Święto letniego przesilenia obchodzone było od wieków w wielu krajach, nie tylko na terenie dzisiejszej Europy.
U Słowian wschodnich, czyli dzisiejszych Rosjan, popularne było skakanie przez ogień we dwoje. Para trzymająca się za ręce w środku umieszczała drewnianą figurkę bożka Kupały. Jeśli skok się udał, wróżył szczęśliwy związek i dobre życie. Gdy figurka wpadała do ognia, miłość miała nie przetrwać. Ten zwyczaj kultywuje się w niektórych regionach także i dzisiaj.
W Szwecji dziewczęta ubierały się (tak jest i obecnie) podobnie jak w dzień św. Łucji – na biało. Nikt nie puszcza wianków, ale panny ozdabiają nimi głowy. Przygotowywane są stroiki, podobne jak u nas na Zielone Święta. Minidrzewka ustrojone kwiatami i wstążkami umieszcza się przed domami.
W Skandynawii i w krajach nadbałtyckich, jak choćby w Estonii, palono i nadal pali się ogromne, nawet 20-metrowe stosy! Oczywiście przez takie stosy nikt już nie skacze.
W Estonii do dziś przetrwał zwyczaj puszczania w ruch wielkich huśtawek. W tym dniu huśtają się wszyscy. Symbolika, wyraźnie erotyczna, mówi o wprawieniu w ruch nowego życia. Tam również na wyspach puszczane są na morze, podpalone wcześniej, stare łodzie. Widok jest niezapomniany!
W Ameryce wianki stały się popularne za sprawą Polonii. To właśnie Polacy zawieźli za ocen prastary słowiański zwyczaj. I dziś to bajkowe widowisko oglądają, zachwycając się, miliony Amerykanów.
Najważniejsze święto pogan czciło młodość, miłość i płodność. Palenie ognisk i rytualne tańce były pochwalną zabawą na cześć bożka Kupały, choć jeszcze w XIII wieku ta sama nazwa oznaczała dziewczynę, która przy wróżebnym ogniu rozdaje karty. Dopiero około XVII wieku Kupała stał się „mężczyzną”, symbolem przesilenia letniego, zrównania dnia z nocą. W zależności od regionu noc z 23 na 24 czerwca nazywano Kupalnocką, Nocą Świętojańską, Sobótką. Ostatnia nazwa pochodzi być może od magicznej Góry Ślęża, potocznie zwanej właśnie Sobótką. Tam pierwsi Słowianie palili obrzędowe ognie. Do dziś zachowały się ślady tamtych uroczystości.
Pierwotne znaczenie tego święta, czyli pochwała płodności, choć kiedyś silne, słabło z każdym wiekiem. Przyjęcie chrześcijaństwa i kościelne potępienie sprawiło, że choć tradycja nie zaginęła, to jej jawnie erotyczno-seksualny podtekst zszedł do podziemia. Kościół, widząc, iż nie zdoła wymazać pogańskich zwyczajów z obrzędowości ludowej, zdecydował się ją „uświęcić”. Stąd pomysł chrzczenia wody przez świętego Jana, wrzucanie w tę noc do rzek i jezior soli poświęconej w kościele w dniu św. Agaty, odprawianie modlitw.
Ale młodość ma swoje prawa. Wiszącej w powietrzu erotycznej radości nie zdołały wyplenić najsurowsze zakazy. Bo kiedy właściwie młodzi mieli dać upust chęci flirtowania i pożądania, jak nie w tym dniu? Cały rok przestrzegano surowych norm. Ale ta jedna noc, noc wróżb i magicznych obrzędów, była szansą na poznanie przyszłości. Znalezienie męża, pozbycie się panieńskiego wianka. Widać to w ludowych przyśpiewkach. Taki niby-płacz za utraconym dziewictwem, żalenie się do matuli: „co to będzie, oj co to będzie?”, nie było szczere. Każda dziewczyna marzyła o tej nocy, każdy mężczyzna czekał, aż z niedostępną na co dzień ukochaną będzie mógł się wyrwać na schadzkę pod lasem.
Do seksualnych aktów dochodziło często na gołej, świeżo zaoranej ziemi. A ponieważ już była ona oczyszczona „od złego”, miało to wymiar symboliczny. Zdarzało się, że partnerów lub partnerek było tej nocy kilku. Po takiej „świętej orgii” rodziły się dzieci, do ojcostwa których nikt się nie przyznawał. Ale nawet takie sytuacje nie powstrzymywały dziewcząt przed kąpielą nago w rosie, przed wspólnymi wyprawami na poszukiwanie kwiatu paproci czy erotycznymi zabawami we dwoje. Wierzono, że seks w ciągu tej nocy to nie grzech.
Obmycie się w „świętej” wodzie, udane skoki przez ogień dawały przyzwolenie na rozwiązłość. Do dziś, choć nie mówi się o tym głośno, zarówno w Polsce, jak i innych krajach słowiańskich i nadbałtyckich obowiązuje „ciche, rytualne przyzwolenie” na seks z przygodnymi znajomymi. Rozgrzeszenie łatwo uzyskać. Wystarczy przeskoczyć przez ogień lub wykąpać się w rosie.
Bocian to nie tylko symbol wiosny. Ponieważ dzieci najczęściej rodziły się dziewięć miesięcy po św. Janie, bocian łączy się także z magią świętojańskiej nocy. Kobietom, które chciały mieć dziecko, a długo nie mogły zajść w ciążę, dawał nadzieję na zostanie matką. Dlatego szczególnie wypatrywały go w tym czasie, powtarzając w myślach zaklęcie: „Boćkowe klekotanie na dziecka posiadanie”.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.