Utyjemy?
Poza niewątpliwymi zaletami podejrzewa się jednak glutaminian o liczne wady. Umami jako piąty smak znane jest w gruncie rzeczy od niedawna i wciąż budzi wiele kontrowersji, dlatego glutaminian sodu jest produktem nieustannie sprawdzanym i kontrolowanym przez naukowców. A wyniki badań i eksperymentów nie są jednoznaczne. Największe wątpliwości budzą odkrycia naukowców Uniwersytetu Północnej Karoliny. Przebadali oni 750 osób w wieku 40-59 lat mieszkających we wsiach na północy i południu Chin, chętnie używających glutaminianu sodu jako dodatku pogłębiającego smak i zapach potraw. Okazało się, że u osób, które jadły go najwięcej, nadwaga pojawiała się aż trzy razy częściej niż u osób, które nie dodawały glutaminianu do potraw w ogóle. To pierwszy eksperyment, który udowodnił, że istnieje związek między stosowaniem glutaminianu i wzrostem wagi.
Unikać czy jeść ze smakiem?
– Odpowiedź nie jest taka prosta – uważa mgr inż. Ewa Sypnik-Pogorzelska, specjalista do spraw żywienia człowieka z poradni Dietosfera. – Glutaminian sodu jako wzmacniacz smaku jest produktem przebadanym i dopuszczonym do użytku. Na pewno jest więc bezpieczny. Problem jednak leży w tym, że dodatek tej substancji do żywności w polskim prawie jest nielimitowany, a producenci wykorzystują ten fakt zbyt często. Czy więc duża ilość glutaminianu w diecie jest zdrowa? Badania dowodzą, że niekoniecznie. Glutaminian zjadany w dużych ilościach może na przykład wpływać negatywnie na siatkówkę oka. Niestety, badania wykonano na szczurach, więc nie ma pewności, czy tak samo działa na organizm człowieka.
Powszechnie znany w świecie jest też tak zwany syndrom chińskiej restauracji. Część osób po azjatyckich posiłkach obserwuje u siebie takie objawy, jak zawroty głowy, przyspieszenie rytmu serca, ucisk na klatkę piersiową, nadmierną potliwość, uczucie niepokoju. Podejrzewa się, że może to być efekt działania glutaminianu sodu spożywanego w dużych ilościach, choć badania przeprowadzone w University of Western Sydney w Australii nie udowodniły tego związku. Co zatem robić?
– Spożywać glutaminian z umiarem – radzi Ewa Sypnik-Pogorzelska. – Najlepiej ograniczyć w diecie żywność wysoko przetworzoną: chipsy, zupki instant, dania ze słoików i konserwy, ponieważ tam jest glutaminianu najwięcej – tłumaczy.
Ale nie unikajmy go też na siłę, może się bowiem okazać, że efekt będzie odwrotny do zamierzonego…
– Warto zwracać uwagę na etykiety. Dobrze, jeśli znajdziemy produkt bez glutaminianu sodu, ale sprawdźmy, czy smaku nie poprawiono zamiast tego większym dodatkiem soli – mówi Ewa Sypnik-Pogorzelska.
***
Umami kusi i mami, pobudza do pracy ślinianki i nadaje potrawom smak. Stosowanie go ma swoje dobre i złe strony. Ale w życiu przecież nic nie jest tylko czarne lub tylko białe, jest też cała gama odcieni szarości. Dlatego najlepsza recepta dla tych, którzy obawiają się dodatków do żywności, jest prosta: zachowajmy umiar i… cieszmy się smakiem!
Marta Mońko
Za pomoc w przygotowaniu artykułu dziękuję Polskiej Izbie Dodatków do Żywności. Konsultacja: mgr inż. Ewa Sypnik-Pogorzelska, specjalista do spraw żywienia człowieka, dietetyk w poradni Dietosfera (www.dietosfera.pl).
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.