Strona 1 z 3
Seksualne przesądy i mity potrafią wpędzić w kompleksy. Niesłusznie. Kobiecie do orgazmu nie jest potrzebny nawet mężczyzna, a facet z siedmiocentymetrowym penisem może być Casanovą...!
Zdaniem seksuolożki dr Virginii Eshelman Johnson przekonanie, iż tylko heros wielkim członkiem jest w stanie zaspokoić kobietę, można między bajki włożyć. – Rozmiar właściwie nie ma znaczenia – wyjaśnia. – Niektóre panie wręcz wolą mężczyzn mniej hojnie obdarzonych przez naturę. Pochwa najsilniej jest unerwiona u samego wejścia, więc – przynajmniej teoretycznie – do zaspokojenia partnerki powinien wystarczyć członek o długości 5-7 cm, czyli nawet dwa czy trzy razy mniejszy niż wynosi średnia europejska.
Sokół wśród ptaszków
Statystyka potwierdza powszechną wiarę w to, że w kwestii wielkości męskiego przyrodzenia czarna rasa ma palmę pierwszeństwa. A raczej palemkę, bo średni afrykański członek wygrywa z europejskim zaledwie o… 25 mm! Poza tym największy odnotowany okaz nie jest czarny, ale biały jak ściana. Jego posiadaczem jest prezenter telewizyjny z Nowego Jorku, Jonah Falcon. I jest to nazwisko znaczące - przyrodzenie gwiazdora to prawdziwy sokół (ang. falcon!). Falcon chowa w spodniach okaz o długości 24 cm. We wzwodzie osiąga 35 cm, a więc dokładnie dwa razy tyle, co średnia murzyńska.
Falcon przyznaje, że do woli korzysta z żywotności zabobonu, że wielkość ma znaczenie. Od momentu, gdy wyszło na jaw, co kryje się w jego spodniach, zainteresowanie wśród obu płci niewspółmiernie wzrosło. Branża porno regularnie oferuje mu zawrotne sumy. On zaś równie regularnie odmawia udziału w filmach dla dorosłych. Co innego tradycyjne produkcje – tam zagra każdy „ogon”, czego dowodem są m.in. opera mydlana „Melrose Place” i „Piękny umysł”. Żartuje nawet, że za możliwość powtórnego przemknięcia przed kamerą w filmie z Russellem Crowe, byłby gotów zapłacić reżyserowi…
reklama
404 Not Found
Not Found
The requested URL was not found on this server.
Mężczyźni wolą blondynki, bo… Aktorstwo Falcona nie rozpaliło wyobraźni widzów. Co innego Marilyn Monroe, a w zasadzie film z jej udziałem – „Mężczyźni wolą blondynki”. Kilkadziesiąt lat po jego premierze grupa naukowców z University of Westminster postanowiła sprawdzić, jak jest naprawdę. W tym celu bardzo atrakcyjnej kobiecie zakładano na głowę trzy różne peruki, a następnie wysyłano ją do trzech różnych londyńskich klubów nocnych. Raz jako blondynkę, raz jako brunetkę i raz jako rudzielca. W ten sposób badacze chcieli ustalić, czy kolor włosów rzeczywiście ma wpływ na męską ocenę atrakcyjności kobiet.
Okazało się, że ma, i to wcale niemały. Ta sama piękność została zaczepiona aż 60 razy w wersji blond, 42 razy jako brunetka i tylko 18, gdy miała rudą perukę. Pogłębiony wywiad z mężczyznami, którzy wzięli udział w badaniu, nie potwierdził tych wyników. Panowie stwierdzili bowiem, że najatrakcyjniejsza wydaje im się brunetka. Dlaczego zatem najczęściej zaczepiali złotowłosą? – Mężczyźni zakładają, że blondynki będą bardziej otwarte na seksualne propozycje niż panie o innym kolorze włosów – komentuje rozbieżności dr Viren Swami. Słabe wyniki rudzielca tłumaczy tym, że facetom wydają się one najbardziej wymagające pod względem intelektualnym i seksualnym.
Czarujący latin lover A na czyj widok damom drżą nogi? Sondaż przeprowadził portal onepoll.com wśród 15 tysięcy kobiet z 20 państw. Okazuje się, że największe wzięcie mają Hiszpanie i Brazylijczycy, kolejne miejsca zajęli Włosi, Francuzi i Irlandczycy. Polacy są raczej przeciętnymi kochankami. Zabrakło ich nie tylko w zestawieniu najbardziej kręcących nacji, ale też w plebiscycie na największe łóżkowe kaleki (tu wybijają się Niemcy, Anglicy i Szwedzi).
Z tego rankingu można wyciągnąć jeszcze jeden wniosek – kobiety wcale nie zdradzają rzadziej niż mężczyźni. Zbigniew Wojtasiński w książce „101 mitów o seksie” potwierdza, że dysproporcja jest, ale wcale nie tak duża, jakby mogło się wydawać. Z badań National Opinion Research Center w Chicago wynika, że zdradza 25 proc. mężczyzn i 15 proc. kobiet. Inne badania sugerują, że proporcje te wynoszą 40 proc. do 25 proc. – W tej kwestii nie ma zgodności i pewnie długo jeszcze nie będzie – tłumaczy Wojtasiński. Jego zdaniem różnice w statystykach wynikają głównie z faktu, że kobiety zdradzają inaczej niż faceci – u nowego partnera szukają przede wszystkim potwierdzenia swojej atrakcyjności, a po wszystkim nie chwalą się na lewo i prawo swoimi podbojami, tak jak mężczyźni...
dla zalogowanych użytkowników serwisu.