Sobowtór

shutterstock 306531551I tak oto wszystko zaczęło do mnie wracać – powiedziała Alicja. Było to pierwsze, dość intrygujące zdanie w jej opowieści o młodym mężczyźnie na wózku...



Siedział bez ruchu. Koła wózka ugrzęzły w śniegu. Alicja zapytała, czy może mu pomóc. Przytaknął, więc popchnęła wózek. Zapytała, gdzie mieszka. Powiedział, że niedaleko, pod piątką. Spojrzała na niego, gdy się zatrzymali, ale niedbale naciągnięta wełniana czapka zakrywała niemal połowę jego twarzy.

Pomyślała, że chyba jest przystojny, i nagle pośpiesznie się pożegnała. Gdy za swoimi plecami usłyszała: „Jesteś prawdziwym aniołem", tylko przyspieszyła kroku. Kilka dni później znowu go zobaczyła. Nie potrzebował pomocy. Potem jeszcze parę razy obserwowała go z daleka. Wracała przez park z pracy o tej samej porze, kiedy on wyjeżdżał na swój spacer. Zaczęła o nim myśleć: kim jest, co go spotkało, czy ma kogoś bliskiego? I gdy go któregoś dnia nie zobaczyła, zmartwiła się, że może coś mu się stało...

Późną wiosną Alicja postanowiła podejść i porozmawiać. – Mateusz?! – wykrztusiła, kiedy spojrzał jej prosto w oczy. – Nie – powiedział spokojnie. – Mam na imię Paweł. – To niemożliwe. Wyglądasz jak on... – Czyli kto? – Mój były – wyjaśniła. – Rozstaliśmy się sześć lat temu.

Przez kilka następnych dni Alicja unikała drogi przez park. Nie chciała go spotkać. Krępowało ją to jego podobieństwo do Mateusza. Musiała się oswoić, że to naprawdę nie jest on, lecz jego sobowtór. W końcu zwyciężyła ciekawość spotkania z nieznajomym. – Mogę być Mateuszem, byle byś nie zniknęła – zażartował. – Prawdziwe anioły tak łatwo nie znikają – roześmiała się.

Minęło jeszcze trochę czasu, zanim poskładała jego historię. Paweł był grafikiem komputerowym, pracował w domu. Po tragicznym wypadku na paralotni, który wydarzył się cztery lata temu, opuściła go dziewczyna. Spotkałyśmy się z Alicją w lipcu na imieninach wspólnej znajomej. – Odkąd poznałam Pawła – przyznała wtedy – zdałam sobie sprawę, jak bardzo tęskniłam za Mateuszem.

Tworzyli dziwny związek. Najpierw Mateusz szalał za Alicją. Potem role się odwróciły. Na krótko zamieszkali razem, lecz nie byli na to gotowi. Wrócili do swoich mieszkań i wydawało się, że będą teraz szczęśliwi. Ale Alicja zaczęła być o Mateusza zazdrosna. Ktoś go widział z nieznajomą kobietą, potem z inną. On zawsze tłumaczył, że to sprawy zawodowe. Gdy w końcu zdarzyło się, że z jej łazienki przyciszonym głosem umawiał się na wieczorne spotkanie z jakąś Janiną, nie wytrzymała.

reklama


Awantura nie zrobiła na nim wrażenia, wyszedł bez słowa. Alicja przepłakała wiele godzin, a później przyszła do mnie. – Odpowiedz szczerze na trzy pytania – poprosiła, gdy rozkładałam karty. – Czy Mateusz jest mi wierny? – Nie – odpowiedziałam bez wahania. – Czy Mateusz kocha mnie tak jak ja jego? – Nie – odpowiedziałam zdziwiona, że nie jest to jej pierwsze pytanie. – Czy Mateusz mnie zostawi? – Nie – odpowiedziałam. Karty mówiły, że ona to zrobi.

Przez sześć lat Alicja nie widziała Mateusza. Wyprowadził się do innego miasta, wkrótce się ożenił. Jedna ze wspólnych przyjaciółek od czasu do czasu przekazywała jej wieści o nim. Wydawało się, że Alicja przyjmuje je obojętnie. Sama też próbowała ułożyć sobie życie, z naciskiem na „próbowała". I kiedy poznała Pawła, uczucie do Mateusza wróciło. – Odpowiedz mi na jedno pytanie – poprosiła mnie w środku lata. – Francuzi mawiają, że wraca się zawsze do swoich pierwszych miłości. Czy sprawdzi się to w przypadku moim i Mateusza?

– Nie – powiedziałam. Ale chyba nie uwierzyła. Pod koniec lata do Alicji dotarła wiadomość, że Mateusz się rozwiódł i że wrócił do ich miasta. Alicja pierwsza do niego zadzwoniła. Był zachwycony propozycją spotkania. Umówili się w ich dawnej ulubionej restauracji. Gdy do niej podszedł, prawie go nie poznała – utył, poszarzał, wyłysiał. Nie umiała ukryć zaskoczenia. Podczas kolacji było miło, choć bez emocji, jakich się Alicja po sobie spodziewała. Za to Mateusz uznał, że może wrócić do dawnego układu.

– We wrześniu moglibyśmy pojechać w góry – stwierdził. – Mam już plany na wrzesień – skłamała. Uświadomiła sobie, że tak naprawdę chciałaby gdzieś pojechać z Pawłem. Mimo późnej pory Alicja zjawiła się u Pawła. Czekał na nią. Spodziewał się, że podzieli się z nim swoim szczęściem, bo nie ukrywała uczuć do Mateusza. Miał jednak cień nadziei, że w jej ulubionym francuskim przysłowiu o pierwszej miłości, do której się zawsze wraca, jakimś cudem nastąpiła zmiana „zawsze" na „często", a może nawet na tylko „czasem". I że los spowoduje, iż to głupie przysłowie nie sprawdzi się właśnie w przypadku Alicji. Jego ukochanej Alicji! I gdy ją zobaczył w swoich drzwiach, zrozumiał, że los, który go dotąd nie oszczędzał, tym razem ma zamiar być dla niego łaskawszy.

Anna Złotowska
fot.shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 9/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl