Jak uwolnić się od klątwy?

Rozwód czy niespłacony kredyt wcale nie jest tym najgorszym, co może się nam przydarzyć. Prawdziwe problemy to takie, na które trudno znaleźć radę w naszej racjonalnej rzeczywistości. Na szczęście te rady istnieją, choć czasem trzeba je wydobyć z mroków zapomnienia. „Wróżka” zna do nich drogę.

Jak uwolnić się od klątwy?Klątwa ciąży na mojej rodzinie

Moi pradziadkowie mieli dworek na Litwie, jednak po wojnie, gdy ziemie te znalazły się w granicach ZSRR, postanowili uciec do Polski. A ponieważ panami byli dobrymi, służba żegnała ich ze smutkiem. I tylko jedna stara kucharka splunęła za ich wozem i powiedziała: „Nie będzie szczęścia w nowym miejscu ani dla was, ani dla waszych potomków. Żaden mężczyzna nie przeżyje Chrystusa”.

I tak zaczęło się pasmo nieszczęść całej mojej rodziny. Pradziadkowie nie mogli odnaleźć się w komunistycznej Polsce, byli prześladowani przez władze, więzieni, zabrano im cały majątek. Ich syn, mój cioteczny dziadek, zginął na ulicach Poznania w czerwcu 1956. Za miesiąc miał skończyć 33 lata. Jego siostra, moja babcia, trzy razy poroniła, za czwartym urodziła chłopca. Był nim mój tata, którego prawie nie pamiętam. Zmarł nagle w tym samym wieku co brat babci. Okazało się, że miał ukrytą wadę serca.


Mnie i mamę bez przerwy dotykają nieszczęścia. Żyjemy z renty schorowanej mamy, w biedzie, bo za co się nie wezmę, to porażka. Od lat z przerwami jestem na bezrobociu – gdy tylko znajdę jakąś pracę, zaraz firma upada albo ma problemy. Nie układa mi się także w miłości, mam za sobą kilka krótkich związków, w każdym byłem zdradzany, okłamywany i w końcu zostawałem sam jak palec. W dodatku niedawno wykryto u mnie nowotwór. Niby we wczesnym stadium, z dużymi szansami na wyleczenie, ale zaczynam poważnie obawiać się o swoje życie, gdyż zbliżam się do wieku chrystusowego. Zwróciłem się o radę do wróżki, która powiedziała, że nasze problemy są efektem klątwy rzuconej przez tamtą kobietę. I że tylko ona może ją zdjąć. Ale ona przecież od dawna nie żyje!



Michał z Lublina

reklama

Odpowiada Siergiej Litwinow,
autor książki „Zdejmowanie uroków jajem”, prowadzący kursy z zakresu słowiańskich metod terapii ludowych:

Historia, którą opisał pan w swoim liście, świadczy o tym, że najprawdopodobniej pańska rodzina padła ofiarą klątwy, i to w jednej z jej najcięższych postaci – klątwy pokoleniowej. Teoretycznie jej zasięg jest powiązany z „trwałością” kodu genetycznego. Ten zaś z czasem ulega naturalnej modyfikacji i mutacji. Zazwyczaj klątwa ciąży na 3-5 pokoleniach, które często nawet nie wiedzą, kto i dlaczego przeklął ich rodzinę, ale z osobą bezpośrednio przeklętą łączą je więzy krwi. Bywa też, że osoby obłożone klątwą nieświadomie powielają schemat myślenia i postępowania, który doprowadził do rzucenia klątwy.

Jeśli więc nie zna pan bezpośredniej przyczyny rzucenia klątwy na pańskich przodków, powinien pan poszukać jej w sobie. Chcemy lub nie, ale należymy do określonej rodziny i często nieświadomie przejmujemy wyznawany przez nią system wartości. Wydaje się nam on całkowicie naturalny, jednak właśnie takie przekonanie utrudnia wszelkie działanie mające na celu zdjęcie klątwy. Bo choć moc przekleństwa w dużym stopniu zależy od osoby (a właściwie jej mocy duchowej), która je rzuciła, to w zdejmowaniu klątwy od przeklinającego ważniejsza jest przyczyna, dla której to zrobił. Dopóki sobie jej nie uświadomimy i nie zdamy sobie sprawę, co musimy zmienić (i nie zrobimy tego), dopóty przekleństwo będzie na nas ciążyć.

W przemianie pomoże nam, jeśli mamy taką sposobność, zmiana środowiska. Możemy wyjechać z kraju, zamknąć się na jakiś czas w klasztorze itp. Dobrym sposobem jest zmiana warunków życia na takie, do których nie jesteśmy przystosowani (np. bardziej ascetyczne). Ale z egzystencjalnej rutyny możemy się też wyrwać, pozostając w dotychczasowym miejscu zamieszkania, lecz zmieniając tryb życia lub rodzaj zajęcia. Tradycja ludowa doradzała ciężką fizyczną pracę, lecz najważniejsze jest, by robić coś dla innych. Czasem wystarczy zamiast z dziada pradziada uprawiać rolę i z pokolenia na pokolenie kłócić się o miedzę, zająć się na przykład gospodarką leśną. Taka zmiana pozwoli nie tylko uniknąć dotychczasowych, odwiecznych konfliktów, ale w ogóle spojrzeć na siebie z innej perspektywy. A w dalszej konsekwencji – odpokutować krzywdy, zadane przez poprzednie pokolenia.

Zło można zwyciężyć tylko dobrem. Warto jednak podkreślić, że zgodnie z tradycjami ludową i Dalekiego Wschodu wszelkie pozytywne emocje (wdzięczność, miłość, dobroć, radość) są znacznie słabsze od negatywnych (złość, nienawiść, gniew). Podobnie jest z uczynkami. Pokuta, która jest niezbędnym warunkiem zdjęcia klątwy, wymaga więc od nas czynów, których moc pozytywna będzie o wiele mocniejsze niż zło, jakiego dopuścili się nasi przodkowie.

Istnieje też inna metoda wyzwolenia się spod działania klątwy – skorzystanie z pomocy z zewnątrz. Tu trzeba podkreślić, że klątwa ma mocniejsze działanie niż urok i zdjąć jej nie może byle kto za pomocą jajka lub innych zaklęć. W tym celu trzeba zwrócić się do doświadczonego egzorcysty. Wprawdzie z punktu widzenia przeklętego metoda ta wydaje się łatwiejsza, bo nie wymaga zmiany i naprawy grzechów przodków, ale to tylko pozory. Warunkiem skuteczności działań egzorcysty jest bowiem jego status duchowy – nie może on być niższy niż status osoby rzucającej. W przeciwnym razie klątwa nie tylko pozostanie, ale na dodatek zdejmujący będzie narażony na uwikłanie się w jej skutki. W wypadku nieznanej osoby, która w dodatku nie żyje od wielu lat, określenie statusu duchowego – i wybór właściwego egzorcysty – jest bardzo trudne.

Co chroni przed klątwą?
Za najlepszą ochronę przed urokiem tradycja ludowa uważała czyste sumienie i radość. Im mniej te cechy były obecne w życiu człowieka – tym bardziej był on podatny na uroki.

Przed rzuconym urokiem można było się uchronić noszeniem amuletów i talizmanów. Czasem używano specjalnych zaklęć i rytuałów. Do naszych czasów przetrwał jeden z nich – machanie ręką osobie odjeżdżającej.

Kobiece ozdoby – na przykład z bursztynu i srebra – pierwotnie też pełniły funkcje ochronne. Wiedźmy nosiły naszyjniki z mieszanych, jasno-ciemnych bursztynów. Jasne bursztyny miały wzmacniać potencjał słoneczny i w przypadkach rzucenia uroku przyjmowały na siebie negatywną energię.

Rzuconego uroku można było się również pozbyć, zmieniając miejsce zamieszkania, sposób funkcjonowania i przede wszystkim myślenia, modląc się lub medytując.


Rozwiąż swój problem z „Wróżką”!
Masz problem, który dotyczy spraw tajemnych i nie umiesz sobie z nim poradzić? Napisz, a nasi eksperci spróbują znaleźć rozwiązanie. Na listy czekamy pod adresami: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub ul. Malczewskiego 19, 02-612 Warszawa  

Źródło: Wróżka nr 1/2012
Tagi:
Komentarzy: 1
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl