Apostoł nowej religii

Był sobie wielki i bogaty król oraz ledwie wiążący koniec z końcem biedak. Król mieszkał w Afryce, w Etiopii, biedak zaś na dalekiej Jamajce. Ubogi człowiek pomagał królowi i otrzymał za to nagrodę. Nie, wcale nie pół królestwa i królewnę za żonę. Nagrodą było uwielbienie tłumów i bezwzględna miłość ludzi różnych ras i stanów na całym świecie. Ale to nie bajka, wszystko to zdarzyło się naprawdę w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.

Apostoł nowej religii Na ulicach naszych miast jest ich coraz więcej: na ogół młodzi, ubrani w żółto-zielono-czerwone ciuchy, włosy na głowie posklejane w charakterystyczne strączki (dready). Słuchają reggae i unikają przemocy. U niektórych budzą niechęć i odrazę, inni przyglądają się im z zaciekawieniem i sympatią. Kiedyś, za czasów władzy ludowej, zwalczano ich tak, jak każdą subkulturę, która kontestowała socjalistyczny styl życia i otwarcie demonstrowała swoją odmienność.

Dziś na całym świecie jest ich przynajmniej 750 tysięcy, z czego większość mieszka na Jamajce. Mówią o sobie "rastafari", od imienia Ras Tafari Makonnena, Lwa Judy, Króla Królów i Pana Panów, 225. cesarza Etiopii. Rastafarianizm to religia i precyzyjnie określony styl życia. Jednak jego historia to również polityka, propaganda i manipulacja. Świat dowiedział się o tych ludziach właściwie dzięki jednej osobie - jamajskiemu muzykowi Bobowi Marleyowi.

Czarodziej z Jamajki

Marley posiadł cudowny dar czarowania publiczności. Jego piosenki o miłości, pokoju, ciężkich czasach niewolnictwa czarnej rasy pobrzmiewały naturalnymi i głębokimi emocjami. Pochodzący z biednej prowincjonalnej mieściny Nine Miles muzyk w ciągu zaledwie dekady (od połowy lat sześćdziesiątych do połowy siedemdziesiątych) stał się apostołem religii miłości, przyjaźni i pokoju. Wraz z grupą The Wailers nagrywał kolejne płyty i koncertował po całym świecie, a bujająca muzyka reggae uwodziła tłumy. Nieważne było, że permanentnie zdradzał żonę i spłodził mnóstwo nieślubnych dzieci.

Jego jamajski dom był jedną wielką komuną, gdzie ciągle przesiadywali goście, paląc marihuanę, śpiewając i grając w piłkę nożną. Ale przesłanie było prawdziwe i słuchacze to czuli. Mówił o rzeczach ważnych zwłaszcza dla Jamajczyków: że muszą być dumni ze swego koloru skóry, że istnieje miłosierny Bóg, który dopomoże, że miłość jest w życiu najważniejsza. Piosenki takie, jak "Could you be loved" czy "No woman, no cry" to do dziś jedne z największych hitów w historii przemysłu muzycznego. I choć w jego żyłach płynęła także biała krew, czuł się dzieckiem Afryki. Jak na ironię, to właśnie białe geny pozbawiły go życia. Od stłuczenia na stopie dostał czerniaka - odmianę raka, która nie występuje u osobników rasy czarnej. Zmarł w szpitalu w Miami 11 maja 1981 roku.

reklama
404 Not Found

Not Found

The requested URL was not found on this server.


Przepowiednia proroka

Dla większości fanów Marleya rastafarianizm reprezentowany był właśnie przez nietypową fryzurę, pokojowe nastawienie do świata i kojące rytmy w muzyce reggae. Tymczasem jest to system wierzeń i zachowań, którego korzenie sięgają przynajmniej początku dwudziestego wieku, a odwołuje się on do tradycji biblijnych. Wszystko zaczęło się od niejakiego Marcusa Garveya, czarnoskórego działacza na rzecz równouprawnienia, który w latach dwudziestych zeszłego wieku nauczał w USA i na Jamajce. Ta dawna kolonia obarczona była straszną historią niewolnictwa i biedy czarnej rasy. Ludzie mieszkali w urągających godności warunkach, a ich szanse na zatrudnienie i zarobienie jakichkolwiek pieniędzy były minimalne.

Garvey propagował wśród czarnej biedoty dwie ważne idee. Po pierwsze - należy być dumnym ze swego koloru skóry. Po drugie - to w Afryce zrodziła się cywilizacja i czarny człowiek jest lepszy od białego. Tak skrajna postawa była całkiem zrozumiała, skoro polityka, religia i cała cywilizacja nie potrafiły wskazać miejsca kolorowego człowieka w porządku świata. Wszystko było dla białych. Skoro sprawy tak się miały, należało porzucić kraj bladych twarzy i powrócić do korzeni: Matki Afryki. Powrót na Czarny Kontynent stał się istotnym czynnikiem wpływającym na ukształtowanie się nowej religii. Będąc w USA, działacz organizował nawet przedsiębiorstwo Black Star Lines, które miało stworzyć flotę statków przewożącą chętnych do ich ojczyzny. Każdy czarny obywatel mógł wykupić w nim udział, co dla białej społeczności było wprost nie do pomyślenia!

Gdzieś w połowie drugiej dekady XX wieku Marcus Garvey, próbując podnieść na duchu swoich pobratymców, wyrzekł prorocze słowa: "Patrzcie na Afrykę, tam bowiem zostanie koronowany czarny król i nadejdzie dzień wybawienia". Kilka lat później jego słowa stały się faktem. W dalekiej Etiopii, kraju o historii sięgającej czasów Starego Testamentu, na tron wstąpił Ras Tafari Makonnen, przyjmując imię Hajle Sellasje. Swój królewski rodowód wywodził od samego króla Salomona i królowej Saby. Zwolennicy Garveya natychmiast uznali go za przyobiecanego zbawiciela. Szybko też odszukano w Biblii zapis mówiący, że oto nadejdzie mesjasz, którego włosy będą jak wełna (kędzierzawe), stopy zaś jak płomienny mosiądz (brązowy kolor skóry). Wszystko pasowało jak ulał.

Źródło: Wróżka nr 10/2003
Tagi:
Już w kioskach: 2020

404 Not Found

Not Found

The requested URL was not found on this server.

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

404 Not Found

Not Found

The requested URL was not found on this server.

Promocja wróżka