Czasem scenariusz życia układa nam nasza podświadomość. I podpowiada najlepsze rozwiązania… we śnie.
Planowałam przygarnąć psa już od dłuższego czasu. Ale – jak to bywa – ciągle jakoś się nie składało. W głębi serca liczyłam na to, że jakaś nieszczęsna psia dusza sama się przyplącze albo że znajdę gdzieś przywiązanego do drzewa nieszczęśnika. Ale nic takiego się nie stało. Niezdecydowanie przeglądałam ogłoszenia. Mieszkam sama, pracuję. Skazywać jakieś zwierzę na 9-10 godzin samotności w ciągu dnia? Co innego, gdyby to ono samo mnie wybrało... Ciągle jednak o tym rozmyślałam.
Nie zdziwiłam się bardzo, gdy uporczywie zaczęło mi się śnić schronisko dla zwierząt. Nie planowałam się tam wybierać. Bałam się, że widok tych uwięzionych biedaków zdołuje mnie na długo. Chciałam sobie tego oszczędzić. Jakby w odpowiedzi zaczęła mi się śnić konkretna klatka ze swoim mieszkańcem.
I nie mogłam oprzeć się tym smutnym, ciemnym oczom wpatrującym się we mnie. Stworzenie było jakieś takie wilkowate, ciemne, podpalane. Ale najbardziej zapadło mi w pamięć to jego proszące spojrzenie.
Wbrew wcześniejszym postanowieniom, zebrałam się w sobie i pojechałam do schroniska. Od razu zauważyłam klatkę z mojego snu – zupełnie jakby ktoś mnie prosto do niej zaprowadził. Pies wstał i podszedł do krat, machając ogonem. Ale to nie miało już znaczenia. Decyzję wszak podjęłam, nim tu weszłam. Załatwilam formalności i wyszłam jako dumna właścicielka czworonoga.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.