Kot - Świadek Wielkiej Nowiny

Lorenzo Lotto, niespokojny marzyciel, erudyta, buntował się przeciw sztywnym kanonom i w sztuce, i w życiu. Jego „Zwiastowanie” jest ziemskie i pełne emocji – opowiada o przerwanym nagle, zwyczajnym dniu pewnej dziewczyny.

„Zwiastowanie” Lotta powstało ok. 1527 r.Tego obrazu nie sposób zapomnieć. Bo choć temat należy do najpopularniejszych w sztuce sakralnej, to Lorenzo Lotto namalował go w sposób całkowicie inny niż cała reszta malarzy z tamtej epoki. Nic dziwnego, że autor tego wyzywająco nowatorskiego dzieła zyskał uznanie dopiero pod koniec XIX w., kiedy doceniono oryginalność i odwagę przeciwstawienia się tradycji. Na początku XVI w. sensacją był niepokój, wręcz nerwowość emanująca z tego „Zwiastowania”.

Lotto, zamiast renesansowej harmonii i wyważonej konstrukcji sceny, zaskoczył doskonale uchwyconym ruchem, twarzami, na których malują się silne emocje. Pomiędzy Marią a Gabrielem panuje zdumiewające napięcie – jakby anioł rugał Pannę, do czegoś ją przymuszał. Maria, która powinna z pokorą i niebiańskim spokojem przyjąć niezwykłą nowinę, zachowuje się niezwykle spontanicznie, po ludzku. Zamiast wyrazić zachwyt, umyka przed skrzydlatym wysłannikiem, odwraca się doń tyłem.

Nie chce słuchać Boskich wyroków. Jej dłonie nie składają się do modlitwy – zda się, za ułamek sekundy Panna załamie ręce, jak zwykły to czynić zdesperowane kobiety. Jej poza wcale nie przypomina modlitewnej kontemplacji. Wygląda tak, jakby chciała umknąć z komnaty, zaplątała się w fałdach sukni i osunęła na kolana. I wówczas, zamiast zaakceptować Boskie plany, buntuje się. Kieruje spojrzenie ku górze, wzrokiem błagając Pana o odstąpienie od przerastających ją zadań.

reklama

Dziewczyna – tak samo jak kot – jest wyraźnie zaskoczona intruzami w jej pokoju. Czytała spokojnie książkę, dopiero co się umyła – na wieszaku wiszą ręczniki, piasek przesypuje się w klepsydrze. A tu takie zamieszanie… „Zwiastowanie” Lotta powstało ok. 1527 r. (166 x 114 cm, olej na płótnie, Museo Civico – Pinacoteca al Palazzo Communale, Recanati, Włochy).


Jedyne, co zgodne z tradycją, to strój Marii: czerwona, codzienna suknia, na nią narzucony błękitny płaszcz. Ale nad jej głową brak aureoli, księga leży porzucona na pulpicie, co gorsza, przez komnatę przemyka diabolicznie zjeżony kot…

Zabiegany Anioł i zjeżony buras

Pręgowany buras – doskonale uchwycony, zabawny i naturalnie wystraszony nagłym pojawieniem się intruza-anioła – podkreśla ziemski charakter wydarzenia. Trudno go nie zauważyć, znalazł się w centrum sceny. Bóg Ojciec, wychynąwszy z niebios, zdaje się przepędzać niepowołanego świadka: a kysz! (Uciekające zwierzę można odczytać jako metaforę przestraszonego szatana albo żartobliwy symbol zwyczajnej domowej atmosfery). Prychający na Stwórcę kot uświadamia widzom, że to wydarzyło się kobiecie śmiertelnej. Wybranej, a zarazem zwyczajnej.

