The requested URL was not found on this server.Bielizna to nie tylko ubranie najbliżej ciała. Ona przede wszystkim dotyka duszy. A dusza kobiety cierpi, gdy się ją ubierze w byle co!!!
Ewa zawsze kupowała biustonosze w osiedlowym sklepie u pani Krysi. W pośpiechu, za zbyt wąską kotarą, nigdy dobrze go nie zmierzyła, bo się krępowała, że przez szparę będą ją oglądać inni klienci. No i światło było kiepskie. Oraz lustro, które pani Krysia czyściła tylko raz w roku. A Ewa miała spory biust, na który prawie nic nie pasowało. Brała więc, co było, płaciła i umykała. Sądziła, że to ona musi się dostosować do bielizny, a nie bielizna do niej. Aż do chwili, gdy Magda, przyjaciółka z liceum, zaprosiła ją do siebie. Do Londynu.
To było olśnienie. Ewa do dziś nie może zapomnieć wytwornego saloniku, do którego zaciągnęła ją Magda, gdy niechcący zobaczyła ją w przyciasnym, spranym staniku. – Posadzono mnie na kanapie. Podano kawę. A potem wesoła dziewczyna w lenonkach zaprosiła do przymierzalni i donosiła coraz to nowe modele – wspomina Ewa. – Pomagała zapiąć, poprawiała i fachowo doradzała. Wybrałam dwa: czarny i turkusowy. Wyglądałam w nich jak bogini! Gdy wyszłam na ulicę, rozpłakałam się. Tak opłakałam stratę wielu lat życia w źle dobranej bieliźnie.
Majtki ratują życie...
Tak mogłoby płakać kiedyś wiele Polek. W bieliznę zaopatrywały się przede wszystkim na bazarkach, w pasmanteriach i sklepach, gdzie był tylko jeden model biustonoszy w dwóch kolorach. No i te ekspedientki, partia znudzonych i niezadowolonych. Gdy trzeba było podać trzeci model, wznosiły oczy do nieba. A na pytanie, czy jest coś jeszcze, niezmiennie mówiły: „To, co widać".
Szczęściary miały jeszcze pewexy. Kupując drogie majtki, nawet nie przypuszczały, że mogą którejś uratować życie. Albo chociaż nogę. – Moja bielizna zawsze musiała być ekskluzywna. Kiedy ją kupowałam, chyba czuwał nade mną anioł – wzdycha z ulgą Helena, prawniczka, która nawet w czasach komuny nieźle zarabiała i mogła sobie pozwolić na koronki. Not Found
– Kiedyś miałam wypadek samochodowy. Uszłam z życiem, ale stopa była niemal zmiażdżona. Lekarze myśleli nawet o amputacji. I wtedy do akcji wkroczył chirurg ortopeda. Oczywiście, rozebrano mnie tam do majtek. – Nie możemy pozbawić stopy kobiety, która nosi tak piękną bieliznę. Musimy ją uratować! – zadecydował. Helena chodzi bez protezy dzięki koronkowym majteczkom.
Okazuje się, że siła bielizny może eksplodować w różnych okolicznościach, nie tylko buduarowych. Patrycja na przykład, dzięki stanikowi, zyskała przyjaciółkę. Była w fatalnym nastroju. Zostawił ją facet. – Wlokłam się noga za nogą i nagle, na wystawie, zobaczyłam nietypowy biustonosz w kolorze szmaragdowym. Zawsze o takim marzyłam – opowiada przy lampce wina i stercie bielizny, którą powyciągała, żeby się nią pochwalić.
– Weszłam do środka, choć w duszy gorzko się śmiałam, że to ostatnie miejsce, które powinnam odwiedzać. Bo niby kogo teraz interesuje mój biust? Wewnątrz ktoś podał mi szklankę wody, poczęstował kokosową truflą. W przymierzalni się rozkleiłam. Opowiedziałam dziewczynie, która mnie obsługiwała o swoim miłosnym zawodzie. Wysłuchała, pocieszyła i dołożyła gratisowe stringi. Od tamtej chwili, minęły trzy lata. Niedługo wychodzę za mąż, a Kasia będzie świadkiem na moim ślubie.
Moniki Gosik, właścicielki sklepu z bielizną w Warszawie, wcale to nie dziwi. Kiedy razem ze wspólniczką go zakładały, wiedziały, że przy okazji doboru bielizny, czasem będą słuchać kobiecych zwierzeń. – Ale nie przypuszczałyśmy, że proporcje się odwrócą.
Narodowa terapia bielizną
– Dziś nasz sklep to niekiedy bardziej salon terapeutyczny – mówi Monika i zaprasza na kanapę. Wygodna. Obok stolik, pisma, kawa, czekoladki. Jak w domu. Aż się chce siedzieć, gadać, wybierać. – Nawet te kobiety, które na początku są zamknięte, wstydzą się przy nas rozebrać, z czasem nabierają zaufania. Dystans skraca się szybko z powodu intymności. Jeśli ktoś stoi przed tobą półnagi, trzeba być szczególnie delikatnym. I zawsze wysłuchać tego samego narzekania pod adresem swego biustu i sylwetki.
– Im kobieta młodsza i szczuplejsza, tym więcej widzi w sobie wad – ciągnie Monika. – Prawie każda jest wobec siebie krytyczna i nie wierzy w swój seksapil. Polkom potrzebna jest fundowana przez NFZ terapia, która wzmocni ich samoocenę – mówi z uśmiechem, ale oczy ma poważne. – Amerykanki lub Brytyjki, które czasem do nas zaglądają, mimo że bywają mniej zadbane, zupełnie się nie przejmują.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.