I tyle lat zabrało księdzu zrozumienie kolejnego prawa. Brzmi ono tak:
Zdecyduj się człowieku, czy chcesz mieć rację, czy chcesz kochać.
Przeważnie się nie udaje pogodzenie jednego z drugim. Justin już wie, że ważniejsze jest kochać. Gdy zmarła matka, pojechał na jej pogrzeb i bał się spotkania z ojcem. Rzeczywiście ojciec nie wszedł do kościoła. Syn wyszedł, padli sobie w ramiona, powiedział, "tato, kocham cię" i popłakali się obaj. Ojciec nadal jest świadkiem Jehowy, a syn katolickim księdzem, ale to już nie ma znaczenia. Są różne drogi do Boga i każda jest dobra - mówi Justin.
Do szczęścia potrzebny jest cel
Po paru latach porad małżeńskich zauważył zastanawiające zjawisko, które się powtarzało. Najpierw przychodzili do niego młodzi przed ślubem. Zakochani, szczęśliwi. Z ożywieniem planowali ślub, wesele, stroje, menu... Po roku lub dwóch nie byli już szczęśliwi. - Czy coś się stało? - pyta Justin. - Nie. - To czemu nie jesteście szczęśliwi? - Nie wiemy. Więc on prosi, żeby opowiedzieli, jak żyją. Rano wstają i idą do pracy. Wracają, jedzą obiad, oglądają telewizję, idą spać. Rano wstają, idą do pracy, wracają... i tak w kółko. Nuda. Bezsens. Czy oni się zmienili? - zachodził w głowę. Nie! A jednak nie byli szczęśliwi. I ksiądz nagle dokonał odkrycia: cel! Do szczęścia potrzebny jest cel! Przed ślubem młodzi mieli jasny, konkretny cel: pobrać się i urządzić wesele. On ich pochłaniał bez reszty i byli szczęśliwi. Po ślubie cel zniknął. Nie ma szkół, które by uczyły znajdywania sobie celów.
Więc ksiądz prosi, żeby żona i mąż, bez naradzania się, napisali na kartkach dokładnie, jak widzą siebie za pięć lat. Niech wyobrażą sobie dom, w którym mieszkają, meble, nawet firanki w oknach. Sami jak wyglądają, gdzie pracują, ile mają pieniędzy, z kim się przyjaźnią. Kiedy wracają z "odrobioną lekcją", Justin porównuje ich notatki. Znajduje to, co w nich wspólne. I powoli rodzi im się cel. Chcą mieć drewniany dom na wzgórzu, on ma leczyć zwierzęta, a ona będzie śpiewać w chórze. Co zrobić, żeby to osiągnąć?
On musi wznowić przerwane studia weterynaryjne. Więc żona myśli, czy mają żyć w tym czasie z jej pensyjki, czy wziąć pożyczkę z banku. I już zaczynają żyć swoim celem, świat nabiera rumieńców, budzą się w nich wielkie siły, które przez lata drzemały... Justin zauważył: jeżeli człowiek ma konkretny jasno sprecyzowany cel, i bardzo chce go osiągnąć, zawsze mu się udaje, choćby z początku wydawał się niemożliwy.
- Życie jest podróżą do celu - mówi. - Jest ruchem, płynięciem, przypomina rzekę. Ludzie boją się zmian, niepotrzebnie.
Worek Pana Boga
U siebie w Indianapolis ksiądz wymyślił dla ludzi Worek Pana Boga. Jest to wielki wór-skarbonka. Jak dziecku się popsuje zabawka, to przychodzi do rodziców, żeby ją naprawili. A gdzie ma pójść dorosły, gdy popsuje mu się życie, sen albo marzenie? Więc ludzie opisują na kartkach swoje popsute sprawy i wrzucają Panu Bogu do worka, żeby naprawił. Wyzbywają się złych myśli i nawyków, złych wspomnień, proszą o spełnienie marzeń. Worek Pana Boga jest bardzo cierpliwy. I nikt nie wie, jakim cudem, ale naprawiają się ludziom te życia. Można powiedzieć, że Pan Bóg wysłuchał. Ale też zauważyć, że człowiek bardzo mu w tym pomógł. Justin interesuje się wszystkim - i medycyną, i New Age. Wie, że wszystkie informacje z całego naszego życia zapisane są w mózgu i zatrzymane na zawsze, na poziomie podświadomości. Święci mówili przez wieki:
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.