gatunków motyli, choć z natury roślinożerne, też potrzebują białka zwierzęcego, by móc się przepoczwarzyć. Jego źródłem są dla nich tylko liście mięsożernych kwiatów. Opracowanie sposobu, jak się do nich bezpiecznie dobrać, zajęło im zapewne kilka milionów lat. Ale znalazły go. Wchodzą na liść zabójczej rośliny, bardzo delikatnie nadgryzają jego blaszki i cierpliwie czekają.

Kiedy tylko roślina poczuje na sobie szczęki intruza, natychmiast z podstawy liścia, siecią kanalików, wprowadza w jego strukturę paraliżujący jad. Gąsienica uważnie obserwuje drogi, którymi on się rozchodzi. Kiedy po jakimś czasie roślina, pewna, że odstraszyła napastnika, wciąga z powrotem swój jad, gąsienica przegryza służące do transportu kanaliki w dolnej części liścia. I spokojnie zabiera się do konsumpcji jego górnej części, gdzie jad już nie dotrze. Sprytne? Ale to jeszcze nie wszystko.

Najedzone gąsienice nie rezygnują z deseru. Bo mięsożerne kwiaty chowają prawdziwe łakocie w swoich kielichach. Jest tam cała gama nektarów, którymi wabią swoje ofiary. Sprytne larwy zauważyły, że rośliny "zatrzaskują" swoje kwiaty - śmiertelną pułapkę - tylko w ciągu dnia. Po deser trzeba więc przychodzić nocą. Ale wtedy gąsienice śpią, tak jak kwiaty. Zafundowały więc drapieżnym roślinom noc w świetle dnia.

Przędą mocne nici i wiążą nimi liście rośliny tak, by otoczyć kwiat ciasnym kapeluszem. Pozbawiony światła słonecznego, zasypia. Wtedy gąsienica zabiera się do ucztowania. Zaspokoiwszy apetyt, nie zostawia jednak kwiatu na pastwę losu. Przecież nie zabija się własnego żywiciela. Kiedy więc wyjdzie z kielicha, starannie rozcina szwy liściastej czapki i odchyla liście. Kwiat budzi się natychmiast i... zabiera do wytwarzania nektaru.

Warto dodać, że przemyślne gąsienice potrafią dostosować swoje fortele do gatunku kwiatu, który atakują! Na tym zresztą nie kończy się ich pomysłowość. Kiedy przychodzi czas przepoczwarzania się, a okolicę, w której żyją, zdominowały ptaki, budują kilka kokonów. Nie tylko ten prawdziwy, w którym będą ukryte przez kilka dni, ale także fałszywe, by zmniejszyć ryzyko śmierci w dziobie wygłodniałego ptaka! Niektóre gąsienice potrafią się tak dokładnie maskować, że naukowcy do dziś nie odgadli, jak przepoczwarzają się one w motyle. Czyż nie ma w tym jakiejś kosmicznej inteligencji, wobec której człowiek tak często jest bezradny?

reklama

Lucjan Znicz, wieloletni badacz form życia na Ziemi, natrafił w starych kronikach na zapis procesu, który zakon franciszkanów w Brazylii wytoczył... termitom. Przez wiele lat, ignorując zasadzki braciszków, budowały sobie siedziby w ich meblach. Tak sprytnie, że nigdy nie doprowadziły do widocznego uszkodzenia. Obrońca termitów (przydzielony im z urzędu) wykorzystał zresztą ten fakt. Podkreślając kulturalne zachowanie owadów w tym względzie wykazał, iż to termity, a nie franciszkanie, osiedliły się wcześniej na spornym terenie. Tak czy inaczej, proces zakończył się typowym kompromisem. Przed kopcami termitów odczytano wyrok wzywający obie strony do taktownego zachowania się względem siebie. Szkodniki miały przestać gnębić mnichów, a oni - tępić je. Historia milczy, czy dotrzymano warunków umowy. Być może tak, bowiem i jednym, i drugim trudno odmówić inteligencji.

A termity potrafią doskonale się obejść bez zakonnego drewna i budować własne domy o fantastycznych kształtach. Ich wysokość dochodzi do 6 m (2 piętra), a objętość - do 400 m3. Są tak mocne, że zniszczyć je można tylko przy użyciu ładunków wybuchowych. W domach tych - za pomocą systemu kanałów i tuneli wentylacyjnych - termity utrzymują stałą temperaturę 30oC, bez względu na warunki panujące na zewnątrz. Inżynierowie nadal nie wiedzą, jak te pracowite, "prymitywne" owady to robią!

Rozum gąsienicy Ale to nie wszystko. Drewno nie jest ich największym przysmakiem. Trudno im bowiem strawić zawartą w nim celulozę. Jedzą więc drewno tylko z konieczności, potem zaś proszą o pomoc pasożyty, które specjalnie w tym celu hodują w swoim przewodzie pokarmowym. Te rozkładają celulozę na prostsze związki, które służą żołądkom termitów. Nikt nie wie, jak termity nakłaniają "gości", by zamieszkali w ich żołądkach i zarazem nie szkodzili im samym.

Nikt też nie wie, w jaki sposób doszło do tego, że te inteligentne stworzenia uprawiają w kopcach swój przysmak - grzyby. I to takie, które nie występują nigdzie indziej w przyrodzie. Może mają zdolnych genetyków? Równie sprawnie rozwiązują swoje problemy społeczne. W każdej termitierze oprócz króla, królowej i robotników, przychodzi na świat kasta wojowników. Mają tylko jedno zadanie: bronić kopiec przed atakiem obcych.

Jeśli budowla jest zagrożona, karmienie wojska ma sens. Co jednak robić, kiedy czasy są spokojne? Zbyt wielu próżnujących żołnierzy grozi załamaniem gospodarki żywnościowej całej społeczności. Z drugiej strony, jak ocenić, czy wojska jest jeszcze tyle, ile trzeba, czy już za dużo? Zwłaszcza że termity rozmnażają się w zastraszającym tempie - królowa co sekundę "wyrzuca" z siebie jedno jajo.

Z pomocą przyszedł termitom... zapach, a właściwie odór. Kiedy w kopcu przekracza on wszelkie granice przyzwoitości, to znak, że wykluło się zbyt wielu kandydatów na wojowników. Niańki zajmują się wówczas tylko najmniej agresywnymi osobnikami - przyszłymi robotnikami. Natychmiast więc spada liczba chętnych do kariery wojskowej - na rzecz robotników. Niedoszli wojownicy upodabniają się do nich w zachowaniu. I po jakimś czasie problem rozwiązuje się sam. Chyba każde społeczeństwo może pozazdrościć termitom takiej skuteczności bodźców ekonomicznych. Czy doprowadził do tego tylko ich instynkt? Ale jak nadąża on za ciągle zmieniającymi się warunkami zewnętrznymi? A może to tylko sprawa programu genetycznego? Raczej mało prawdopodobne.

Gustaw Fechner, niemiecki fizyk, ma pewnie rację twierdząc, iż musi istnieć coś, co jest świadomością planety: "Tak jak mózg człowieka składa się z milionów komórek, tak świadomość planety składa się ze świadomości zamieszkujących ją organizmów". A jeśli tak, to i termit, i sprytna gąsienica mają swój wkład w intelekt naszej biosfery (z greckiego - kula życia). A jeśli we Wszechświecie istnieje wiele takich kul życia i potrafią się połączyć? W efekcie mamy do czynienia z mądrością Kosmosu. Skoro tak, to w czym jesteśmy mądrzejsi od gąsienicy, skoro - jak ona - jesteśmy tylko jednym z intelektualnych składników biosfery?


Jerzy Gracz

Źródło: Wróżka nr 2/2000
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl