Historie, które uczą miłości

Zastanawiałaś się kiedyś, kto kochał mocniej: Kopciuszek, Mała Syrenka czy Śpiąca Królewna? Pewnie już w dzieciństwie któraś z tych baśni wzruszała cię bardziej niż pozostałe. Nasze pojmowanie miłości kształtuje się pod wpływem popularnych opowieści na długo przed tym, zanim zaczynamy się zastanawiać, czym to uczucie jest.

Historie, które uczą miłościSą ludzie, którzy nigdy nie byliby zakochani, gdyby nie słyszeli o miłości – to jedna z najbardziej znanych maksym francuskiego filozofa François de La­ Rochefoucauld. Możemy kochać, bo żyjemy wśród mitów, baśni, filmów opowiadających o tym, na czym polega prawdziwa miłość. To one mówią nam, w kim się zakochać i jak kochać. Gdy kochamy, przemawiają przez nas historie miłosne, które krążą w naszej kulturze od wieków.

Przemieniona w księżniczkę

Dawno, dawno temu żył człowiek, który po śmierci pierwszej żony ożenił się po raz drugi. Gdy skończyły się uroczystości weselne, kobieta zaczęła traktować jego córkę wyjątkowo okrutnie. Nie mogła znieść urody, szlachetności i pracowitości dziewczyny, której nie dorównywały jej własne córki. Kopciuszek pokornie znosiła swój los i nie skarżyła się na złe traktowanie. Jej skromność i pokora zostały nagrodzone. Matka chrzestna dziewczyny – dobra wróżka – pojawiła się wtedy, gdy była potrzebna i… Dalsze losy pięknego Kopciuszka wszyscy znamy. Opowieść o skromnej i dobrej dziewczynie, którą wróżka wyprawia na bal, tam zakochuje się w niej książę, potem ona na schodach pałacu gubi pantofelek tak mały, że pasuje tylko na jej nóżkę, pojawiła się po raz pierwszy w XV wieku w Chinach.

To wyjaśnia, dlaczego tak ważny w baśni o Kopciuszku jest motyw małej nóżki – w Państwie Środka podstawowym atrybutem kobiecej urody była mała stópka. W Europie po raz pierwszy o Kopciuszku usłyszeli Francuzi – słynny bajkopisarz Charles Perrault swoją wersję tej historii napisał w 1697 roku. W tej opowieści Kopciuszek wybaczyła przyrodnim siostrom, że źle ją traktowały. Pogodziła się też z macochą.

reklama

Bardziej mściwa okazała się Aschenputtel – bohaterka baśni Braci Grimm, która „pojawiła się” ponad sto lat po francuskim Kopciuszku. Przyrodnie siostry spotkała straszliwa kara: ich oczy systematycznie wydziobywane były przez jaskółki. Współczesne dzieci historię ślicznego i dobrego Kopciuszka poznają z filmu Disneya. Tyle o baśniach. Ale przecież motyw skromnej, biednej dziewczyny, którą książę – obiekt westchnień wszystkich kobiet – dostrzega wśród tysiąca innych i którą wybiera na królową, jest opowiadany wciąż na nowo w filmach, telenowelach, powieściach. Dlaczego tak chętnie, choć często się do tego nie przyznajemy, oglądamy argentyńskie tasiemce o biednej, młodej kobiecie, w której zakochuje się milioner?

Dlaczego jednym z najpopularniejszych filmów ostatnich dwudziestu lat jest „Pretty Woman” – historia prostytutki o dobrym sercu, która u boku bogatego i przystojnego biznesmena zamienia się w księżniczkę? Ba, dlaczego tak dużą popularnością cieszą się programy telewizyjne, w których przeciętne kobiety pod okiem fryzjera, kosmetyczki i stylistki zamieniają się w gwiazdy? Bo w każdej z nas tkwi mała dziewczynka, która marzy o tym, by być docenioną i wyróżnioną. Marzy o tym, by pojawił się ktoś, kto odkryje zalety naszej urody i charakteru. Dostrzeże, pod nieuczesanymi włosami, starym płaszczem i zmęczoną twarzą nasze piękno i wyjątkowość. Wydobędzie je na wierzch.

Uratuj mnie

Opowieści o dawnych i współczesnych Kopciuszkach mówią o tym, że warto poczekać na kogoś, kto nas uratuje. Zapewni bezpieczeństwo, dostatnie życie oraz prestiż. Zamieni skromną bibliotekarkę w wytworną kobietę, która u boku zamożnego właściciela wydawnictwa zamieszka w jego willi. Przedszkolankę, która nie wierzy w siebie, „dobra wróżka” przemieni w pełną uroku i seksapilu uwodzicielkę, której nie oprze się otoczony wielbicielkami znany aktor. Powiedzmy szczerze, która z nas nie snuje czasami takich marzeń? Tak samo jak snuły je nasze praprababki, prababki, babki i matki.

Takie fantazje, podobnie jak obejrzenie telenoweli lub przeczytanie harlequina, pozwalają oderwać się od szarej rzeczywistości. Dają wytchnienie między pracą, szukaniem hydraulika, by naprawił kran, i zastanawianiem się, czy stać nas na wyjazd na narty. Kiedy trzeba na nie uważać? Gdy zamiast rozwiązywać swoje problemy, na przykład w pracy z niesprawiedliwą szefową (w baśni byłaby wredną macochą) lub z koleżankami, które wykorzystują naszą dobroć (baśniowe przyrodnie siostry), czekamy, aż pojawi się ktoś, kto rozwiąże je za nas. Wróżka lub książę. Ale niestety, w prawdziwym życiu wróżki i książęta pojawiają się zdecydowanie rzadziej niż w baśniach. Nawet jednak bez wróżek ta opowieść ma potencjał, który może nas uratować.

To możliwe, jeśli same zostaniemy swoimi dobrymi wróżkami! Zacznijmy od wyglądu. Zamiast, jak zwykle pożyczyć pieniądze siostrze, wydajmy je na dobrego fryzjera. Zamiast kupować kolejne dżinsy, tym razem kupmy sukienkę. Nowa fryzura, sukienka i szminka sprawią, że poczujemy się bardziej kobieco i piękniej. A wtedy z większą pewnością siebie powiemy koleżance z pracy, że nie zostaniemy za nią po godzinach. W tym czasie wybierzmy się na „bal” – wystawę, spacer lub do kawiarni. Być może tam spotkamy księcia. Aha, jeszcze jedno. Czy to na pewno musi być książę? Może więcej szczęścia da nam miłość książęcego ogrodnika lub posłańca?

Miłość i poświęcenie

W „Opowieściach kanterberyjskich” średniowiecznego pisarza Chaucera Gryzelda jest wzorem żony. Nie przestaje kochać swego męża nawet wtedy, gdy on sprowadza sobie nową partnerkę i usiłuje zabić dzieci swoje i Gryzeldy. Przez cały czas cierpliwie mu służy. W końcu on docenia jej wartość, ogłasza idealną żoną, odsyła tamtą kobietę i od tej pory żyją szczęśliwie. Wystarczyło poświęcenie Gryzeldy w imię miłości, by mąż docenił ją i nie chciał żadnej innej. W naszej kulturze, jak pisze amerykańska psycholożka Carol S. Pearson, kobiece poświęcenie dla tego, kogo ona kocha, jest wartością cenioną szczególnie. Najlepiej jeśli dochodzi do niego cierpienie w imię miłości.

