Matka na drzewie

Krakowska malarka Cecylia Malik wdrapała się w ciągu roku na 365 drzew. Na wierzchołku jesiona, buku czy lipy udowadnia, że dobra, kochająca matka nie musi przypominać ideału z kolorowych poradników.

Podróże Cecylii Malik po koronach drzew fotografują syn Antek, jej tata i siostry. Niedawno z tych zdjęć ułożyła album „365 drzew”. Cecylia nie potrafi, tak jak jej mama, poświęcić czasu i talentu tylko rodzinie. Do życia potrzebne są jej i dzieci, i sztuka. Jest nie tylko performerką, gra też na skrzypcach i fotografuje.

Klon w alejce pod kopcem Kościuszki był jakby stworzony dla Cecylii. Rozłożysty, ze skomplikowanym labiryntem gałęzi, jeszcze cały zielony, o koronie, która przywodziła na myśl parasol. Pachniał jak te, które zapamiętała z dzieciństwa, gdy wraz z mamą i pięcioma siostrami godzinami spacerowała po parkach, w poszukiwaniu liści, kasztanów, orzechów. Po takich spacerach dziewczynki wracały zazwyczaj do domu bardzo brudne. Ich mama uważała bowiem, że dzieci brudne to dzieci szczęśliwe.

I niecałe dwa lata temu Cecylia wdrapała się na drzewo pod kopcem. Dziesięcioletni Antek i rok młodsza Urszulka przecierali oczy ze zdumienia. Później ze zdumienia przecierali oczy przechodnie i turyści.
Najmniej dziwić się będą staruszki.

– Jak ty tam weszłaś? Przecież to drzewo nie ma na dole gałęzi? – zaciekawi się któregoś dnia starsza pani, po chwili przypominając sobie, jak sama w krótkiej spódniczce wdrapywała się kiedyś na drzewa. Inna podpowiedziała jej kilka starych chwytów, dzięki którym wskakiwała na szczyt kasztanowca w rodzinnym ogrodzie. Tylko od czasu do czasu Cecylia usłyszy, że to, co robi, to zwykła głupota!

reklama
404 Not Found

Not Found

The requested URL was not found on this server.


Cecylia Malik chce przekazać swojej córce Urszuli to, co dostała od mamy – wiarę, że każdy ma prawo do swojej drogi w życiu. Od lewej Rozalia, Cecylia, Urszula, Anna i Teresa Malik.Najczęściej jednak ludzie w ogóle nie będą zauważać, że na czubku grabu siedzi, w kolorowych rajstopach i balerinach (bo są najlepsze do wdrapywania się), Cecylia Malik, lat 35. Przykładna żona i matka. Ale też artystka, dla której wspinanie się na drzewa stało się przejawem małej wewnętrznej rebelii. Sposobem artystki na powrót do sztuki, na którą spełniając się w roli żony i mamy, miała coraz mniej czasu.

Może Cecylia nie odważyłaby się na to codzienne wspinanie, gdyby wcześniej nie przeczytała powieści „Baron Drzewołaz” Italo Calvino, o człowieku, który w buncie przeciwko światu postanowił zamieszkać na drzewach i nigdy z nich nie schodzić?
A może był to dla niej powrót do czasów, gdy wraz z rodzicami, podczas wypraw w góry, poznawała drzewo po drzewie?

Albo, jak chcą feministki, Cecylia wdrapała się aż na 365 drzew, bo postanowiła walczyć ze stereotypem zawsze ułożonej, ograniczonej wielowiekowym systemem zakazów i nakazów kobiety? Bo przecież chodzenie po drzewach to domena mężczyzn. Domysłów, po co artystka właściwie sunie po gałęziach, było bez liku. Dziennikarz i przyrodnik Adam Wajrak jest pewien, że Cecylia chciała przypomnieć ludziom, jak ważna jest dla nich natura. Innym miłośnikom projektu artystki przychodziło z kolei na myśl, że chce – zwłaszcza jeśli to był wysoki świerk – spojrzeć na świat z innej, odległej perspektywy.

– Miałam wiele motywacji, czasem nieświadomych. Z pewnością chciałam docenić drzewa, ale też znów poczuć się dzieckiem, trochę beztrosko – uśmiecha się artystka. Co najlepiej zrozumiały jej dzieci. Które czynnie uczestniczyły w podróżowaniu Cecylii po krainie koron. Zdarzało się, że robiły mamie zdjęcia, raz na świerku, raz na lipie albo jesionie. Nie tylko w Krakowie, ale też w polskich Tatrach i na Słowacji. Niedawno zdjęcia Antka, ale też te robione przez tatę artystki, jej siotry i przyjaciół, doczekały się książkowego wydania.

O Cecylii i jej rodzinie zrobiło się głośno. O tym, że performerka, która pochodzi ze słynnej rodziny twórców szopek, jest malarką, z wyróżnieniem skończyła Akademię Sztuk Pięknych. I jest także animatorką kultury – w krakowskiej galerii Bunkier Sztuki prowadzi zajęcia dla najmłodszych. No i jeszcze – wraz z siostrą Rozalią – współtworzy zespół rockowy Negra- donna. Gra na skrzypcach. A jej siostry grają: na perkusji, wiolonczeli, na gitarze, na pianinie… Poza tym fotografują, montują filmy, wystawiają szopki, robią koncerty. Cecylia urodziła się druga, po Weronice. Potem na świecie pojawiły się Justyna i Rozalia. Po kilku latach przerwy do siostrzanego teamu dołączyły jeszcze Teresa i Julia.

Źródło: Wróżka nr 5/2011
Tagi:
Już w kioskach: 10/2025

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka