Spaliny szkodzą tak samo jak papierosy. Badania w 10 europejskich miastach, opublikowane w 2013 roku w „European Respiratory Journal” wskazują, że przyczyną 14 proc. przypadków przewlekłej astmy u dzieci są spaliny w pobliżu ruchliwych dróg. Tę samą przyczynę ma choroba wieńcowa u osób starszych, która dotknęła 28 proc. badanych. Co roku około 7 milionów ludzi umiera przedwcześnie na raka układu krążenia i płuc oraz udary wywoływane przez zanieczyszczone powietrze.
„Nasze badanie pokazuje wyraźny związek między zanieczyszczeniem powietrza a globalnym występowaniem cukrzycy” – stwierdził prof. Ziyad Al-Aly z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis. Jego zespół sprawdził związek między stężeniem w powietrzu tzw. pyłu zawieszonego PM2,5 (czyli po prostu smogu) a ryzykiem rozwoju cukrzycy u 1,7 miliona Amerykanów, których obserwowano przez średnio 8,5 roku. Wyniki przerażają – ryzyko rozwoju tej choroby rośnie już przy stężeniu 2,4 mikrogramów na metr sześcienny, podczas gdy norma ustalona dla Stanów Zjednoczonych przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA) wynosi… 12 mikrogramów na metr sześcienny. Mało tego! Prof. Michael Jarret z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley udowodnił, że osoby narażone na wdychanie zanieczyszczonego powietrza częściej mają zaburzenia apetytu, trudniej im więc utrzymać prawidłowy poziom glukozy we krwi, co także sprzyja rozwojowi cukrzycy. A jak cukrzyca, to i nadwaga. Zespół dr. Qinghua Suna z Uniwersytetu Stanowego w Ohio przeprowadził eksperyment, w którym część myszy oddychała przefiltrowanym powietrzem, a pozostałe – przesyconym dymami i spalinami. Po 10 tygodniach myszy z drugiej grupy mocno przytyły. Przybyło im zarówno podskórnej tkanki tłuszczowej, jak i tej wokół narządów wewnętrznych – czyli tłuszczu trzewnego, wyjątkowo szkodliwego dla zdrowia. Niestety „oponce” na brzuchu sprzyja także hałas. Szwedzcy naukowcy z Instytutu Karolinska wykazali, że o 25 proc. wzrastało ryzyko otyłości brzusznej, jeśli badani byli narażeni na jedno źródło hałasu, np. ruch uliczny; o 50 proc., gdy hałas pochodził z kilku źródeł. Badacze przypuszczają, że zbyt wysoki poziom natężenia dźwięku wywołuje stres i kłopoty ze snem. A to z kolei wzmaga wydzielanie kortyzolu, hormonu stresu, który przyspiesza odkładanie się tkanki tłuszczowej. Ale to nie koniec.
Pyły zawieszone oraz dwutlenek azotu (składnik spalin samochodowych) zwiększają ryzyko rozwoju chorób neurodegeneracyjnych, w tym alzheimera. Uczeni z Królewskiego College’u w Londynie i Uniwersytetu Londyńskiego przeanalizowali dokumentację medyczną 131 tysięcy pacjentów w wieku od 50 do 79 lat, którzy korzystali z jednej z 75 przychodni w sąsiedztwie londyńskiej obwodnicy M25. Na podstawie kodów pocztowych obliczyli ich roczną ekspozycję na dwutlenek azotu, ozon oraz PM2,5. Potem śledzili stan zdrowia pacjentów przez średnio 7 lat. W tym czasie u 1,7 proc. z nich rozwinęła się demencja. Okazało się, że im wyższe stężenie dwutlenku azotu i PM2,5, tym większe ryzyko zachorowania na nią – nawet o 40 proc.
Im bliżej hałaśliwej drogi, tym większe ryzyko wcześniejszego porodu. Naukowcy z Uniwersytetu w Queensland stwierdzili, że kobiety mieszkające w odległości do 400 metrów od zatłoczonej i głośnej ulicy rodzą 2 tygodnie przed terminem, często też noworodki ważą mniej. Do wyjścia na ten świat ma je „mobilizować” stres wywoływany przez hałas.
Trudno, tak po prostu, wyprowadzić się na wieś. Ale nawet mieszkając w mieście, można się bronić przed zanieczyszczeniem powietrza chemią i hałasem. Jak? Po ulicy lepiej spacerować od strony nawietrznej, a unikać zawietrznej, różnica zanieczyszczenia powietrza dochodzi nawet do 50 proc. Dr Roy Colvile, wykładowca zarządzania jakością powietrza na Imperial College London, radzi, by wybierać raczej boczne uliczki niż główne, zatłoczone arterie. Albo parki. Już pas zieleni o szerokości 50 m pozwala oddychać powietrzem czystszym o 2/3 niż poza parkiem! Zabójcze są także spacery ulicami otoczonymi wysokimi budynkami, które tworzą miejski szpaler lub jak kto woli – „tunel zanieczyszczeń”. Już nieduże oddalenie od głównej drogi robi kolosalną różnicę – stopień zanieczyszczenia powietrza spada dziesięciokrotnie. Zmotoryzowani też mogą o siebie zadbać – wybierając jazdę ulicami z ograniczoną prędkością i trzymając się z dala od rur wydechowych samochodów z przodu. Mniej hamowania, mniej spalin. Z badań dr. Colvile’a wynika z kolei, że nawet zajęcie miejsca po odpowiedniej stronie autobusu ma znaczenie. Siedzenie po stronie kierowcy zwiększa ekspozycję na zanieczyszczenie powietrza o 10 proc. w porównaniu z drugą stroną. Od dymu i decybeli można się też odgrodzić żywopłotem, który skuteczniej niż drzewa oczyszcza powietrze – donosi pismo „Atmospheric Environment”. Oprócz estetycznej, może też pełnić rolę naturalnego filtra, który jest w stanie pochłaniać toksyny na poziomie rur wydechowych samochodów czy autobusów. „Im dalej od ulicy, tym bardziej rozrzedzają się spaliny, więc każdy żywopłot, który spowalnia przepływ powietrza i wyłapuje szkodliwe substancje, lepiej chroni ludzi w domach” – powiedział prof. Prashant Kumar z Uniwersytetu Surrey w rozmowie dla BBC. Przed pyłami chroni także ogród od frontu i mieszkanie z tyłu domu. Najlepiej na wysokości minimum 10 metrów, czyli trzeciego piętra, gdzie zanieczyszczeń dociera do 20 proc. mniej niż przy ziemi, a na 10 piętrze nawet do 40 procent. No dobrze, a co z ulicznymi korkami? Badacze z Uniwersytetu Surrey udowodnili, że siedzenie w aucie, w korku, z włączoną klimatyzacją, zwiększa ekspozycję na toksyczne opary o 76 proc. Cierpi zdrowie nie tylko zmotoryzowanych, lecz także okolicznych mieszkańców, bo dzięki korkom aż trzykrotnie rośnie skażenie powietrza. Tymczasem z badań kardiologa dr. Jeana--François Argachy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Brukseli wynika, że zanieczyszczenia różnych rozmiarów, od 2,5 mikrometra do 10 mikrometrów oraz ozon fatalnie wpływają na funkcjonowanie naczyń krwionośnych w płucach, a w konsekwencji mogą je uszkadzać. Więc znowu – pamiętaj, że każdy metr ma znaczenie. W tym przypadku 50-metrowy dystans od źródła spalin redukuje zanieczyszczenie powietrza o połowę.
Według unijnych norm szkodliwy jest hałas powyżej 55. decybeli w dzień i 50 dB w nocy (40 dB to poziom natężenia dźwięku rozmowy w domu). Głośność ruchu drogowego nie tylko powoduje wzrost ciśnienia krwi, pobudza wydzielanie hormonów stresu, wywołuje niepokój i zaburza sen. Jak wynika z badań naukowców z Imperial College London, zwiększa też ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego, skracając życie – nawet o trzy lata. Jogging w centrum miasta lub niewinna rowerowa przejażdżka – mogą zaszkodzić. I to bardzo!
W rankingu 50 miast w Europie z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem aż 33 znajdują się w Polsce – informuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Gorzej jest już tylko w Bułgarii. Tam normy smogu są przekroczone w 83 proc. miast, w Polsce – w 72 proc. To tylko statystyki – powie ktoś. Dlaczego więc ten parametr znajduje się na liście 10 największych zagrożeń dla zdrowia, według WHO? Razem z rosnącą odpornością na antybiotyki, wirusem HIV i odmową poddawaniu się obowiązkowym szczepieniom.
Ewa Pluta
FOT.: shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.