Tak jak w „Małej Syrence”, jednej z najbardziej popularnych baśni Hansa Christiana Andersena. Od pierwszego wydania w 1837 roku opowieść o morskiej księżniczce, która zostawia swoje królestwo, by służyć ziemskiemu księciu, cieszy się ogromną popularnością.
Czytamy o tym, że piękna syrena ratuje życie księciu, zakochuje się w nim i marzy, żeby być blisko ukochanego. Prosi więc czarownicę, by zamieniła ją w kobietę. Ceną za nogi jest jej głos, najpiękniejszy w całym morskim królestwie. Mała Syrenka godzi się na obcięcie języka i na to, że każdy krok ludzkich stópek będzie dla niej cierpieniem. Jeśli książę poślubi ją, Syrenka zyska nieśmiertelną duszę. Jeśli pokocha inną, morska księżniczka umrze. Mimo jej miłości i oddania, książę poślubia inną. Syrenka nie ginie jednak na zawsze, ale w nagrodę za swoją miłość i poświęcenie zyskuje szansę na ludzką duszę. Współczesna Disneyowska wersja tej baśni jest dla Syrenki łaskawsza: jej poświęcenie nie idzie na marne, rozkochuje w sobie księcia, odzyskuje głos i żyje z ukochanym długo i szczęśliwie.

We współczesnych filmach kobiety w imię miłości do mężczyzny poświęcają często karierę, jak bohaterka „Love Story” – melodramatu wszech czasów. W kultowym filmie Larsa von Triera „Przełamując fale” dla bohaterki ważniejsze jest zadowolenie ukochanego niż jej własne życie. Skąd to umiłowanie poświęcenia? Z jednej strony to wpływ kultury chrześcijańskiej, gdzie męczeństwo było drogą do Boga. Z drugiej, opowieści o tym, że miłość polega na poświęceniu, zachęcały kobiety do rezygnacji ze swoich praw i życia w imię dobra mężczyzny.

Dawaj i bierz


Miłosne opowieści, w których podstawowy jest wątek poświęcenia, uczą nas nie tylko rezygnacji z siebie. Pokazują, że czasami warto zrezygnować z siebie i swoich egoistycznych potrzeb dla tych, których kochamy. Problem w tym, że istnieje cienka granica między dawaniem a utrzymywaniem się w niebezpiecznym uzależnieniu.

Czasami z uporem poświęcamy się dla tych, którzy wykorzystują naszą energię i dary tylko po to, by tkwić w destrukcyjnych zachowaniach. Żona, która ukrywa picie męża przed rodziną i tłumaczy go w pracy, może w głębi duszy liczyć, że jak w baśni on doceni jej poświęcanie i przestanie pić. Zwykle pije jeszcze więcej.

Dziewczyna przymyka oko na romanse narzeczonego, snując marzenia, że on wreszcie doceni to, że zawsze może na nią liczyć, że jest dla niej najważniejszy. Za wszelką cenę chce zdobyć jego miłość i uznanie. Nadskakuje, jest na każde wezwanie. Wystarczy rozejrzeć się wkoło, by zauważyć kobiety, przez które przemawiają opowieści o poświęceniu. Dla których miłość oznacza rezygnację z siebie.

Ale w realnym życiu, inaczej niż w baśniach i filmach, on częściej zakochuje się w niedostępnej koleżance z pracy niż w tej, która na co dzień chce mu przychylić nieba. Warto o tym pamiętać, gdy przyjdzie nam do głowy wybaczyć kolejną zdradę lub liczyć, że następnym razem on nie zapomni o naszych urodzinach. I przeczytać książkę napisaną z myślą o kobietach, dla których miłość oznacza poświęcanie się, czyli „O kobietach, które kochają za bardzo”. Problem w tym, że tak jak Chaucerowska Gryzelda za bardzo kochają tego, kto je krzywdzi, a za mało siebie. Bo opowieść o poświęceniu w życiu kończy się szczęśliwie wtedy, gdy podobnie kocha się i siebie, i ukochanego.

Źródło: Wróżka nr 2/2009
Tagi:
Komentarzy: 1
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl