Oddech to czysta energia

Czym obudzić uśpioną kobiecość i przywrócić jej naturalną siłę? Medytacją. Śpiewem. Tańcem.

Oddech to czysta energia Codzienny rytuał przed lustrem

Najpierw twarz, włosy. Po chwili rzut oka, jak prezentuje się figura. Oglądasz się z przodu, potem z boku. Biust w porządku. Ale brzuch! Poranna kontrola pozwala Ci cały dzień pamiętać o tym, by chodzić, stać, siedzieć, a nawet jeść na wdechu. Bo brzuch musi być płaski! Współczesne kanony urody wymagają od nas życia z brzuchem jak deska. Życia prawie na bezdechu. Płaskie, nierzadko odsłonięte brzuchy symbolizują w naszej kulturze wolność i młodość.

I są dowodem na to, że kobieta nie ma jeszcze za sobą ciąży. Jeżeli urodziła dzieci, stara się, by jej brzuch znowu stał się płaski i jędrny, wtedy ona nadal będzie się czuła atrakcyjna. Czy słusznie? Przecież to tam kryje się to, co najważniejsze. Tam powstaje nowe życie. W wielu kulturach kobiety wciąż są tego świadome. Potrafią akcentować to na co dzień. Czerpać siłę z tego źródła kobiecości. Wystarczy popatrzeć na płynny ruch bioder Afrykanek. Posłuchać głębokiego śpiewu Azjatek. A my? My też tak możemy.

Nie trzeba mieć figury modelki, by kochać wlasne ciało, tańczyć i w tańcu odslaniać brzuch.

Ola Toth – instruktorka tańca brzuchaJestem piękna, czyli taniec brzucha

Przed lekcją tańca brzucha nauczycielka, Ola Toth, półkrwi Egipcjanka, urządza mały występ. Unosi ręce do góry, jej dłonie są złączone wysoko nad głową. Biodra falują, ręce wędrują do włosów. Lewe biodro rytmicznie unosi się w górę, towarzyszy mu wyrzut lewej nogi. Lekka spódnica powtarza i przedłuża ruch ciała. Brzuch faluje. Po chwili Ola wygina cały tułów mocno do tyłu, lecą w tył jej długie ciemne włosy. Noga i biodro cały czas pracują, dlatego tak pięknie porusza się brzuch! A teraz biodra wibrują i wprawiają brzuch w delikatne drgania, kilka obrotów i półobrotów, ręce płyną w górze, czasem dotykają włosów.

Ola kołysze biodrami, całe jej ciało wije się w miękkich ruchach, brzuch faluje. Tancerka robi kilka kroków do przodu z rękami, które płyną rozpostarte na wysokości ramion nieruchomo. I podkreślają ruch bioder skręcających się raz w lewo, raz w prawo. Brzuch faluje pod wpływem ich szybkich ruchów, chwilę potem zaczyna drżeć. Na koniec ręce wędrują w stronę włosów, biust unosi się do góry. Brzuch także podnosi się, wijąc się w wężowym ruchu. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek tak pięknie wyrażę siebie? Próbuję i ćwiczę w kręgu z innymi kobietami.

reklama

Są w różnym wieku, część z nich jest tu po raz pierwszy. Inne już zetknęły się z tym tańcem – ich biodra ozdobione są chustami z cekinami lub frędzlami, podkreślającymi ruch. W krajach arabskich kobiety do dziś tańczą tak na wspólnych spotkaniach. Kobiety Zachodu od nowa uczą się siebie. Swojego ciała i oddechu, głębokiego kontaktu ze sobą. Edyta zainteresowała się tańcem brzucha przez przypadek.

– Nigdy nie przypisywałam temu żadnej ideologii, ale z całą pewnością uczy on, jak być świadomą własnej kobiecości, nabrać pewności siebie, pozbyć się kompleksów. Kobieta, tańcząc w ten sposób, jest pewna swojej siły, pokazuje, że jest szczęśliwa i że świat należy do niej. Tak właśnie czuję się, tańcząc. Moje ciało, które zawsze było dla mnie źródłem kompleksów, stało się atutem. Kiedyś krępowały mnie spojrzenia innych, gdy tańczyłam, teraz je uwielbiam. Taniec brzucha potrafi wydobyć z kobiety to, co w niej najpiękniejsze. Po pewnym czasie ona sama zaczyna wierzyć, że jest piękna naprawdę. W takim tańcu uaktywniamy miednicę, biodra i przeponę, a tym samym budzimy do życia uśpioną kobiecą energię. Magda, która zawsze interesowała się tańcem brzucha, przyznaje, że pewne elementy były dla niej zupełnie nowe i pozwoliły jej rozwinąć się jako tancerce. Nadal wykorzystuje je, tańcząc nawet coś zupełnie innego.

– Pamiętam, że na początku było mi bardzo trudno. Po pierwszych dwóch zajęciach musiałam zrobić tydzień przerwy, tak bardzo bolały mnie stawy biodrowe. Potem wróciłam i przez jakiś czas walczyłam ze swoim ciałem, wkurzając się, że nie potrafię zrobić tego prostego ruchu biodrem do przodu – aż w końcu któregoś dnia coś „zakliknęło”. Co prawda, długo miałam wątpliwości, jak wygląda to, co robię. Na pewno nie było podobne do tego, co robiła Ola. Z czasem nabrałam płynności i miękkości ruchów. Mam poczucie, że jest we mnie więcej wdzięku. Ćwicząc taniec brzucha, kobieta zaczyna lubić swoje krągłości i brzuszek, który niekoniecznie jest płaski.

– Nie mam figury modelki, ale kocham swoje ciało, lubię ruszać się w tańcu i odsłaniać brzuch. Nie przeszkadza mi to, że mam „boczki”, a kiedy ruszę biodrem do góry, robi się nad nim fałdka. Nie stosuję diet na siłę, lubię dbać o swoje ciało, wsłuchując się w siebie. Mój przykład daje siłę innym kobietom – mówi Ola. – Ponieważ nauczyłam się tańczyć niedługo po tym, jak zaczęłam chodzić, zawsze czułam swoje ciało i miałam kontakt z brzuchem. Jeśli się zaniedbam, myślę o wszystkim naokoło, a nie o sobie, on daje o sobie znać w dotkliwy sposób. Puchnie i boli. Jeśli dbamy o obszar mocy, to będziemy z niego korzystać. Dlatego dobrze jest głaskać, masować i pieścić brzuch jak ukochane dziecko, bo po czasie zaczniemy odbierać płynące z niego sygnały. A kiedy czujemy swoje centrum, osiągamy stan harmonii i równowagi.

Ola Toth – instruktorka tańca brzuchaWeź oddech, czyli joga hormonalna

Sala do ćwiczeń. Kobiety, w większości dojrzałe, leżą na matach. Sesję jogi hormonalnej rozpoczynamy od relaksacji. Leżę z zamkniętymi oczami, skupiam się na tym, jak przy wdechu mój brzuch unosi się do góry, przy wydechu opada. Instruktorka łagodnym głosem wprowadza afirmacje. Rozluźniamy się. Potem rozciągamy się, ćwicząc klasyczne pozycje, by przejść do jogi hormonalnej. Okazuje się, że w pozycji siedzącej nie jest już tak łatwo wejść w rytm wdech – wypięty brzuch, wydech – wciągnięty. Jednak próbuję, wokół słyszę bardzo głębokie i szybkie oddechy kobiet. Z czasem i ja odnajduję rytm.

I kolejne wyzwanie: leżąc, wciągam powietrze, wypychając brzuch do góry, potem wyrzucam je, przyciągając pępek do kręgosłupa. Na bezdechu „podnoszę” organy mieszczące się w brzuchu w stronę klatki piersiowej. Już w czasie zamykającej ćwiczenia sesji relaksacyjnej odczuwam zmiany w ciele i dotlenienie. Aż do końca dnia czuję się jak nigdy dotąd – mój brzuch „powiększył się” od środka, jakby urósł w nim sporej wielkości balon. Pewnie dlatego lekko unoszę się nad ziemią. Jeszcze przez kilka kolejnych dni odczuwam przypływ sił witalnych i energii, a równocześnie jestem spokojna i wyciszona.

Joga hormonalna stworzona została przez brazylijską terapeutkę Dinah Rodrigues specjalnie dla kobiet w okresie przekwitania. Z czasem okazało się, że pomaga także wielu innym. Siła tej metody polega na połączeniu specjalnych pozycji, kontroli oddechu, relaksacji i medytacji. Pierwsza część ćwiczeń to łagodna dla ciała klasyczna joga Sivananda. Pozycje w drugiej części stymulują jajniki, tarczycę lub przysadkę, biorące udział w produkcji hormonów. Najważniejszym elementem ćwiczeń rozluźniających jest oddech jogiczny, czyli pełny oddech brzuszny. Ruch przepony uaktywnia pobieranie tlenu przez dolną, najniższą część płuc, potem napełnia się środkowa, na końcu szczyty. Efektem jest pełne odprężenie ciała.

– Nie potrafimy głęboko się zrelaksować, bo nieprawidłowo oddychamy – uważa Irena Kertyczak, instruktorka i prekursorka jogi hormonalnej w Polsce. – Kiedy śpimy lub leżymy, nasz oddech jest naturalny. Brzuch się podnosi na wdechu, opada na wydechu. Jednak żyjemy na ciągłym wdechu, bo zdominowały nas nawyki. Prawie cały czas wciągamy brzuchy, bo chcemy być szczupłe i wyglądać zgodnie z kanonami urody. Około 70 procent ćwiczeń jogi hormonalnej wykonuje się, stosując oddech bhastrika – co w sanskrycie znaczy „miech”. Brzuch rozdmuchuje żar – roznieca energię. Trzeba go dynamicznie wciągać, przyciągając pępek do kręgosłupa, tym samym masując wnętrze podbrzusza, okolic jajników i nadnerczy.

– Zwykle oddychamy płytko, nie wymieniamy całej zawartości płuc. Często stres gromadzi się w okolicy splotu słonecznego, blokuje brzuch i nie pozwala na uruchomienie go – mówi instruktorka. – Panie po roku praktyki oddychają „jak lokomotywy” w tempie 150 razy na minutę. Głęboki oddech brzuszny to ogromna dawka tlenu i energii. Iza początkowo ćwiczyła raz w tygodniu, po dwóch miesiącach zaczęła regularnie uczęszczać na zajęcia dwa razy w tygodniu.

– Już po pierwszych kilku sesjach miałam więcej energii i sił, byłam mniej zmęczona, lepiej spałam. Zdecydowanie lepiej radzę sobie teraz ze stresem, potrafię go uwolnić poprzez ćwiczenia oddechowe. Nauczyłam się odczytywać sygnały, które daje mi moje ciało, inaczej czuję mój brzuch. A brzuch to przecież kwintesencja kobiecości, tam rodzi się życie.

Dlugotrwaly stres gromadzi się w okolicy splotu slonecznego i utrudnia oddychanie.

Irena Kertyczak – instruktorka jogi hormonalnejCiało-instrument, czyli śpiew energetyczny

– Wyobraź sobie, że twój tułów to wiolonczela: gryf przechodzi przez przednią część kręgosłupa, od czubka głowy do kości łonowej. Struny na gryfie to dźwięki, które będziesz śpiewać – mówi nauczycielka.
Siedzimy naprzeciwko siebie na krzesłach, tak przebiega cała lekcja.
– Śpiewanie, tak jak mówienie, powinno być wywołane ruchem przepony, a nie gardła.
We wprawieniu jej w ruch ma pomóc oddech „na pieska”, z językiem do przodu.
– Jesteś rozluźniona. Oddech rozgościł się w środku. Wdech jest aktywny, wydech bierny. Utrzymujesz napięcie mięśni – słyszę.
Zanim zacznę śpiewać, prostuję plecy, bo gryf instrumentu musi być prosty. Moje szczęki są luźno opuszczone, język wyrzucony do przodu. Biorę oddech, próbuję rozepchnąć przednie i boczne mięśnie brzucha oraz mięśnie pleców okalające przeponę.

Uczę się odczuwać dźwięki w moim ciele-instrumencie. Pomagają mi w tym odpowiednie samogłoski i wysokości dźwięku oraz wizualizacja koloru. Zaczynam od „OM”, które ma mnie rozwibrować. Dźwięk nie powinien wydostać się poza ciało. Śpiewając, najpierw otwieram brzuch, bo to nasza podstawa. Dopiero potem przechodzę do rozśpiewania górnych czakramów. Kończę na „OM”, żeby sprawdzić, jakie zaszły we mnie zmiany. Mam wrażenie, że dźwięk jest delikatniejszy, subtelniejszy, rozwibrowany. W niektórych miejscach ciała czuję różnicę „nastroju”. No i jestem bardzo dotleniona!

Źródło głębokiego dźwięku znajduje się w brzuchu. Dlatego Kamila Dolota ucząc, jak śpiewać z brzucha, radzi wizualizować sobie w nim… usta. Sama śpiewa od dziecka, zawodowo od kilkunastu lat, a od kilku lat uczy śpiewu energetycznego. Uważa, że najważniejsze to stworzyć przestrzeń wewnątrz brzucha. Kamila zaczęła to odkrywać, ćwicząc jogę i poznając głęboki oddech. Pomyślała wtedy, że śpiew to świadome, udźwiękowione oddychanie. Powinien płynąć tak, jak oddech, wtedy będzie naturalny.

Kamila Dolota uczy śpiewu energetycznegoEwa, która od kilku miesięcy pracuje ze śpiewem oraz ze śpiewem czakramowym, opowiada:

– Kiedy zaczynałyśmy z Kamilą śpiew z brzucha, było to niesamowite doświadczenie. Tworzyłam muzykę, nad którą nie panowałam, której nie planowałam. Niemal samoistnie wydobywała się z mojego wnętrza. Śpiew czakramowy pomógł mi otworzyć wiele „wrót”, przypomniał mi o pierwotnej sile kobiecości, która jest we mnie. Przekonałam się, że siła, która tkwi w brzuchu, a którą często ugłaskujemy, jest ogromna. Kiedy śpiewam z dołu, czuję energię rozchodzącą się wzdłuż kręgosłupa, która potem ogarnia całe ciało i powoduje, że odczuwam prawdziwy ukrop!

To uzdrawia na poziomie fizycznym – kiedy dopada mnie choroba, śpiewam i zdecydowanie szybciej dochodzę do zdrowia. Na poziomie psychicznym uspokaja i rozjaśnia umysł, uwalnia i oczyszcza emocje, nawet te, które tkwią we mnie od bardzo dawna. Na poziomie duchowym jest jak medytacja, która pomaga mi dotrzeć w głąb siebie i przybliża do oświecenia”. W taki śpiew musi być zaangażowany brzuch, zwłaszcza przepona.

– W naszej kulturze kobiety nie oddychają przeponowo. Dlatego wegetują bez sił. A cały nasz potencjał jest w brzuchu – mówi Kamila. – Moc, która w nas drzemie, poznałam, gdy zaczęłam z nim pracować. Podczas wewnętrznego śpiewania, zrelaksowana, nagle poczułam, że mam skurcze macicy. Ale śpiewałam dalej, przetrzymałam dźwięk i… wywołałam orgazm. Nie miałam takich intencji! Uświadomiło mi to, że głęboki oddech i wibracja dźwięku rozluźniły mój brzuch i uwrażliwiły na odczuwanie i doznawanie. Poczułam, że dotarłam do źródła kobiecej mocy. Poczułam w sobie kobietę pierwotną, pełną harmonii i spokoju. Wiedziałam już, czego chcę.


Izabela Cisek

Źródło: Wróżka nr 4/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl