Radość z seksu jest dla nas tak ważna, że jesteśmy gotowi dla niej wiele zrobić. Dla natury jedynym celem życia płciowego jest przedłużenie gatunku, utrzymanie go za wszelką cenę. Nawet za cenę... śmierci.
Na pierwszy rzut oka samiec lwa wygląda na wyjątkowego lenia. Cały dzień potrafi przeleżeć w trawie. Nie rusza go nawet jedzenie przechadzające się przed jego nosem. Jego lenistwo to tylko jednak pozory. Tak naprawdę nie może sobie pozwolić na bezsensowne tracenie sił, bo przede wszystkim musi intensywnie uprawiać seks i bronić swojego haremu. Lwicy w afrykańskim buszu nie jest łatwo znaleźć dobrego kandydata na ojca swych dzieci. Kiedy trafi się więc stosowny osobnik, musi robić wszystko, by zostać zapłodniona. Tylko sobie znanymi metodami zmusza lwa, by w ciągu kilkunastu godzin nieprzerwanie uprawiał z nią seks (ponad 170 razy). Lew jakoś to wytrzymuje... Samiec myszy australijskiej po takim maratonie pada martwy.
Nosorożec musi się nieźle natrudzić, by ważąca ponad tonę oblubienica choć przez chwilę zechciała postać spokojnie. "Ustawianie" samicy to najbardziej niebezpieczna część aktu, bo nie każda dama lubi być poszturchiwana. Sama erekcja trwa bardzo krótko, po niej samiec szybko ucieka przed wściekłością pani nosorożec. Czasem mu się nie udaje. Samiec żyrafy swą szyją oplata narzeczoną i na pół godziny opiera o nią swoje ważące dwie i pół tony ciało. Bocian natomiast, kiedy dopadnie go chuć, dobiera się do każdej napotkanej bocianicy; nie gardzi też damami innego gatunku. Żółw morski, kiedy wreszcie przytrzyma łapami samicę, przez cały miłosny akt gryzie ją w głowę. Na szczęście potrzebuje na zaspokojenie zaledwie kilkunastu sekund.
To nie z powodu wrednego charakteru, lecz z przyczyn bardziej praktycznych modliszka pożera samca podczas stosunku - bez uśmiercenia go akt seksualny byłby niemożliwy! Samczyk bowiem w stanie "żywym" jest impotentem. Dopiero odgryzienie mu głowy uruchamia stymulujące erekcję nerwy i samiec rozpoczyna kopulację. Umierając daje nowe życie.
Pająk, zwany krzyżakiem pirenejskim, najczęściej także nie przeżywa miłosnych "uniesień". Czterokrotnie większa od niego samica siedzi wygodnie na swojej pajęczynie i czeka. Samiec kilka razy podchodzi zachęcony zapachem rui i w końcu wślizguje się na jej grzbiet. Bywa, że samica pożera go natychmiast. Czasem jednak pozwala, by zalotnik przekazał jej nasienie i dopiero wtedy przystępuje do obiadu.
Za swoje miłosne zapały zazwyczaj płaci też życiem inny pająk - bagnik. Tyle że jest on nieco sprytniejszy od swojego kolegi z Pirenejów - wie, że kobiety kosztują. Łapie więc owada i owija go bardzo dokładnie nicią, robiąc z niego zgrabny pakunek. Potem podchodzi do samicy i wręcza jej prezent. Kiedy ona go rozpakowuje, samiec dokonuje zapłodnienia i czym prędzej ucieka.
Kiedy wykluwają się małe ośmiorniczki, mama umiera, by mogły żywić się jej ciałem przez okres niemowlęctwa. Tylko raz w swoim życiu kochają się też minogi. Za to ich kopulacje trwają nieprzerwanie przez dwa-trzy tygodnie. Samica przysysa się otworem gębowym do jakiegoś kamienia, do niej samiec. Nie zajmują się przez ten czas niczym innym - nie jedzą, a ich przewody pokarmowe zarastają. Po wyprodukowaniu zapłodnionych jajeczek para umiera, pozostając wciąż w miłosnym uścisku.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.