W lustrze

Stając co rano przed lustrem nie domyślamy się nawet, że oto wkraczamy - jak Alicja z Krainy Czarów - w tajemniczą dziedzinę sobowtórów i istot bliźniaczych. Że ten nasz lustrzany bliźniak, ta twarz tak znajoma, wcale nie jest tą, którą oglądają inni! Lewa strona twarzy przenosi się na prawą, prawa na lewą, a nie są one nigdy jednakowe. Trzeba użyć dwu luster, zetknąć je krawędziami pod kątem prostym i spojrzeć prosto w połączenie. Zobaczymy siebie takimi, jak inni nas widzą.

W lustrzeCo nas fascynuje w bliźniętach?

Przede wszystkim podobieństwo fizyczne, czasem doskonałe. Zaskoczenie, że człowiek może się urodzić w dwu identycznych egzemplarzach! Zdumiewa emocjonalna więź pomiędzy nimi, telepatyczne porozumienie i odczuwanie przyjemności z przebywania razem - tylko bliźniętom w takim stopniu właściwe. Kto wie, czy taki stan wspólnoty nie jest tym, czego w istocie pragniemy w naszych romantycznych marzeniach o doskonałej miłości między mężczyzną a kobietą?

Jednak bliźniacze pary przyciągają też uwagę potworną patologią zachodzących między nimi relacji. Słynny jest przypadek "milczących bliźniąt", June i Jennifer Gibbons urodzonych w Londynie w 1963 roku. Nie odzywając się do nikogo i nie reagując na świat zewnętrzny, stworzyły około 4. roku życia własny sekretny język, którego nie rozumieli nawet ich rodzice. Jako nastolatki żyły niby pustelnice, zajmując się głównie szyciem dla lalek i pisaniem dla siebie opowiadań. Wygłaszały też jedna dla drugiej audycje radiowe związane z ich własnym światem, z wrogim nastawieniem do rzeczywistego otoczenia.

Z niesamowitą, mechaniczną precyzją naśladowały swoje ruchy. Mając lat 18 wreszcie dostrzegły innych ludzi. Zaczęły się wtedy udzielać towarzysko, a na ulicy - wyrywając sobie lornetkę - rozglądały się za chłopcami. Wykazywały cechy zdumiewającego geniuszu, pisząc i publikując opowiadania. Uczęszczały na kursy czarów, brały narkotyki oraz kradły i podpalały. Te psychopatyczne zachowania zaprowadziły je do więzienia.

Zamknięte w jednej celi jeszcze bardziej się zbliżyły, ale wtedy zaczęły ze sobą walczyć. Gdy je rozdzielano, popadały w śmiertelną niemal depresję. Ujawnił się wówczas, znany z mitologii, archetypiczny konflikt bliźniąt, w którym młodsza, Jennifer, przyjęła rolę złej, agresywnej siostry, dominującej nad drugą. Obserwujący siostry psycholodzy - ku swemu rozczarowaniu - stracili jednak obiekt doświadczenia, gdyż jedna z nich umarła.

reklama

Rywale

Rywalizacja i wrogość najczęściej cechuje bliźnięta mitologiczne. W opowieściach Indian Północnej i Południowej Ameryki, jedno z nich jest zawsze silne i przebiegłe, drugie - nierozgarnięte i słabe, ale ma wystarczająco dużo sprytu, by zaszkodzić lepszemu. Podobne motywy występują w konflikcie między Romulusem i Remusem, których król kazał utopić, a ocaliła ich i wykarmiła wilczyca. Gdy Romulus postanowił założyć Rzym, zaorał bruzdę wyznaczającą miejskie granice. A gdy mimo zakazu jego brat Remus ją przeskoczył, zabił go bez wahania.

Grecja i Rzym miały też Kastora i Polluksa, kojarzonych z astrologicznym znakiem Bliźniąt, inaczej Gemini. Jak pamiętamy, ich matka, Leda, żona Tyndareosa, będąc z nimi w ciąży, została uwiedziona przez Zeusa w łabędziej postaci, co zaowocowało zniesieniem przez nią dwu jaj. Z jednego wylęgły się niepodobne do siebie (choć jednojajowe!) Klitajmestra i boska Helena, z drugiego - Kastor i Polluks. Synem Zeusa był Polluks, nieśmiertelny po swym boskim rodzicu. Co ciekawe, w szeroko rozpowszechnionych ludowych wierzeniach zawsze jednemu z bliźniąt przyznaje się nadnaturalne pochodzenie, jakby nie dowierzając, że zwykli rodzice mogliby począć bliźniaki.

Wiele pierwotnych bóstw czczono jako pary brat-siostra. W Egipcie byli to Izyda i Ozyrys. W Japonii Izanagi i Izanami, którzy stojąc na tęczowym moście, rozpiętym nad chaosem niestworzonego jeszcze Kosmosu, cisnęli "niebiański klejnot-oszczep" w bezkształtne łono wód w dole. Na końcu oszczepu zagęściła się wyspa. Bliźnięta zstąpiły na nią i stały się rodzicami wszystkich ras na Ziemi. Współcześnie z bliźniętami wiązane są najdziwniejsze wierzenia. U plemienia Togo w Zachodniej Afryce i u Masajów są one potężnymi, nietykalnymi fetyszami, których tabu musi być spożytkowane dla dobra plemienia. Zarazem, przynajmniej jedno z bliźniąt - zwykle to urodzone jako drugie - jest uważane za potomka totemicznego przodka plemienia. U Togo jest nim długoogoniasta małpa, lecz czasem ojcostwo przyznaje się najwyższemu bóstwu, Ohoho.

Na syberyjskim półwyspie Sachalin panuje przekonanie, że tylko jedno z bliźniąt jest dzieckiem normalnego ojca, a drugie - plemiennego szamana. Tak przebiegle ukrywa, która córka lub syn jest jego, iż plemię musi oboje traktować z najwyższą troską należącą się tabu.

Zły omen, pech i klęska


Afryka nie jest przyjazna bliźniakom. Jedynie u plemienia Yoruba ich narodziny są szczęśliwym znakiem. U innych - to klątwa niosąca tak wielkie zagrożenie, że dzieci są często zabijane, a matka skazywana na wygnanie. Tabu jest tak surowe, że bliźniąt nie wolno nawet grzebać i muszą być zabite w rytualny sposób, przez niewolnicę, która ukrywa zwłoki w leśnym poszyciu. Gdzie indziej jedno jest zachowywane przy życiu, drugie żywcem grzebane. U Bantu, w Dolnym Kongo, jedno jest głodzone na śmierć i grzebane na rozstajnych drogach, drugie otrzymuje jego symboliczny wizerunek w celu zachowania nadnaturalnej więzi między nimi.

W Nigerii klątwą jest powiedzenie: "Obyś została matką bliźniaków!" U plemienia Arebo, "ciężko przez los doświadczony" mężczyzna, którego żona urodziła bliźniaki, może jednak wykupić jej życie. Na niektórych obszarach w Afryce są nawet wioski bliźniąt, w których żyją one ze swymi wygnanymi matkami. Podobnie jest w Amazonii, gdzie podwójne narodziny są uważane za niezgodne z naturą, bliźnięta zaś - za nieludzkie i niższe istoty. Wiele plemion Ameryki Północnej i aborygeni australijscy traktują je jak wysłańców zła stanowiących poważne zagrożenie dla społecznej harmonii. Wyobrażenia te zapewne stąd pochodzą, że plemiona żyjące na łonie przyrody widzą w podwójnych narodzinach działanie magicznej, potężnej i niezależnej od człowieka siły, leżącej u podstaw Stworzenia.

Należy się jej obawiać, bo wysyłając na świat bliźniaki gwałci ona porządek rzeczy. Takie "zacofanie" może przerażać, lecz gdy przyjrzymy się biologii tego zjawiska, stwierdzimy ze zdumieniem, że intuicja trafnie im podpowiada: za narodzinami bliźniaków rzeczywiście stoi tajemna i nieujarzmiona przez człowieka siła. Wszystko zaczyna się w jaju, zdolnym do podziału. A życie biologiczne, od chwili Stworzenia, jest przecież niczym innym, jak nieustającym podwajaniem się komórek. A to jest poprzedzane procesem podwajania pasma DNA, również z natury bliźniaczego, bo złożonego z dwu komplementarnych nici skręconych w helisę.

I oto, każde takie pasmo z zapisem genowym wytwarza swoje pasmo bliźniacze. Identyczne w najmniejszym szczególe, by przy podziale komórki mogło ono przejść do jednej z bliźniaczych komórek. Tak więc tajemnica życia, być może intuicyjnie lepiej rozumiana przez szamanów niż współczesnych uczonych, kryje się właśnie w zjawiskach bliźniaczych. Jak to więc często bywa, język mitu zbliżył się do języka nauki, a nawet go wyprzedził!

Spotkać samego siebie


Sobowtór zawsze był potworną kopią oryginału. Hitler czy Stalin posługiwali się przypadkowo podobnymi do nich osobami. Występował w folklorze od Australii do Finlandii, od Melanezji do Meksyku. Niósł ze sobą ryzyko, że "duplikat" opanuje, wyssie i pożre siły oryginału. Magia opiera się na tworzeniu sobowtóra osoby, na którą chce się oddziaływać. To, co robi się wizerunkowi, czyni się jego właścicielowi. Dlatego "dzicy" nie pozwalali się fotografować. Nie bali się bynajmniej ukradzenia duszy, jak sądzili nieświadomi rzeczy podróżnicy. Chodziło im o to, aby wizerunek nie mógł komuś posłużyć do wyciągania życiowej i duchowej siły z oryginału albo do przesyłania mu z odległości złych uczuć i wrażeń.

Wampir - żyjący zmarły - jest sobowtórem niegdyś żyjącej osoby. Ponieważ ona już nie istnieje, wampir-sobowtór pozbawiony oryginału nie może mieć odbicia. Jest jak kserokopia dokumentu, którego oryginału już nie ma. Najdoskonalszym rodzajem bliźniaka i zarazem sobowtóra jest ten, który powstaje na skutek bilokacji. Jakie jest fizyczne podłoże tego fenomenu - nie wiemy. Przypuszcza się, że może to być związane z eksterioryzacją, czyli opuszczaniem ciała fizycznego przez ciało eteryczne. Istnieją liczne świadectwa, że człowiek może chwilami występować w dwu "egzemplarzach". Taka zdolność była przypisywana chrześcijańskim świętym: Antoniemu z Padwy, Sewerynowi z Rawenny, Klemensowi i Ambrożemu, a współcześnie - słynnemu jasnowidzowi Stefanowi Ossowieckiemu i Ojcu Pio.

Święty Antoni, wygłaszając niedzielne kazanie w miasteczku Quayroix, przypomniał sobie, że obiecał był odczytać Ewangelię w odległym Limoges. Było już za późno, by wyruszyć w drogę. Westchnął więc o pomoc do Boga i w tej samej chwili jego sobowtór pojawił się na ambonie w Limoges, co zaświadczają klasztorne kroniki. Goethe opisał w pamiętniku spotkanie na jawie ze swym sobowtórem, gdy jechał konno z wizytą do przyjaciółki. Zobaczył go jadącego naprzeciw, jednak w innym ubraniu, w stroju z jasnoszarej tkaniny ze złotą nicią. Osiem lat później, na tej samej drodze, znowu ujrzał siebie i w tym samym stroju.

Równie słynny francuski pisarz, Guy de Maupassant, pewnego popołudnia 1889 roku siedział przy biurku, gdy ujrzał samego siebie, jak wchodzi do pokoju, siada naprzeciw, podpiera dłońmi głowę i dyktuje słowo po słowie dalszy ciąg opowiadania, które Maupassant właśnie pisał. Gdy skończył, zjawa wstała i rozwiała się na jego oczach. Świadkowie własnych sobowtórów zgodnie opisują ich uderzające cechy: coś takiego ma czerstwe oblicze, emanuje energią, zdaje się promieniować i ciska zuchwałe spojrzenia lub śmieje się z mrożącą, szyderczą zjadliwością. Znika natychmiast, kiedy jego widok wywołuje zbyt wielkie wrażenie.

Kiedyś w wielu kulturach ukazanie się sobowtóra zapowiadało śmierć. Normalnie niewidzialny, miał się "kondensować" kilka dni przed zgonem. Afrykańskie plemiona mieszkające wokół jeziora Wiktorii uważają, że każdy człowiek ma sobowtóra, zwanego doshi albo mzimu, wędrującego w świecie snów. Eskimosi i krajowcy z Wysp Andamańskich są zgodni, że sobowtór jest wiernym odbiciem właściciela. W Indiach Holenderskich zły żeński sobowtór - nita - może przybrać postać przyjaciela lub kochanka i wciągnąć w stosunek seksualny z fantomem, co w ciągu kilku dni przynosi śmiertelny skutek.

Kochankowie i bratnie dusze


Nie wszyscy mamy bliźniaka, lecz wszyscy go pragniemy i poszukujemy! To właśnie miłość - najdoskonalszy lek przeciw wyobcowaniu na Ziemi - ma być mistycznym poszukiwaniem w innym człowieku bliźniaka-sobowtóra, w celu przyłączenia go do siebie. W myślach o sobie samych wszyscy jesteśmy Narcyzami, wpatrującymi się bez końca we własny wizerunek. Ale są chwile, kiedy to "ja" nas zawodzi. Ogarnia nas zwątpienie, uczucie pustki, samotności, strachu. Wówczas ratuje nas miłość, która, jak pisze Shelley w romantycznym eseju "O miłości", jest bolesną tęsknotą i pragnieniem swojej podobizny-bliźniaka, a zarazem swojego "antytypu" czy przeciw-wizerunku wcielonego w inną osobę.

Mitologią współczesnego świata jest nauka. A w niej - podwójna helisa DNA, która przejęła odwieczną rolę mitycznych bliźniaków. Jeśli Nauka zdoła nas istotnie wprowadzić w najgłębsze tajemnice życia, dowiemy się być może, dlaczego bliźnięta były u początku stworzenia, tak jak będą i u końca świata.


Maciej Kuczyński
Fot. Propress, B&W, East News, Corbis, Studio 69, Zefa

Źródło: Wróżka nr 12/2002
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl