Zabójcza hiszpanka

To była ostatnia tak straszliwa epidemia, z jaką zetknęła się ludzkość. Żadna z chorób zakaźnych nie pobiła ponurego rekordu hiszpańskiej grypy...

Na przełomie 1918 i 1919 roku hiszpanka zabiła 30 milionów ludzi. Ponad dwa razy więcej niż zginęło w czasie I wojny światowej! W bezwzględnego zabójcę zamieniła się grypa – powszechna i zwykle lekceważona choroba. Ci, co przeżyli jesień i zimę 1918 i 1919 roku, wspominali, że grabarze pracowali dniem i nocą, a zmarłych nie było gdzie chować. Grypa zabijała całe rodziny.

Jak doszło do tak potwornej pandemii? Dlaczego wirus, który zwykle nie jest aż tak groźny, zgarnął tak śmiertelne żniwo? Do dziś naukowcy szukają odpowiedzi na to pytanie.

Zaraźliwa jak cholera

Grypa jest niebezpieczna już dlatego, że łatwo się nią zarazić – rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Szybko się też rozwija, w ciągu dwóch-trzech dni. Objawy przypominają silne przeziębienie, ale utrzymują się dłużej. Pojawia się ogólne wyczerpanie i, co najgorsze, grypa może zaatakować układ oddechowy, spowodować groźne powikłania, m.in. wtórne bakteryjne zapalenie płuc. Zwykle jest niebezpieczna dla osób starszych i małych dzieci. Hiszpanka zabijała wszystkich.

Osiemnastowieczni naukowcy włoscy nazwali grypę influenzą. Uważali, że na chorobę wpływ (influencję) mają gwiazdy. Nazwa obowiązywała aż do połowy XX wieku, również w Polsce.

Po raz pierwszy epidemię grypy opisano w 1510 roku. W XVI wieku zaraza wybuchała w Europie jeszcze dwukrotnie, w 1557 i 1580 r. Również w XVIII w. dawała się we znaki – najgorsza była epidemia z początku lat 80. Została nazwana „La Russe", ponieważ przywędrowała ze wschodu. Zachorowało na nią ponad 10 milionów ludzi.

reklama


W XIX wieku także odnotowano pandemie grypy – w latach 90. zmarło na nią około 250 tysięcy ludzi. Liczba zgonów w porównaniu z liczbą zachorowań była jednak stosunkowo niewielka. Żadna z wcześniejszych ani żadna z późniejszych pandemii grypy nie pozostawiła po sobie tylu ofiar, co straszna hiszpanka z 1918 roku.

Przybywa z amerykańską armią

Jesienią 1918 roku Europa i Stany Zjednoczone zmęczone były I wojną światową. Nigdy wcześniej ludzkość nie przeżyła tak wyniszczającego konfliktu. Życie straciło ponad 12 milionów ludzi (w tym wielu cywilów). Europa musiała poradzić sobie z wciąż krwawiącymi ranami, wiele miast zostało zrównanych z ziemią, trwał exodus setek tysięcy ludzi, nie działała służba zdrowia. W takich warunkach o epidemię nietrudno.

Wiosną 1918 roku w Stanach Zjednoczonych pojawiła się łagodna odmiana grypy, która wkrótce rozlała się po świecie. Nie była jeszcze tak zabójcza jak hiszpanka. Ale wśród jej ofiar znalazło się dużo młodych ludzi, którzy z grypą do tej pory dobrze sobie radzili. Epidemia wygasła w połowie lata, by już wkrótce eksplodować z niszczycielską siłą. Początkowo myślano, że zaraza przywędrowała z Hiszpanii, stąd jej nazwa – hiszpanka.

W rzeczywistości hiszpańska prasa, jako jedna z nielicznych, nie podlegała wojskowej cenzurze i mogła pisać o tej chorobie. Dziś wiemy, że ta najbardziej śmiertelna odmiana grypy pojawiła się w połowie sierpnia w dwóch miastach portowych Stanów Zjednoczonych – Bostonie i Freeport oraz w bretońskim mieście Brest. W miejscach, gdzie gromadziło się wojsko oraz zapasy, które trafiały później na front zachodni. Stąd jesienią 1918 roku hiszpanka rozprzestrzeniła się na cały świat. I nie odpuściła aż do zimy 1919 roku. Późniejsze badania wykazały, że wirusowi uległa jedna trzecia ludzkości! Zachorował m.in. Franklin Roosevelt i ówczesny prezydent Woodrow Wilson, a ofiarami śmiertelnej grypy byli m.in. poeta Guillaume Apollinaire, malarz Egon Schiele czy Franciszek i Hiacynta Marto, rodzeństwo, któremu ukazała się w Fatimie Matka Boska.

Zabójczyni młodych ludzi

Nowa grypa zabijała wszystkich – młodych, starych, silnych i słabych. Jej ofiarą padali ludzie w sile wieku – połowa zmarłych była między 20. a 40. rokiem życia. Dlaczego tak się działo? Zaczynało się zwyczajnie – gorączka, dreszcze, ból gardła i mięśni. Ale wirus hiszpanki bardzo często wywoływał bakteryjne zapalenie płuc, które powoli zalewał krwawy płyn. Śmierć następowała przez uduszenie. Umierała jedna trzecia zarażonych. Nie znano jeszcze wtedy antybiotyków i medycyna była kompletnie bezradna w obliczu tak sprawnego zabójcy.

Jedynym sposobem na obronę było... zapobieganie zarażeniu. Lekarze zalecali unikania tłumów i noszenie maseczek ochronnych. Zamknięto teatry i kina, wprowadzano kwarantannę. Osoby, które miały jakiekolwiek objawy grypy, były od razu izolowane. Ale to niewiele pomagało. Tylko w Stanach Zjednoczonych wirus zabił ponad pół miliona osób. Był wszędzie, w Nowym Jorku, Filadelfii, Chicago i Waszyngtonie, a nawet na Alasce.

Także w Europie (w Polsce epidemia trwała 4 miesiące, do stycznia 1919 roku), w Chinach, Japonii i Indiach, a nawet tak egzotycznych miejscach, jak Samoa czy Fidżi. Na całym świecie zmarło około 30 milionów ludzi (najpierw szacowano, że około 20 milionów, ale po przestudiowaniu raportów medycznych liczbę zgonów podniesiono o 10 milionów).

To była ostatnia tak straszliwa epidemia, z jaką zetknęła się ludzkość. Póki co żadna z chorób zakaźnych nie pobiła tego ponurego rekordu hiszpańskiej grypy. Dziś tak bardzo nie obawiamy się grypy, bo tylko 1 procent zarażonych umiera i mamy antybiotyki. Wciąż pamiętamy jednak masową panikę po wystąpieniu ptasiej i świńskiej grypy. Teraz pojawiło się zagrożenie wirusem ebola. Zdajemy sobie sprawę, że gdyby te zjadliwe organizmy wyrwały się spod kontroli w dzisiejszych czasach, mogłyby poczynić znacznie większe spustoszenie. W dobie lotów międzykontynentalnych zarazki przemieszczają się łatwiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Kto wie, może właśnie w tym momencie na warszawskim Okęciu wysiada ktoś zarażony niezwykle śmiertelną odmianą poczciwej grypy...

Korzystałam z książki „Wielkie epidemie w dziejach ludzkości" pod redakcją Kennetha F. Kiple'a.

Janina Kruzyńska
fot. FORUM, AP EAST NEWS

Źródło: Wróżka nr 12/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl