Czternasty żywot tułacza

Uciekinier znalazł schronienie na północy Indii, w Dharamsali. Nim jednak tam dotarł, odbył długą i niebezpieczną podróż przez Himalaje. O wyprawie tej krąży wiele opowieści, a jedna z nich znakomicie opisuje sposób myślenia duchowego przywódcy Tybetańczyków. 

Czternasty żywot tułacza Otóż pewnego razu dalajlama obudził się przed świtem i wyszedł z namiotu, aby pospacerować i popatrzeć na gwiazdy. W tym czasie człowiek strzegący jego bezpieczeństwa smacznie spał. Po kilkunastu minutach Jego Świątobliwość wrócił do bazy i zamiast czekać, aż poddany się obudzi i go obsłuży, sam przygotował herbatę dla siebie i dla niego.

Kiedy strażnik otworzył oczy i ujrzał pochylającego się nad nim przywódcę, który podawał mu filiżankę gorącego napoju, pomyślał, że to sen! A przecież zachowanie dalajlamy było bardzo naturalne i zgodne z tym, co potem uparcie jeszcze wiele razy powtarzał: „Jeśli obudzimy w sobie miłość i współczucie dla ludzi, życie znowu zacznie nas cieszyć”.

Zasada ta obowiązuje wszystkich: bogatych i biednych, mędrców i uczniów, władców i poddanych. A ten, kto jej przestrzega, z pewnością odnajdzie drogę do szczęścia. XIV Dalajlama naucza o tych prostych prawdach już od ponad pół wieku. I sam jest najlepszym przykładem, że człowiek serdeczny, wielkoduszny i kochający innych ludzi potrafi zachować pogodę ducha nawet wtedy, gdy los rzuca mu pod nogi najcięższe kłody.

Na czarno-białym zdjęciu stoi Dalajlama w otoczeniu rodziny (pośrodku, w okularach). Jego młodsza siostra, Jetsun Perna (druga z lewej) w pamiętnym filmie „Siedem lat w Tybecie” zagrała własną matkę. Gdy 6 lipca 1935 roku w niewielkiej wiosce Takcer w południowo-wschodnim Tybecie urodził się chłopczyk, nikomu nie przyszło do głowy, że w przyszłości będzie on jednym z najbardziej szanowanych myślicieli na świecie. Lhamo Thondup, bo tak mu dano na imię, był dziewiątym dzieckiem ubogich chłopów. Rodzice mieli inne zmartwienia niż kształcenie swoich pociech – przede wszystkim musieli zadbać, by miały co jeść. Nic nie wskazywało, że w ich szarym życiu pojawi się iskierka nadziei.

reklama

Dalajlama w otoczeniu rodziny (pośrodku, w okularach). Ale już kilka dni po narodzinach Lhamo zdarzyło się coś niezwykłego. Oto poważnie chory ojciec chłopca zaczął nagle wracać do zdrowia. A kilkanaście miesięcy później, gdy mały nauczył się stawiać pierwsze kroki, jedną z jego ulubionych zabaw było pakowanie rzeczy – jakby wybierał się w daleką podróż. Wykrzykiwał przy tym: „Jadę do Lhasy! Jadę do Lhasy!”, choć nie wiedział, co te słowa znaczą.

Te dziwne zdarzenia miały swoją przyczynę. Otóż w 1933 roku właśnie w Lhasie, stolicy Tybetu, zmarł Thubten Giaco, XIII Dalajlama. Wówczas zaczęły się długie i dyskretne poszukiwania jego kolejnej inkarnacji. Najpierw najwyżsi lamowie zadali pytania sprawdzonej już przed wiekami wyroczni Neczung. Ta zasugerowała, by zmarłego przywódcę posadzić na tronie, jego twarz skierować na południe i sprawdzić, w jakim kierunku się ona zwróci. Tam trzeba będzie szukać następcy.

Po kilku dniach twarz obróciła się ku wschodowi, a na drewnianym słupie w północno-wschodnim rogu sanktuarium wyrósł wielki grzyb w kształcie gwiazdy. Aby potwierdzić przepowiednię, regent (tymczasowo zastępujący dalajlamę) pojechał nad święte jezioro Lhamo Latos, gdzie podczas medytacji ujrzał klasztor o złotych i zielonych dachach oraz dom z turkusowych cegieł zamieszkiwany przez rodzinę i psa. Swoją wizję przekazał grupie lamów, która po długich poszukiwaniach odnalazła to miejsce. Zielone i złote dachy wieńczyły klasztor Kumbum, a w nieodległej wiosce Takcer stał dom z turkusowych cegieł. Mieszkało w nim małżeństwo z psem i dziećmi. Wśród nich był dwuletni Lhamo.

Źródło: Wróżka nr 4/2006
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl