Lwie serce

Sny podpowiadają nam najlepsze rozwiązania, a czasem ostrzegają przed palnięciem głupstwa. Warto ich słuchać!

Lwie serce - życie ze snuJesteś wspaniałą kobietą, ale nie możemy być razem. Po prostu już cię nie kocham, wybacz.

Te słowa Marcina sprawiły, że dwa lata temu cały mój świat runął w gruzach. Dlaczego?! Były wspólne plany, zaręczyny, rozmawialiśmy o ślubie. Jak mógł tak nagle mnie zostawić?! Wkrótce wyjechał za granicę i straciliśmy kontakt. Ja zostałam z moim bólem i rozpaczą, próbując jakoś się pozbierać. Pomogła mi rodzina i przyjaciele. Dzięki nim po kilku miesiącach znów zaczęłam się uśmiechać. Wyszłam do ludzi, umówiłam się nawet z jednym czy drugim facetem, ale jakoś nic z tego nie wynikło. Nie potrafiłam się zaangażować, a może po prostu nie trafiłam na tego właściwego. Ale najważniejsze, że nie myślałam już o Marcinie. Łzy wyschły, a złamane serce powoli się goiło.

Kilka tygodni temu odebrałam od niego telefon. Wrócił do Polski i chciał się spotkać. Zgodziłam się, choć nie bez obaw. Jak się okazało, słusznych, bo gdy go zobaczyłam, serce zabiło mi mocniej, wróciły wspomnienia. Rozmawialiśmy o tym, co się działo przez te dwa lata. Przepraszał mnie za to, jak ze mną zerwał. Tłumaczył, że po prostu spanikował, nie czuł się gotów na poważne decyzje. Był w kilku związkach, ale z nikim na dłużej. Od tego czasu widywaliśmy się regularnie, jak znajomi. Miałam jednak wrażenie, że chce, byśmy zaczęli od nowa, choć nigdy o tym nie wspomniał.

reklama

Wtedy przyśniło mi się, że stoję w sklepie, gdy nagle otwierają się drzwi i wchodzi mój były. Bez ceregieli namiętnie mnie całuje. Po chwili reflektuje się, że przecież nie jesteśmy już razem, ale natychmiast przestaje to mieć znaczenie. Wychodzimy razem, trzymając się za ręce, co chwilę się całujemy. Nagle widzę małego kotka, który wbiega na ulicę. Kuleje, a jego futerko jest zmierzwione i brudne. Marcin nic nie zauważa, wesoło coś opowiada. A ja rzucam się na ratunek zwierzakowi i to mnie potrąca auto! Przerażony Marcin trzyma mnie w ramionach i powtarza w kółko: Kotku mój, kotku, zostań ze mną!

Po przebudzeniu popłakałam się. Wiedziałam już, o czym jest ten sen. Wypadek i krew przypomniały mi, jak bardzo mnie zranił. Ten poharatany kociak to moje złamane serce. Gdy byliśmy razem, Marcin często zwracał się do mnie „kotku”. Musiałam przyznać sama przed sobą, że wbrew temu, co sobie wmawiam, wciąż coś do niego czuję i w głębi duszy pragnę, by naprawdę powiedział mi: „Kotku, zostań ze mną”. A byłam już na dobrej drodze, by zamknąć ten rozdział i móc wreszcie zacząć nowe życie. Po jaką cholerę wrócił i znów namieszał w moim sercu?!

Postanowiłam, że będę silna. Nie zamierzam już więcej przez niego cierpieć. Po raz ostatni zadzwoniłam i powiedziałam, że nie chcę już się z nim spotykać, niech każde idzie swoją drogą. Życzę mu szczęścia. Rozłączyłam się i już więcej nie odebrałam od niego żadnego telefonu, nie odpowiedziałam na esemesa. A potem znów miałam sen. Marcin przyszedł do mnie do domu i od progu zażądał, bym oddała mu jego kotka. Wówczas otworzyły się drzwi sypialni i dostojnym krokiem wyszedł z niej... lew. Na ten widok mój były uciekł w panice, a lew usiadł koło mnie. Wiedziałam, że już nikt mnie nie skrzywdzi.


Kamila
fot. shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 5/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl