Książek o buddyzmie wydano na Zachodzie całe stosy, bo buddyzm jest coraz modniejszy. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że jest coraz bardziej potrzebny ludziom Zachodu.
I nie chodzi wcale o zainteresowanie na poziomie kultury popularnej czy egzotyki. Ludzie Zachodu odkryli, że ta religia bez Boga (sam Budda nie jest nawet prorokiem, a jedynie nauczycielem) daje zaskakująco trafne odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Z tego stosu bardzo różnych, niekiedy dość zawiłych i trudnych kompendiów o buddyzmie jedna wyróżnia się zwięzłością i prostotą.
Mniszka buddyjska Pema Cziedryn napisała małą, ale smaczną – jak by powiedział mistrz krótkich opowieści, Izaak Babel – książkę o tym, jak buddyzm pomaga znaleźć ukojenie i spokój w chwili, gdy nasz świat nagle się rozpada. Co prawda, „Kiedy życie nas przerasta” ukazało się nakładem Wydawnictwa Mudra cztery lata temu, ale książkę ciągle można kupić i bardzo polecam jej lekturę podczas wakacji, które sprzyjają duchowym rekolekcjom.
Buddyzm w książeczce Pemy Cziedryn przedstawiony jest tak przystępnie, że człowiek zachodniej chrześcijańskiej kultury bez wysiłku zrozumie, dlaczego współczesna psychologia czerpie z niego całymi garściami. Człowiek chce się czuć bezpiecznie, tymczasem – mówi kanadyjska mniszka, która zamieszkała w pierwszym tybetańskim klasztorze w Ameryce przeznaczonym dla ludzi Zachodu – życie jest bardzo niebezpieczną zabawą, ciągle przynosi nam zmiany, niekoniecznie na dobre, i ma jeszcze tę przykrą cechę, że przemija.
Jak poradzić sobie ze smutkiem po śmierci bliskiej osoby? jak oswoić się z myślą, że i mnie ona czeka? Co robić, gdy w pracy albo w domu wszystko się wali?
Kiedy nagle stajemy wobec takich pytań, Pema Cziedryn radzi, jak z tej próby zwycięsko wyjść. Trzeba zrozumieć, że nie ma niczego innego na świecie poza byciem tu i teraz. Przyszłość i przeszłość to wyłącznie wytwory naszego umysłu. Wystarczy posłuchać świadków wypadku ulicznego, aby zrozumieć, że każdy widział go na swój sposób. A ponieważ bycie tu i teraz jest jedynym naszym prawdziwym życiem, jak najwięcej uwagi powinniśmy poświęcić chwili obecnej. Jeśli usłyszycie od kogoś, że stara się żyć uważnie – to prawie na pewno będzie to zwolennik buddyzmu.
reklama
404 Not Found
Not Found
The requested URL was not found on this server.
Współcześni ludzie są tak zagonieni, że nie dostrzegają, ile mogliby czerpać z piękna otaczającego nas świata i kontaktu z najbliższymi. Pięknie powiedział o tej buddyjskiej prawdzie ksiądz poeta Jan Twardowski: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Sam żałuję, że tak mało rozmawiałem ze swoim ojcem, tyle miałem mu do powiedzenia i o tyle rzeczy chciałem go zapytać. Myślałem, że jeszcze zdążę, miał przecież dopiero 63 lata, a ja jak zwykle miałem coś pilnego do zrobienia. Nie zdążyłem. Zawał zawsze zaskakuje, a ja żyłem zbyt niechlujnie i w bezsensownym pośpiechu. Coś z życia przez to straciłem.
Sami skazujemy się na cierpienie, myśląc i zabiegając o to, by rzeczy były trwałe. Nic bardziej złudnego. I Pema Cziedryn powołuje się na własny przykład: „Pamiętam bardzo dokładnie pewien dzień, było to wczesną wiosną. Całe moje życie legło w jednej chwili w gruzach. (...) Mieszkaliśmy wtedy w północnej części Nowego Meksyku. Stałam właśnie przed domem i popijałam herbatę. Słyszałam, jak podjechał samochód i trzasnęły drzwi. Mój mąż wyłonił się zza domu i bez żadnych wstępów oznajmił, że związał się z kimś innym i chce się ze mną rozwieść. Pamiętam niebo, było ogromne. Pamiętam szum rzeki i parę unoszącą się nad filiżanką. Nie istniał czas, przestałam myśleć (...) nagle się ocknęłam, podniosłam kamień i rzuciłam w męża. Kiedy ktoś mnie pyta, jak zainteresowałam się buddyzmem, odpowiadam, że powodem była złość na męża. Prawdę mówiąc, ten człowiek ocalił mi życie (czytaj – stało się inne, bardziej interesujące)”.
Przeszkody i rozczarowania nie są nieszczęściami, pechem, który nas dotyka. Trzeba umieć je wykorzystać i odwrócić na swoją korzyść. Jeśli walisz głową w mur i nie bardzo wiesz, co robić, to zmień postępowanie nawet o 180 stopni – to może być najlepsze rozwiązanie w Twoim życiu! Najlepiej ilustruje to przypowieść, których w buddyzmie jest równie dużo, jak w Nowym Testamencie. Obecny dalajlama, gdy uciekał z Tybetu przed wojskami chińskimi, zagubił drogę w zamkniętej dolinie. Nikt nie wiedział, gdzie uciekać. Dalajlama zrobił w tył zwrot i poszedł dokładnie naprzeciw ścigającym, i za chwilę trafił na właściwą drogę do Indii, gdzie się schronił. W życiu jedno jest pewne – nie ma nic trwałego. Mimo ciężaru tej trudnej niekiedy do zaakceptowania prawdy, książka Pemy Cziedryn „Kiedy życie nas przerasta” jest pełna optymizmu i humoru, i na pewno nie będzie zbyt ciężką wakacyjną lekturą. Na koniec dobra wiadomość – wszelkie nieszczęścia też przemijają.
Andrzej Szeliński Ps. Zwraca uwagę podtytuł książki: Psychologia buddyjska na co dzień.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.