Co może mózg

Świat zjaw, energii i duchów rodem z baśni istnieje w rzeczywistości. I to nie po drugiej stronie życia, ale tu i teraz. Obok nas. A może nawet jest nieodłączną częścią naszej ziemskiej (czy raczej kosmicznej) cywilizacji. To, że tego świata zjaw nie potrafimy dostrzec, zbadać czy nawiązać z nim kontaktu jest wyłącznie winą naszego racjonalnego podejścia do zagadnienia. Taką tezą zbulwersował naukowców na początku marca 1969 roku Jacques Martin Duval, francuski psychoanalityk, psychiatra i hipnotyzer.

Co może mózgBez cywilizacyjnych ograniczeń

Każde niemowlę spostrzega kręcące się pośród nas energie i uważa to za całkiem naturalne. Dowodzą tego częste opowieści maluchów o ukazujących się im zjawach. Nie potrafią ich dokładnie opisać, ale tylko dlatego, że dziecięcy język jest zbyt ubogi. Do trzeciego roku życia, czyli do czasu, kiedy jeszcze nie jesteśmy w stanie, ze względu na barierę językową i pojęciową, zakodować w dzieciach "dorosłej" wizji świata, oglądają go bez cywilizacyjnych ograniczeń. Dlatego nie mogą "zmyślać".

Mówią o tym, co postrzegają. Są w sytuacji zwierząt, które - odsunięte od racjonalnych pojęć naszego świata - doskonale wyczuwają krążące po Ziemi energie.
- Dlaczego zatem dzieci z czasem przestają widzieć i to właśnie wtedy, kiedy ich narząd wzroku staje się doskonalszy? - pytali oburzeni naukowcy.
- Bo człowiek widzi tylko to, co nauczył się widzieć, co w jego mózgu zostanie zakodowane przez otoczenie jako rzeczywiste i warte dostrzeżenia - tłumaczył Duval. Poprzez ćwiczenia w odpowiednio młodym wieku można dokładnie sterować wzrostem komórek nerwowych wzroku i wyuczyć obserwacji świata, według zadanego wzoru. Teorię tę świat nauki skwitował jednak śmiechem.

Poziomo i pionowo

Ale na początku lat 70. kanadyjski badacz anatom - odcinając się wprawdzie od duchów i zjaw - ogłosił, że potrafi dowolnie zwiększyć bądź zmniejszyć liczbę połączeń nerwowych (synaps) w ośrodku wzrokowym młodych kotów. Zależała ona bowiem od tego, jak często, zaraz po urodzeniu, koty przebywały w pełnym świetle bądź w mroku. To był pierwszy krok do udowodnienia, że rodzaj widzenia nie jest ostatecznie zakodowany w genach, ale że można go "wyhodować" dokładnie tak, jak się tego chce. Aby uzyskać dostateczne dowody Kanadyjczyk przeprowadził kolejne doświadczenie.

Dwa nowo narodzone kotki oddzielił od reszty rodzeństwa. Jednego z nich zamykał codziennie na 30-40 minut w pomieszczeniu pomalowanym w poziome pasy, gdzie reszta otaczających go przedmiotów też miała poziomy układ. Wszelkim zabawom kociaka towarzyszyły przedmioty, które poruszały się poziomo. Drugiego kotka umieścił także w osobnym pomieszczeniu, tyle, że tu wszystko się działo w pionie. Po kilkunastu tygodniach kociaki - "poziomy" i "pionowy" - zostały przyłączone do pozostałych braci, wychowywanych w normalnych warunkach.

reklama

Na pierwszy rzut oka nie było widać żadnej różnicy między kotami. Tak samo jadły, tak samo rosły, tak samo się bawiły między sobą. Jednak po dokładnych badaniach okazało się, że kot "pionowy" nie dostrzega wokół siebie niczego, co poziome, kot "poziomy" tego, co pionowe! Gdy na przykład podawano zwierzakom patyczek do zabawy, ich zachowanie zależało od pozycji, w jakiej był pokazywany.

Gdy eksperymentator trzymał patyk poziomo, kot "poziomy" starał się go schwytać łapkami, a stojący obok "pionowy" zdawał się w ogóle nie widzieć tego przedmiotu. Wystarczyło jednak przekręcić patyk do pionu, by "poziomy" przestawał machać łapkami i zaczynał się rozglądać, zdumiony, jakby zabawka nagle zniknęła w niewiadomy sposób. Natomiast "pionowy" nagle się ożywiał i próbował złapać patyk.

Ta inność widzenia objawiała się też podczas zachowań spontanicznych. Kociak "pionowy" miał wyraźne problemy z wchodzeniem po schodach, bo przecież stopień za stopniem tworzą poziome kontury. Natomiast "poziomy" zupełnie nie potrafił wdrapać się na drzewo! Oba koty nigdy nie oduczyły się wyćwiczonego patrzenia na otaczający je świat. Dla każdego z nich, do końca życia istniała tylko jedna jego strona - pozioma lub pionowa.

Czy wierzyć zmysłom?

To był naprawdę szok. Zmusił neurologów do ponownego poszukiwania odpowiedzi na pytanie, co w naszym świecie jest realne, a co nie. Odpowiedzi o tyle trudnej, że, jak się okazało, akurat naszym najbardziej, zdawałoby się, obiektywnym zmysłom możemy najmniej wierzyć. Warto więc uważniej obserwować maluchy i słuchać ich słów, skoro z całą ostrością widzą to, czego istnienie od tak dawna staramy się udowodnić, bądź mu zaprzeczyć - świat, który spokojnie istnieje i tętni życiem nieobecny dla naszych tak niedoskonałych oczu.


Jerzy Gracz
Fot. East News

Źródło: Wróżka nr 5/2000
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl