Był już dorastającym nastolatkiem, kiedy z rodzicami przenieśli się do Włoszczowy w Świętokrzyskiem. Trafił tam do miejscowego domu kultury, w którym był teatr. Warsztaty dla uczniów prowadził młody reżyser. Miał długie włosy, kolorową koszulę i spodnie dzwony, ale najważniejsze było to, co mówił. Że nie trzeba się godzić na to, co nas otacza. Że oni, młodzi ludzie, mogą świat zmieniać przez to, jak żyją. Wtedy Lech po raz pierwszy usłyszał o hipisach. O tym, że na Zachodzie zrodził się ruch młodych ludzi, którzy nie chcą już więcej toczyć wojen – są pacyfistami. Nie chcą nikogo zabijać, większość z nich wybrała wegetarianizm. I nie chcą mieć, tylko być. Tu i teraz. Żyć codziennością, w zgodzie z naturą, otaczając miłością wszystkie istoty na ziemi. Że w Polsce ruch hipisowski właśnie się tworzy, były już pierwsze zloty. – Przeczuwałem, że bycie hipisem oznacza kłopoty, ale czułem również, że odnalazłem sposób na życie, który mnie uszczęśliwi. Życie proste i wolne. Do dziś uważam, że ludzką duszę wyniszcza pogoń za pieniądzem, zdobywanie kolejnych przedmiotów, podbijanie kolejnego skrawka ziemi. A ja nie chciałem i nadal nie chcę zdobywać ziemi, tylko ją poznawać. A przede wszystkim chcę poznać samego siebie.
I Lech z mięśniaka stał się pacyfistą. I wegetarianinem. Zapuścił włosy, chodził w szerokich spodniach. Od wiosny do jesieni jeździł na zloty hipisów. W Polsce większość z nich pochodziła z dużych miast, często z tzw. dobrych domów. – Byli idealistami. Ubierali w słowa to, co ja w myślach uważałem za ważne. Że życie w miastach zniewala nas, deformuje, betonuje serca – mówi Hermes. – Że w hałasie i zgiełku nie da się usłyszeć tego, co gra nam w duszy.
Na szklaku z hipisami
Pewnego dnia spakował się i ruszył z Włoszczowy w drogę. Nie chciał wyznaczać jej celu. Pojawił się na zlotach w Oświęcimiu i na Jasnej Górze, gdzie hipisów przed milicjantami chronili paulini. Kiedy zloty się kończyły, Lech włóczył się dalej, nie zastanawiając się, jak będzie wyglądał jego kolejny dzień. Dla napotkanych ludzi był tylko darmozjadem, ale zazdrościli mu lekkości bytu. Czasem ktoś się do niego przyłączał i wędrowali razem. Dzisiaj wielu z tych jego towarzyszy drogi to znani artyści, biznesmeni, naukowcy i politycy. A wtedy, podobnie jak Hermes, hipisi. Wolne ptaki.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.