Zwierzę w pełni

Przemiana była bardzo bolesna. Najpierw porastała sierścią głowa. Z otwartych ust – już paszczy – wydobywał się zwierzęcy ryk. Dłonie wydłużały się, paznokcie zamieniały w pazury. Wreszcie na czterech łapach mógł zanurzyć się w las. Był zwierzęciem, był wolny. Był wilkołakiem.
 
Pierwszy był chyba Likaon, mityczny król Arkadii, który za jedzenie ludzkiego mięsa (w innej wersji mitu podał je Zeusowi podczas uczty) został przez Zeusa zamieniony w wilka. Od tej pory obowiązuje wilkołaki zasada – aby stać się zwierzęciem, trzeba odrzucić to, co ludzkie. Potem już można zanurzyć się w dzikości. Być wolnym.

Prawdziwą karierę wilkołaki rozpoczęły w średniowieczu. Warunkiem przemiany nie było już jedzenie ludzkiego mięsa. Wystarczyły magiczne czynności – zdjęcie ubrania, włożenie wilczej skóry lub skórzanego paska i poddanie się działaniu księżyca. Oczywiście przeistoczyć się mógł tylko ten, kto miał w sobie wilkołaka. Wielu robiło to z własnej chęci. Członkowie niektórych rodów porzucali ludzkie ciała i przybierali postać wilczą. Inni zmieniali się w te bestie wbrew swojej woli, często pod wpływem rzuconego na nich czaru.

Przebieranka z człowieka w wilka była niebezpieczna. Skóra pierwszego musiała pozostawać tam, gdzie ją zostawił, nieporuszona. Gdyby ktoś ją odrobinę tylko przesunął, jej właściciel musiałby na zawsze pozostać wilkiem. Amatorzy tych koszmarnych zamian skórek uprzedzali więc rodzinę i znajomych, żeby broń Boże nie próbowali ruszać ich opuszczonego ciała. Jeśli wilkołak ginął na polowaniu, umierał też jako człowiek. Jeśli został ranny – rana pojawiała się także na jego ludzkim ciele.

Był też drugi sposób przemiany – transmutatio, kiedy to cały człowiek, z duszą i ciałem zmieniał się w wilka. Polegało to na wywracaniu skóry na drugą stronę, przez usta. W 1541 roku pewien chłop spod Pawii (miasto i gmina w Lombardii we Włoszech), oskarżony o wilkołactwo tłumaczył, że różnica między nim a prawdziwymi wilkami polega na tym, że zwierzęta mają sierść na wierzchu, a on ma obróconą do wewnątrz.

Ta przemiana była bolesna – z ludzkiej twarzy wyłaniała się wilcza paszcza i przez nią, szeroką otwartą, całe ciało przewlekało się na drugą stronę. Także w okolicach Pawii wieśniacy złapali raz człowieka twierdzącego, że jest wilkiem. Obdarli go ze skóry, żeby sprawdzić, czy od wewnątrz ma wilczą sierść. Niestety, nie było jej, a nieszczęśnik nie przeżył tego eksperymentu.

reklama


Wilkołak w ludzkiej postaci bywał przystojny i zamożny. Jakże zdziwione musiały być kobiety, kiedy już po ślubie okazywało się, że małżonkowi wyrastają kły, pazury, i że głośno ryczy!

Ciekawe, czy odkrycie miało związek z nocą poślubną, czy raczej z twardą codziennością. Tak czy inaczej, wilkołak, żeby się przemienić, musiał zdjąć „ludzkie ubranie". Zdarzało się, że sprytna żona je chowała lub niszczyła i biedak musiał resztę życia uganiać się po lesie. W Besançon we Francji pewien myśliwy ranił kiedyś wilka i tropiąc go po śladach krwi, dotarł do chaty w lesie. Znalazł tam rannego człowieka, którego opatrywała lojalna żona. Wilkołakami bywały też kobiety.

W Owernii, także we Francji, pewien szlachcic wezwał myśliwego, aby ten upolował grasującego w okolicy wilka. Podczas polowania wywiązała się walka z niebezpiecznym zwierzęciem. Myśliwy wyszedł z niej zwycięsko, a wilk uciekł do lasu... bez łapy. Wrzucił ją więc do do torby, żeby pokazać trofeum szlachcicowi. Jakież było jego zdziwienie, kiedy wyjął... kobiecą dłoń. Szlachcic po pierścieniu poznał, że należała ona do jego żony.

W Polsce, w Pałukach, rozgniewana kochanka zamieniła niewiernego chłopaka w wilka, zawiązując mu zaklętą chusteczkę na szyi. Chłopak dołączył do wilczego stada i żył jakiś czas w lesie. Ale kiedyś przez przypadek, podczas gonitwy, inny wilk zerwał mu chusteczkę. Od razu odzyskał ludzką postać, wrócił do wsi i... ożenił się z dziewczyną.

Dawno temu do ogniska podróżującego przez las księdza przyczołgał się wilk. Wyznał, że jest katolikiem i prosi o ostatnie sakramenty dla umierającej żony. Ksiądz dał się zaprowadzić do legowiska, gdzie konała wilczyca. Wyspowiadał ją i rozgrzeszył. Miał jedynie wątpliwość, czy powinien włożyć hostię w jej paszczę. Wtedy wilk ściągnął skórę wilczycy, od głowy aż po pępek. Ukazała się kobieta. Przyjęła Ciało Boże i umarła jak prawdziwa chrześcijanka.

Diabeł zaczął mieszać się w sprawy wilkołaków dopiero od XV wieku. W kolejnych stuleciach demonolodzy twierdzą, że wilkołaki to słudzy szatana. Rozpoczyna się fala procesów. Podejrzani opowiadają o diable, który obdarzył ich czartowską maścią. Rozebrani do naga nacierają się nią, po czym jako wilki mordują dziewczęta. Chłepczą ludzką krew, sypiają z wilczycami.

W 1573 roku skazano we Francji wilkołaka, który w piątek przed dniem św. Bartłomieja złapał dwunastoletniego chłopca, zawlókł do lasu i udusił. Miał właśnie pożreć jego ciało, kiedy zbiegli się ludzie. Przyłapano go, rzecz jasna, już w ludzkiej postaci i oddano pod sąd. Ze szczególnym oburzeniem spotkał się fakt, że wilkołak zamierzał jeść mięso... w piątek. Spłonął więc na stosie.

W okolicach Ansbach w Bawarii grasował w 1658 roku wielki wilk, pożerający dzieci. Polowano na niego bez powodzenia, wreszcie obława zagnała go do studni. Został pochwycony w ubraniu człowieka, zgodnie z ówczesną modą nosił nawet perukę. I tak też powieszono go na szubienicy – do końca zachował wilczą postać. Niektórzy twierdzili, że w bestię wcielił się duch zmarłego rok wcześniej burmistrza.

W Polsce nie było procesów wilkołaków. Raz tylko spalono w Kaliszu czarownicę, za to, że gościła w swoim łożu szatana w postaci wilka. Może dlatego wędrowni żebracy chętnie opowiadali, że są wilkołakami. Przerażeni wieśniacy częstowali ich mięsem w obawie, że wygłodzeni wedrą się im do obory i wyduszą bydło. Oczywiście zdarzały się chwile grozy, kiedy bestie drapały w drzwi chat, spragnione ludzkiego mięsa. Działo się to najczęściej podczas dwunastu strasznych zimowych nocy, między Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli, kiedy to siły światła walczyły z siłami ciemności.

Wieśniacy dobrze wiedzieli, że spotkanie z wilkołakiem w jego zwierzęcej postaci może być niebezpieczne. Był nawet większy i bardziej agresywny, niż prawdziwy wilk. Aby go odczarować, należało mu przypomnieć, że jest człowiekiem – zawołać po imieniu i rzucić w niego chlebem. Jeśli nie podziałało, pozostawały widły. W Polsce uważane za najlepszą broń na tę bestię.

Dziś likantropią lekarze nazywają schorzenie psychiczne, w którym człowiekowi wydaje się, że jest zwierzęciem. Ale wilkołaki nie zniknęły. Znalazły miejsce do życia w literaturze i w kinie. I znowu fascynują, bo kto by nie chciał czasem odrzucić ograniczenia, być wolnym i dzikim? I jak dawniej budzą lęk. Bo boimy się tego, co drzemie w nas, jeśli odrzucimy człowieczeństwo.

Magdalena Strzałkowska
Ilustracja: Rysunek do opowiadania „Wilkołak wyje" opublikowanego w magazynie „Weird Tales"

Korzystałam m.in. z książki Leszka Pawła Słupeckiego „Wilkołactwo".

Źródło: Wróżka nr 1/2015
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl