Olaf

Nie pociągają go wygody ani łatwe życie. On woli przemierzać dziewicze szlaki i zdobywać szczyty, na których nie stanęła ludzka noga. Bywa uparty jak osioł.

Czasy, w których przyszło żyć świętemu Olafowi (995-1030), były okrutne i niebezpieczne. Nawet dla tych, którzy mieli szczęście przyjść na świat w rodzinie arystokratycznej. O ile bowiem zwykłych obywateli dziesiątkowały wojny i choroby, to wysoko urodzeni padali jak muchy jeszcze z jednego powodu: bezwzględnej walki o władzę. Harald Grenske, ojciec Olafa, porzucił jego matkę Åstę Gudbrandsdatter, kiedy była w ciąży. I ruszył w konkury do córki Mieszka I, wdowy po szwedzkim królu. Ta jednak nie życzyła sobie nachalnych zalotników i kazała... spalić go żywcem.

Olaf wychował się więc na dworze swojego ojczyma Sigurda Syra. Na pierwszą wyprawę wojenną ruszył, gdy miał zaledwie 11 lat. Poszło mu tak dobrze, że od tamtej pory najeżdżał jeden kraj nadbałtycki za drugim. Wyznawców Chrystusa poznał, gdy wracał z udanej wyprawy do Anglii. Niedługo potem przyjął chrzest, a kiedy miał 21 lat, wrócił do rodzinnej Norwegii, pozbył się konkurentów do korony i został władcą całego kraju. Po czym ochoczo zabrał się do nawracania swoich poddanych.

Ale niestety, zmiana praw i religii bardzo im się nie spodobała. Nikt nie chciał wyrzekać się wielożeństwa, pościć, uwalniać niewolników, budować na własny koszt kościołów, utrzymywać sprowadzonych z zagranicy księży. Uparty władca jednak ani myślał ustępować. Niepokornych skazywał na śmierć, okaleczenie lub konfiskatę majątku. Nic dziwnego, że wkrótce dorobił się całej armii wrogów i kiedy w 1028 roku Kanut Wielki najechał Norwegię, został zdradzony i wypędzony z kraju. Przegnano go aż na Ruś, gdzie spędził kolejne dwa lata w gościnie u Jarosława I Mądrego. Książę zaoferował mu nawet bułgarski tron, ale Olaf odmówił – interesowała go wyłącznie Norwegia.

reklama


W 1030 roku wrócił do swojej ojczyzny i poległ w bitwie, usiłując odzyskać władzę. Najdziwniejsze, że gdy tylko zginął, ludzie przestali go nienawidzić, a zaczęli szanować. Po kraju rozeszły się historie o cudach, które działy się nad jego zwłokami. Niedługo potem ciało króla przeniesiono do katedry w Nidaros, a do sarkofagu ustawiła się kolejka pielgrzymów. W 1164 roku Olaf został oficjalnie uznany za świętego.

To skandynawskie imię oznacza „umiłowanego przez bogów”, jest więc synonimem naszego Bogumiła. Noszący je panowie chodzą własnymi drogami i mają duże problemy z podporządkowywaniem się innym. Nieraz „stawiają się” szefowi i gdyby nie ich pracowitość i obrotność, dość często musieliby zmieniać miejsce pracy.

Wszystko przez patronującą im JEDYNKĘ, liczbę pionierów, ludzi stanowczych i wymagających. Olafów nie pociągają wygody i łatwe życie. Chcą się sprawdzić, odnieść sukces. A jeśli to oznacza 20 lat zaciskania pasa i żywienia się chlebem z cebulą, to trudno.

Mają też dużą skłonność do podejmowania ryzyka. Potrafią postawić wszystko na jedną kartę i spalić za sobą mosty, nie licząc się ani ze zdaniem bliskich, ani z tym, że upadając, mogą pociągnąć ich za sobą. Ale choć z pozoru Olafowie wydają się nieczuli, to bardzo im zależy na uznaniu i szacunku innych ludzi. Sęk w tym, że wyrażanie uczuć przychodzi im z wielkim trudem. Wielu z nich specjalnie kryje swoje emocje, zupełnie niepotrzebnie pozując na „prawdziwych twardzieli”.

Z tym imieniem dobrze będą się czuć harde Lwy, zawzięte Barany i żywiołowe Strzelce. Dobrze pasuje ono także do Skorpiona, Koziorożca i zawsze ciekawego nowości Wodnika. Najmniej odpowiednie jest zaś dla ceniących wygody Wag, Byków i Raków.


WK

 
Źródło: Wróżka nr 7/2008
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl