Bez Marsza Mendelssohna, welonu i białej sukni. Za to z rogatą panną młodą i nocą poślubną z teściową pod łóżkiem – tak oto świat wkracza na nową drogę życia.Prateek i Shyamala nie wyobrażali sobie bez siebie życia. Znali się od dziecka, razem pracowali, rozumieli się bez słów. Wydawało się, że są dla siebie stworzeni. Tuż przed oświadczynami przestało to jednak mieć jakiekolwiek znaczenie. Rodzice Prateeka nie zgodzili się na ślub syna. A przynajmniej na ślub z Shyamalą, bo – jak powiedział im astrolog – w pierwszym, drugim, czwartym, siódmym, ósmym i dwunastym domu swojego horoskopu ma planetę Mars. Astrologia wedyjska nazywa taki układ planet Mangal Dosha i uważa, że na urodzonych w tym czasie ciąży klątwa – ten, którego poślubi, umrze na tyle szybko, że małżeństwo nie będzie mieć szansy nie tylko na diamentowe, ale nawet na drewniane gody. To nie fragment scenariusza filmu z Bollywood, ale prawdziwa historia, którą napisało życie, a opublikował tygodnik „India Times”. Prateek i Shyamala są ludźmi z krwi i kości. W dodatku nie mieszkają na zabitej dechami prowincji, ale raptem pół godziny jazdy rikszą od ścisłego centrum New Delhi…
Zaczarowany ślub
Im dalej w las, tym gorzej. Kilka lat temu w niewielkiej wiosce pod Dźajpurem w obecności 150 świadków dwulatek o imieniu Sangula poślubił… psa. A wszystko przez pierwszy ząb. Wyrżnął mu się zaskakująco szybko, w dodatku w górnej szczęce. Wróżbici odczytali to jako przepowiednię rychłej śmierci chłopaka w paszczy tygrysa. A tego uniknąć można tylko dzięki ślubowi z czworonogiem, radzili. Bez obaw, nie chodziło o żadne zboczenie, a dopełnienie rytuału. Odbył się więc ślub i wesele, ale nikt nie krzyczał „Gorzko!”.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.