Teraz przypatrzymy się archaniołowi. Gabriel strasznie się spieszył z nowinami, z trudem wyhamował w pokoju Marii. Jeszcze włos mu się rozwiewa, szata faluje. Nieokreślonej płci osobnik ze skrzydłami najwyraźniej informuje Marię, że wkrótce pocznie Syna. Dla podkreślenia wagi anonsu, wznosi prawe ramię w oratorskim geście. Prawie zapomina, że w lewej dłoni dzierży lilię. Te kwiaty – symbol dziewiczej niewinności – obowiązkowo umieszczano na obrazach pokazujących „Zwiastowanie”, jeśli nie w ręku Gabriela, to w ustawionym na pierwszym planie wazonie. Wbrew pogodzie, na jasnym niebie pojawia się solidna chmura, z niej zaś wychyla się brodaty Bóg, osobiście nadzorujący wydarzenie. Jakby trochę nie ufał i posłannikowi, i dziewicy. Tylko Jego osoba nie należy do tego zwyczajnego, ludzkiego świata.

Żeby uzmysłowić sobie oryginalność zastosowanego przez Lotto rozwiązania, wypada porównać je z innymi dziełami o tej samej tematyce. Ważny jest też czas: początek XVI stulecia, rozkwit odrodzenia. Stylistycznie to „Zwiastowanie” należy do dojrzałego renesansu, lecz ma też cechy manieryzmu i zapowiada barok: rządzą w nim namiętności; scena ujęta jest dynamicznie, postaci reagują emocjonalnie. Podobne „ludzkie” traktowanie postaci Jezusa, Madonny i świętych znajdziemy u Michała Anioła, Tycjana, Paola Veronesego. Takie jest zapotrzebowanie zamawiających – już nie Kościoła, lecz ludzi świeckich, magnaterii, władców. Tym odbiorcom podoba się humanistyczne ujęcie religijnych motywów. (...)

Kot - Świadek Wielkiej NowinyUrodzony pod złą gwiazdą

Kim była modelka Lorenza Lotto, nie wiadomo. Malarz pozostawił po sobie wiele zagadek. Wiadomo, że urodził się w Wenecji w 1480 roku; zmarł 76 lat później w klasztorze w Loreto. Skąd się tam wziął? Najkrócej mówiąc – z rozpaczy. Utalentowany uczeń Giovanniego Belliniego zapowiadał się na słynnego mistrza. Ale okazał się zbytnim indywidualistą. Choć uprzejmy w obyciu, stawał się nieustępliwy, gdy przychodziło bronić swoich poglądów. Lotto miał swoje, pozytywne!, zdanie na temat protestantyzmu, ruchu zataczającego na początku XVI stulecia coraz szersze kręgi, lecz wyklętego we Włoszech. Sportretował Martina Lutra z żoną.

W młodości dużo podróżował. Między 1508 a 1512 rokiem przebywał w Rzymie – w najlepszym dla sztuki czasie, kiedy Rafael pracował nad Stanzami, a Michał Anioł – nad Kaplicą Sykstyńską. W 1526 osiadł w Wenecji, lecz miał pecha: tu królował wielki Tycjan. Po 20 latach prób przebicia się przez mur „tycjanistów”, znów ruszył w drogę. Na starość znalazł się bez środków do życia. Jak napisał w liście, „zmęczony wysiłkami i chcąc zakończyć żywot w świętym spokoju”, zatrzymał się w pięknie położonym sanktuarium w Loreto, gdzie został świeckim bratem. Podobno odszedł z tego świata szczęśliwy i zapomniany.

W 1895 roku Bernard Berenson, amerykański historyk sztuki, opublikował poświęconą Lorenzo Lotto monografię. Jednak dopiero w połowie XX wieku, od momentu pierwszej prezentacji malowideł Lotto w weneckim Pałacu Dożów, dostrzeżono jego geniusz. W 2011 roku zorganizowano w Rzymie monograficzną wystawę tego malarza. Odniosła sukces. Tak oto prawie 500 lat po śmierci znalazł się w panteonie największych – ciekawe, czy cieszy się z tego gdzieś w zaświatach?


Więcej we "Wróżce" 12/2011

Monika Małkowska
fot. Wikipedia, Shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 12/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl