Taneczna opowieść o kochankach

Kobieta w tym samym czasie może być świętą, ladacznicą i nieszczęśliwą porzuconą. Dla mężczyzny to na zawsze pozostanie tajemnicą – pisał Edvard Munch. O tej tajemnicy jest obraz „Taniec życia”.

Edvard Munch „Taniec życia”, 1899/1900"Taniec życia" to emocjonalna biografia artysty. Jak sam napisał – „tańczę tu z moją prawdziwą miłością”. Czy była nią Dagny Juel, nam lepiej znana jak Dagny Przybyszewska, przyszła żona pisarza Stanisława Przybyszewskiego? Munch poznał Dagny w Norwegii. Ale jego muzą została w Berlinie, gdzie wraz z całą norweską kolonią artystyczną przesiadywali w winiarni „Pod Czarnym Prosiakiem”. Tam właśnie królowała piękna Dagny.

Rok 1893 upłynął jej na burzliwych romansach. Najpierw była muzą właśnie Muncha, potem związała się z Augustem Strindbergiem. Wówczas interweniowali rodzice panny i na kilka tygodni zabrali ją do rodzinnego miasteczka. Nie zdołali jednak na długo zatrzymać niesfornej córy. Już w sierpniu 26-letnia Dagny rozpalała ponownie zmysły bywalców berlińskiej winiarni, by jednego doprowadzić przed ołtarz. Piękny Stach, jak mówiono o Przybyszewskim, bynajmniej nie był niewiniątkiem – miał stałą partnerkę, Martę Foerder, matkę trójki jego dzieci. Ale dla Juel nie stanowiło to przeszkody.

Swobodne obyczaje, słabość do mężczyzn oraz nieustanne flirty nie wyszły jej jednak na dobre: wiosną 1901 roku, w dniu jej 34. urodzin, zastrzelił ją w Tbilisi wielbiciel i kochanek Władysław Emeryk.

Czy to z nią, odzianą w krwiście czerwoną suknię, tańczy Munch? W wyobraźni – i na obrazie. Śmiertelnie poważny, ubrany w odświętny czarny frak, nie podnosi oczu na madame Przybyszewską, jakby nie chciał skrzyżować z nią spojrzenia. Ona natomiast przygląda mu się z czułością, zalotnie kładąc mu na ramieniu prawą dłoń. Lewą on trzyma w mocnym uścisku – lecz nie pozwala sobie na czułości.

reklama

A może „prawdziwą miłością” Muncha była jego pierwsza kochanka, Mille Thaulow, żona dalekiego kuzyna, z którą spotykał się w lesie koło rybackiej wioski Aasgaardstrand? Mille bardziej pasuje jednak do samotnej dziewczyny w białej sukience po lewej stronie obrazu. W takiej sukience malował ją przecież w obrazie „Popioły”, tyle że tam odsłania w rozcięciu czerwoną bieliznę. Gdy Mille porzuca go po dwóch latach, traci wiarę w stałość uczuć, a związki z kobietami zaczyna widzieć jako szarpaninę między niewinnością oczekiwań, namiętnością spełnienia i goryczą porzucenia.

Do kobiety w czarnej sukni najbardziej chyba pasuje Tulla Larsen, o kilka lat od niego starsza, bardzo wyemancypowana córka zamożnego handlarza win. Edvard przez cztery lata (akurat, kiedy powstał „Taniec życia”) tkwił w tym związku, choć nie wzbudzała w nim zbyt wielkiego pożądania. Lecz ona, zakochana do szaleństwa w sporo młodszym geniuszu, znosiła jego humory i paskudne zachowanie. Kiedy nie miał ochoty jej widzieć, wykpiwał się… paranoją.

W końcu Tulla nie wytrzymała. W 1902 roku zagroziła samobójstwem, wymierzyła w siebie z pistoletu, Edvard usiłował jej przeszkodzić, broń wypaliła i… kula trafiła w jego palec. Z wariatką nie sposób się dogadać, orzekł Munch i zakończył związek. Dość szybko, bo zaledwie po kilku miesiącach, Tulla wyszła za mąż za innego artystę, co dotknęło malarza do żywego. Przeciął nawet na pół swój autoportret z nią, symbolicznie odcinając się od dawnej kochanki.

„Taniec życia” nie miał uwieczniać pięknych uczuć czy wzruszających wspomnień, tylko, jak pisał Munch, „walkę między kobietą a mężczyzną, która jest nazywana miłością”. Walkę płci i chuć, która niszczy. Miłość bowiem była dla Muncha i jego przyjaciół nieustającym zmaganiem między kobietą a mężczyzną. A owe zapasy prowadziły zawsze do katastrofy. I to nie ona, samica-diablica, stawała się ofiarą, lecz on, biedny samiec, omotany i bezradny wobec pożądania.

Gdy przyjrzeć się uważniej bohaterom „Tańca życia”, dostrzec w nich można, trochę wbrew tytułowi, zupełny brak radości. Niektórzy tańczą w zapamiętaniu, namiętnie obściskując się, jakby nie panowali nad pożądaniem. Inni poruszają się dystyngowanie jak bezwolne manekiny. Scena rozgrywa się tuż przed oczyma widza. Jeszcze krok – i znajdzie się on wśród tancerzy. Malarz niemal narzuca mu swoich bohaterów, ich emocje. Tancerze balują na zielonej murawie, pod gołym niebem, w zmierzchu, który na północy nigdy się nie kończy. Ich sylwetki wyraźnie odcinają się od ciemnej, nasyconej zieleni. Czarne ubrania panów, białe muśliny pań.

Akcja obrazu, o którym mowa, została umieszczona we wspomnianym już Aasgaardstrand, nadmorskiej wiosce położonej 50 mil od Oslo. W tym malowniczym miejscu malarz spędzał wielokrotnie wakacje, aż ostatecznie w 1897 roku kupił dom. Dobrze mu się nad morzem pracowało, klimat i krajobraz koiły nadszarpnięte nerwy, plener inspirował. Podziwiamy ten pejzaż w „Tańcu życia”: wysoki, porosły trawą brzeg, z którego rozciąga się rozległy widok na morze. W falach tonie księżyc w pełni, a jego odbicie na wodzie przybiera niepokojący falliczny kształt.


Monika Małkowska
fot. forum, Wikipedia


Edvard Munch „Taniec życia”, 1899/1900

Źródło: Wróżka nr 2/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl