Nasz mózg jest dobrze zaopatrzoną apteką. Każdy może z niej skorzystać. Jak? Wystarczy uruchomić wyobraźnię.
Jeśli o czymś intensywnie myślimy, to w naszej głowie ta myśl dostaje energii, rośnie i... stąd już tylko krok, by stała się faktem dokonanym! Nie wierzysz? Wyobraź więc sobie, że jesteś na diecie i odmawiasz sobie wielu smakołyków. Akurat ma imieniny ciocia, która nawet zwykły podwieczorek potrafi zmienić w wielkie żarcie. Nie chcesz zrobić jej przykrości, więc jesz wszystko – z wyrzutami sumienia. Jesteś pewna, że ci to zaszkodzi. I chociaż ciocia dobrze gotuje, a wszystko było świeże i nie ociekało tłuszczem, faktycznie szkodzi. Ale z twojej winy! Bo sama zaprogramowałaś się na sensacje żołądkowe.
A był sposób, by nie urazić solenizantki i nie wywołać buntu żołądka. Wystarczyło powiedzieć sobie: „Dziś biorę sobie urlop od diety i wszystko, co zjem, wyjdzie mi na zdrowie”. Już ojciec medycyny nowożytnej Paracelsus odkrył, że dobre nastawienie to więcej niż połowa sukcesu terapii.
Dr Umysł
Nasz mózg potrafi sam, bez pomocy leków, poradzić sobie z większością dolegliwości, od zwykłego kataru (który wcale nie musi trwać 7 dni!) po nowotwór. A wszystko dzięki środkom i zabiegom placebo (łac. „będę się podobał”). Nie wpływają one na nasze ciało, lecz mózg wyprowadzony w pole zaczyna... uzdrawiać sam! Uwalnia rozmaite substancje chemiczne, między innymi dopaminę, hormon szczęścia. Wyłącza ona ośrodki rdzenia kręgowego, które odpowiadają za odczuwanie bólu. Aby przeżyć takie samouzdrowienie, nie potrzebujesz fałszywych pigułek. Wystarczy, że puścisz wodze wyobraźni. Tak jak zrobiła to Alicja.
Zacznijmy od czegoś prostego. Usiądź wygodnie, zrelaksuj się, włącz jakąś uspokajającą muzykę. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że przed sobą masz białą ścianę. Teraz pomaluj ją w myślach na zielono, potem na żółto, czerwono, fioletowo itd. Możesz sobie wyobrażać, że malujesz szerokim pędzlem albo że na tę ścianę wylewa się rzeka koloru. Takie ćwiczenie w zabawę kolorami jest przy okazji doskonałą medytacją relaksującą. Możesz przechodzić od jasnych barw do coraz ciemniejszych i znów coraz jaśniejszych. To było łatwe. A teraz przejdźmy do nieco trudniejszego zadania. Wyobraź sobie słonia, posadź go na krześle. Niech założy nogę na nogę. Widzisz go wyraźnie? Teraz pomaluj go na różowo, włóż mu zielone spodnie na szelkach, koszulę i kamizelkę w kratkę. Znacznie łatwiej wytrenować wyobraźnię zabawnymi scenkami.
Zamknij oczy, weź 3 głębokie wdechy. Wyobraź sobie, że podchodzisz do lodówki i wyjmujesz z zamrażalnika kilka kostek lodu. Myjesz nimi głowę i szyję. Czujesz, jak chłód przenika przez skórę i dostaje się do naczyń krwionośnych w mózgu, a z nimi wędruje do rąk i nóg. Gdy dotrze do końców palców, twoje ciśnienie się stabilizuje.
Wyobraź sobie swój układ odpornościowy jako armię maleńkich istot, które się pogubiły i zamiast cię bronić, chcą cię zaatakować. Gdy zbliżasz się do nich, są gotowe do szturmu. Mówisz: „Nie bójcie się, to tylko ja (podajesz swoje imię). Nie musicie się denerwować, róbcie to, co trzeba, by zapewnić ciału dobre zdrowie. Albo weźcie sobie wolne!”. Słyszysz, że również dowódca tej małej armii uspokaja żołnierzy. Oddziały są w radosnym nastroju, zaczynają grać w tenisa albo się opalać. Zajmują się czymś, co sama lubisz najbardziej. Ćwiczenia trzeba powtarzać trzy razy dziennie przez 3-5 minut.
Pozytywne podejście do życia, optymizm, unikanie krytyki i narzekania, akceptowanie świata i ludzi – oto klucze do dobrego zdrowia. Aby je zdobyć, wypróbuj sposób Willa Bowena, autora książki „Świat bez marudzenia”. Noś bransoletkę na przegubie i za każdym razem, gdy zdarzy ci się marudzić, przełóż ją na drugą rękę. Sama zobaczysz, jak często źle oceniasz siebie lub innych. Na początku wiele osób przekłada bransoletkę nawet 20 razy dziennie, potem coraz rzadziej. A gdy zaczniesz skupiać się na plusach tego, co się dzieje, zaletach otaczających cię ludzi i własnych, twoje zdrowie od razu się poprawi!
Kama Scudder
fot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.