Rodzinna podróż dookoła świata

Zrezygnowali z pracy, zabrali dzieci ze szkoły, porzucili życie, którego nie lubili. Ruszyli w świat. Planu B nie było, wszystko musiało się udać. Eliza i Wojciech Łopacińscy z córką i synem przez ponad rok przejechali 114 tysięcy kilometrów. To tak, jakby kulę ziemską okrążyli trzy razy... 

Egoiści! Co to w ogóle za pomysł?! Kto to widział, żeby zabrać dzieci ze szkoły i jechać z nimi w nieznane?! Rzucić dobrą pracę! A co będzie po powrocie? Czy tak zachowują się odpowiedzialni ludzie z dwójką dzieci?! Tak reagowali wszyscy, kiedy Eliza i Wojciech Łopacińscy mówili, że właśnie rezygnują z uporządkowanego życia w Toruniu. Składają wypowiedzenia w pracy, zabierają ze szkoły dziesięcioletnią Łucję i trzynastoletniego Wojtka, pakują cztery nieduże plecaki i wyruszają w podróż dookoła świata. 

W ciągu 393 dni odwiedzą 38 krajów i 3 autonomiczne terytoria – Makau, Hongkong i Zanzibar, przejadą 114 tysięcy kilometrów, co oznacza, że trzy razy okrążą kulę ziemską. 60 razy przekroczą granicę, 26 razy rozstawią namiot w miejscach nie zawsze do tego przeznaczonych. 184 noce spędzą pod dachem poznanych osób, a 33 w autobusach, pociągach i na statkach. Zarówno sceptycy (raczej w mniejszości), jak i entuzjaści (w zdecydowanej większości) będą śledzić na blogu i w mediach społecznościowych, co też ci Łopacińscy właśnie robią. 

Zanim wyruszą w świat, zrozumieją, że mają serdecznie dość dotychczasowego życia. – Czuliśmy z mężem, że musimy coś zmienić. Ciągle gdzieś pędziliśmy, ale gdzie i po co? – chyba obydwoje nie do końca wiedzieliśmy. Wiecznie zapracowani nie mieliśmy czasu, by rzeczywiście ze sobą pobyć i czegoś się o sobie dowiedzieć. I nie chodzi o to, by zadawać sobie pytania: „co tam w szkole?", „jak leci w pracy?", ale usiąść i prawdziwie porozmawiać.

reklama


A my co? Widywaliśmy się rano, szybkie śniadanie, wyjście do pracy, dzieciaki do szkoły, krótka rozmowa wieczorem, a i to nie zawsze. Niby ze sobą, ale obok siebie. Szczerze mówiąc, to ja nawet dobrze nie znałam swoich dzieci. Czyste wariactwo. Pojechaliśmy, żeby w końcu zacząć naprawdę ze sobą być, poznać się i posmakować wolności – opowiada Eliza, która, by zrealizować marzenie, poprosi w pracy o roczny bezpłatny urlop. 

Kiedy zrodził się w jej głowie pomysł na rodzinną podróż dookoła świata? Może gdy już jako mama dwójki dzieci pojechała w samotną trzymiesięczną podróż po Indiach? Na dwa tygodnie zamknęła się wtedy w klasztorze, by praktykować medytację vipassana. Może w Azji Południowo-Wschodniej, gdzieś między Tajlandią, Malezją a Singapurem, gdzie kiedyś trafiła na kilka tygodni z Wojtkiem? Pewne jest to, że Wojtek, nazywany również dużym Wojtkiem – w odróżnienia od syna, małego Wojtka – dyrektor największego hotelu w Toruniu, wykładowca uniwersytecki i pasjonat hotelarstwa, szybko przekonał się do pomysłu żony. Łucji początkowo żal było rozstawać się z przyjaciółkami z klasy i z babcią, z którą jest mocno zżyta. Za to mały Wojtek się cieszył – w końcu to rok przerwy od szkoły. 

Od podjęcia decyzji o wyjeździe do chwili, kiedy kupią 4 bilety lotnicze przez Madryt do Gwatemali, kraju, gdzie zacznie się ich podróż dookoła świata, miną 3 lata. Czas upłynie im na intensywnym zarabianiu i oszczędzaniu.

– Oszczędzanie zaczęliśmy od rezygnacji z rzeczy, bez których można się obejść, albo szukania ich tańszych zamienników. Ja przestałam chodzić na aerobik i basen, wyciągnęłam z szafy adidasy i dres, i zaczęłam biegać. Z czasem tak się w tym wprawiłam, że wystartowałam w kilku maratonach! Mały Wojtek, zamiast kupować książki, zapisał się do biblioteki. Skończyły się też wyjścia do restauracji czy do klubów ze znajomymi. Zamiast tego wieczory spędzaliśmy przy dużej ściennej mapie, planując trasę podróży i czytając dziesiątki blogów podróżniczych – opowiada Eliza.

– Szczepienia musieliśmy zaplanować rok wcześniej. A potem to już pozostało tylko się spakować: namiot, cieplejsza kurtka, po dwie pary spodenek, trzy pary majtek i oczywiście podręczniki dla dzieci w formacie pdf, bo przecież całkowicie z obowiązku szkolnego zwolnione być nie mogły. I pojechaliśmy w tę naszą wymarzoną podróż dookoła świata! 

Z Gwatemali ruszyli na południe, przez kolejne kraje Ameryki Środkowej i Południowej: Honduras, Nikaraguę, Kostarykę, Panamę, Kubę, Kolumbię, Ekwador, Peru, Chile, Urugwaj, Brazylię. Potem – już samolotem – polecieli do Afryki, gdzie zostali na kilka miesięcy, by przekonać się, jak wygląda ten Czarny Ląd. Zobaczyli RPA, Mozambik, Zimbabwe, Zambię, Tanzanię, Burundi, Rwandę, Ugandę. A potem szybko przeskoczyli kilka stref czasowych i kulturowych, by znaleźć się w Azji: Indiach, Bangladeszu, Tajlandii, Kambodży, Laosie, Wietnamie i Chinach. Ledwo starczyło im miejsca na stemple wizowe w paszportach. 

Galeria zdjęć

W lewo
W prawo
Źródło: Wróżka nr 4/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl