Uśmiech Darwina

Od milionów lat mocniejsze geny wypierają słabsze i wzmacniają nasz gatunek. Cały proces wymaga czasu. Ale są tacy, którzy chcąc pomóc ewolucji, sami eliminują siebie i swoje geny.

Uśmiech DarwinaTrud tych, którym udało się powstrzymać dalsze rozpowszechnianie swoich niezbyt udanych genów, a co za tym idzie przyspieszyć nieco drogę homo sapiens ku doskonałości, upamiętniany jest nagrodą Darwina. Jedyną nagrodą, której z pewnością nigdy nie odbierze sam nagrodzony. W 2009 roku współzawodnictwo o te zaszczytne laury wygrał bezapelacyjnie pewien ksiądz ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Chciał on mianowicie pobić rekord lotu za pomocą niekonwencjonalnych balonów i poświęcić go zbawieniu kierowców wielkich ciężarówek.

Przyczepił do ogrodowego krzesła kilkadziesiąt balonów meteorologicznych, usiadł na nim i wyposażony w GPS oraz telefon satelitarny uniósł się w powietrze. Niestety, niespodziewany podmuch wiatru zniósł go nad ocean. Ratownicy, którzy usłyszeli przerażony głos księdza w swoim telefonie alarmowym, nie mogli go zlokalizować, ponieważ „lotnik w sutannie” nie potrafił uruchomić urządzenia GPS. Księdza nigdy nie odnaleziono ani żywego, ani martwego. Jeśli wprost z ogrodowego krzesła Pan przyjął go do nieba, będzie to kolejny dowód na to, iż wbrew twierdzeniom materialistów Bóg też ma swój udział w ewolucji.

Kolejny laureat, mieszkaniec środkowych Indii, nie tylko uwolnił ludzkość od swojej puli genów, ale i udowodnił, że nie warto za bardzo wierzyć w sny. Kiedy pewnej nocy przyśniło mu się, że pod jego domem zakopany jest skarb, natychmiast przystąpił do podkopywania fundamentów. Na nic zdały się przestrogi rodziny. Przekonany o tym, że sen jest proroczy, kopał bez wytchnienia aż do momentu, kiedy strop tunelu zawalił mu się na głowę. Ze skutkiem śmiertelnym.

reklama
404 Not Found

Not Found

The requested URL was not found on this server.


Niestety, nie wszystkim, którzy ubiegali się o nagrodę, udało się ją zdobyć, choć trzeba przyznać, że mieli spore szanse. Pewien eksperymentator chciał sprawdzić odrzutowe możliwości mieszanki acetylenowo-tlenowej. Zaczął od puszki po coli, którą w sprytny sposób napełnił wspomnianą mieszanką. Po jej podpaleniu nastąpił niewielki wybuch, ale puszka nie poleciała. Pokombinował więc chwilę i puszkę wsadził w rurę, do której wpuścił tlen i acetylen. Puszka poleciała, ale niezbyt wysoko, co go oczywiście również nie zadowoliło. Wziął więc pełną puszkę i nabił nią rurę, w którą puszka ledwie się mieściła. Żeby zminimalizować tarcie, nasmarował puszkę smarem. Pustą część rury – prawie metrową – napełnił mieszanką acetylenowo-tlenową. Puszka wyleciała jak rakieta, a eksplozja rzuciła beztroskim eksperymentatorem o ziemię. Przeżył i musiał się zadowolić jedynie wyróżnieniem w ewolucyjnym konkursie.

Kolejnym kandydatem do nagrody jest pewien amerykański żołnierz. Wraz z kolegami bawił się starymi spadochronami. Nagle, tknięty przebłyskiem geniuszu, założył spadochron, wsiadł do samochodu, wyrzucił czaszę przez szyberdach i ruszył. Płachta materiału momentalnie poderwała go pod dach wozu. Na tyle wysoko, że nie sięgał do pedałów... Na szczęście udało mu się w ostatniej chwili wyrwać ze stacyjki kluczyk. Siła szarpnięcia spadochronu była tak duża, że niemal zerwała dach pojazdu. Żołnierz przeżył, więc jeśli marzył o nagrodzie, to musi wymyślić coś bardziej efektownego. Cóż – nie tak łatwo zasłużyć na nagrodę Darwina.

Przekonali się o tym również dwaj złodzieje, którzy postanowili wysadzić bankomat. Widocznie nie byli pilnymi uczniami na lekcjach chemii, użyli bowiem zbyt mocnego materiału wybuchowego i kiedy bankomat wyleciał w powietrze, siła wybuchu zabrała i ich w ten krótki, choć bolesny lot. Także oni mogą pochwalić się jedynie wyróżnieniem. Kolegom z więziennej celi. W konkursie nie miał też szczęścia nasz rodak z województwa lubuskiego, którego policja znalazła śpiącego na środku drogi szybkiego ruchu z wiernym rowerem u boku. Ocucony wytłumaczył, że wypił troszeczkę i wracając do domu, poczuł się zmęczony. Położył się więc na chwilę, by odsapnąć, a że było chłodno, więc... przykrył się rowerem.
Mimo że w 2009 roku zdobywców nagrody Darwina było nadspodziewanie niewielu, organizatorzy konkursu są przekonani, że ci, którym tym razem nie udało się sięgnąć po laury, mają wszelkie predyspozycje genetyczne, by w tym roku wykorzystać swoją drugą szansę.


Jerzy Gracz

 

Źródło: Wróżka nr 3/2010
Tagi:
Już w kioskach: 10/2025

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka