Jubiler duszy

Szyld w w podwórku: „Psycholog biżuterii”. To ten, kto czyta w duszy srebra, lazurytu, kryształu górskiego. A potem tworzy z nich coś specjalnego. I patrzy, jak ludziom zmienia się życie.

Jubiler duszyPiotrek ma osiem lat. Nudzi się. Jego wzrok pada na dziadkową skrzynkę pełną narzędzi. Szewskich, stolarskich, ślusarskich. Najlepsza jest lutownica. Może by coś zlutować? Kilka fascynujących blaszek mieni się w ręku. Dwie godziny pracy i z blaszek jest mały gwizdek. To przewrotny, diabelski przedmiot. Ma drugie dno, a na nim jest… sadza. Wystarczy w niego dmuchnąć i zagwizdać, by nabawić się czarnych wąsików. Piotrek zabiera go do szkoły i w dmuchanie, z kolegami, wkręcają pana od geografii.

Talizman dla przyjaciela
– Już nie mam tego gwizdka – uśmiecha się, wspominając swoje pierwsze ręcznie zrobione cudeńko, Piotr Przasnyski, złotnik, jubiler, student wydziału biżuterii w łódzkiej ASP, ale przede wszystkim artysta, któremu biżuteria już 25 lat temu skradła serce. – Komuś go dałem.

W warszawskiej pracowni przy Chmielnej, gdzie w zwieszonych u sufitu gablotach mienią się kolczyki, bransolety, naszyjniki, jest klimat. I pachnie bułgarską, popularną w PRL-u, maścią różaną, stosowaną na migreny. Piotr śmieje się i mówi, że to mieszanka kadzideł: jaśminu i drzewa sandałowego. Tu każdy może przysiąść. I przy herbacie porozmawiać o tym, co by chciał. Co mu się marzy.

reklama

– Biżuteria jest dla mnie środkiem, dzięki któremu i sam mogę się wyrażać, i – dzięki mnie – mogą to robić inni – tłumaczy artysta. – Nie interesuje mnie sztampowa produkcja, choć przecież przez wiele lat robiłem i to. Dla mnie najważniejsza jest pierwotna funkcja biżuterii, czyli amulet i talizman. Zawsze chciałem tworzyć coś indywidualnego, na specjalne zamówienie. Po latach zalewu barokowym złotem i banalnymi łańcuszkami przyszedł wreszcie czas na smakowanie indywidualności. Coraz więcej osób przychodzi do mnie w poszukiwaniu czegoś szczególnego. Chcą naprawdę wejrzeć w siebie albo w osobę, która jest im bliska. Otworzyć się, poczuć, zrozumieć. I mieć piękny przedmiot, który ich wyraża. Nosić go, wierząc, że jego energia ich wzmacnia. Czy to nie tęsknota do talizmanu, który chroni? Albo amuletu, co wabi szczęście?

Jubiler duszyHistoria jego przyjaciela jest na to dowodem. Piotr zrobił dla niego specjalny brelok do kluczy. A on któregoś dnia go zgubił. Zadzwonił przerażony i zmartwiony, że stracił coś tak cennego. Dzień później nastąpiła cała seria przykrych zdarzeń: zaspał, oblał egzamin, pokłócił się z narzeczoną i skręcił nogę w kostce. Kiedy opowiadał o tym Piotrowi, był przekonany, że to wszystko by się nie zdarzyło, gdyby nie zgubił breloka.

– Ta opowieść to dowód na to, że Maciek poczuł ważność tego przedmiotu i odebrał go jako szczególny prezent – opowiada Piotr. – Chciałbym, żeby dostrzegano taką właśnie rolę biżuterii. Jako wyraziciela uczuć. I pokazywano, przez jej noszenie, własną indywidualność. A także, być może, dzięki niej, znajdowano życiową drogę.

Kiedyś przyszła do pracowni Piotra pani, na oko czterdziestoletnia. W futrze, obwieszona złotem. Chciała zamówić kolejną złotą bransoletkę. „Tylko złoto do mnie pasuje” – twierdziła. Namówił ją, żeby bransoletka prócz żółtego złota miała także białe. Podobało się jej. Następną rzecz, kolczyki, zamówiła
w białym złocie. Dwa miesiące później chciała srebrną broszkę. Potem pierścionek.

– Spotkałem ją niedawno na wystawie w Zachęcie – uśmiecha się Piotr. – Wyglądała zupełnie inaczej. Lniana sukienka, etniczna biżuteria. Poszliśmy na kawę. Opowiedziała mi, jak wiele się w jej życiu zmieniło. Została malarką-pejzażystką i spełnia swoje marzenia z młodości. Twierdziła, że tę zmianę zawdzięcza srebrnej biżuterii, a ja ją do niej przekonałem. W prezencie dała mi obraz. Wisi u bliskiej mi osoby i emanuje optymizmem.

Źródło: Wróżka nr 1/2011
Tagi:
Komentarzy: 1
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl