31 stycznia 1921r. szkuner Carroll A. Deering został wyrzucony na skały u wybrzeża Cape Hatteras. Jego załogi nigdy nie odnaleziono...
3 października 1955 r. MV Joyita wypłynął w rutynowy rejs z Apii do Tokelau. Na pokładzie było 16 osób załogi i 9 pasażerów. Podróż miała trwać około 48 godzin. Ale tym razem jacht nie dopłynął do celu. Dopiero 10 listopada natknął się na niego niewielki motorowiec Tuvalu. Mocno uszkodzona, opuszczona Joyita, dryfowała na północ, 1000 km od planowanej trasy!
Radio jachtu zostało wprawdzie nastawiono na międzynarodową częstotliwość wzywania pomocy, ale źle podłączono antenę. Sygnał był więc słyszalny w odległości zaledwie 2-3 mil morskich. Nie mógł tego zrobić ktoś, kto miał jakiekolwiek pojęcie o łączności. A wśród załogi było aż dwóch łącznościowców. Zniknęły łodzie i tratwy ratunkowe, dokumenty statku, książka nawigacyjna i wyposażenie nawigatora. A także flary ratunkowe.
Elektryczny zegar w sterówce zatrzymał się o 10.25 – włączone przełączniki świateł wskazywały, że to „coś" musiało się zdarzyć w nocy. Na pokładzie znaleziono torbę lekarską (jeden z pasażerów był chirurgiem), w której były cztery zakrwawione bandaże.
Śledztwo, które miało wyjaśnić tajemnicę zniknięcia załogi i pasażerów, skoncentrowało się na możliwym przecieku. Załoga nie potrafiła go opanować, więc kapitan zdecydował się na opuszczenie statku. Jak się jednak okazało, jacht miał pod pokładem ładunek drewna i 80 pustych 200-litrowych beczek po oleju. Był więc praktycznie niezatapialny, o czym doskonale wiedział kapitan. Dlaczego załoga miałaby go opuszczać?
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.