Dobra samotność

Dobra samotnośćJesteś szczęśliwą wyspą...

Nie musisz być z kimś, by żyć – mówi psycholog Paweł Droździak. Nie jesteś połówką jabłka ani częścią wyspy – jesteś jej całością. Możesz kogoś zaprosić, by szedł razem z tobą, ale tak naprawdę życie spędzacie oddzielnie. Choć miło w tej drodze mieć towarzysza…

Co robić, żeby w samotności – nawet niechcianej, nieoczekiwanej – widzieć nie tylko smutną konieczność, ale też dostrzec możliwości?
Lęk przed byciem samemu pochodzi najczęściej z czasów, gdy byliśmy dziećmi. Gdy po raz pierwszy na dłużej znikała nam z oczu matka czy opiekun, odczuwaliśmy niepokój, strach. Gdy w życiu dorosłym czujemy się opuszczeni, wracamy emocjonalnie do tego „dziecięcego” stanu. Jeśli ktoś nie poradził sobie z tym pierwszym doświadczeniem opuszczenia, jako dorosły także może nie umieć być sam. Zawsze musi mieć przy sobie kogoś. Często nie jest w stanie funkcjonować jako samodzielna osoba, mieć niezależnych sądów, utrzymywać się finansowo.

Wiele osób prosto spod skrzydeł rodziców przenosi się do partnera. Nie mają okazji spróbować, co to znaczy być samemu, żyć na własny rachunek.
I w ten sposób nigdy nie doświadczą takiej sytuacji, że sobie sami poradzą. Potem na przykład okazuje się, że osoba 50-letnia ma kryzys w związku, rozwodzi się albo wdowieje i totalnie się rozpada. Jest przerażona. Życie bez kogoś u boku okazuje sie zbyt trudne... Niektórzy ludzie takie stany przeżywają podczas wyjazdów służbowych, delegacji – taki człowiek momentalnie musi być z kimś, bo nie umie być sam, na przykład w hotelu.

Sprytne usprawiedliwienie dla zdrady.
Niektórzy mężczyźni – choć nie tylko oni – w ogóle nie są w stanie funkcjonować samotnie. Kiedy w ich związku pojawia się konflikt grożący rozstaniem, momentalnie zakładają sobie konta na portalach randkowych, żeby mieć kogoś w odwodzie. I to nie wynika z chuci, tylko z tego, że myśl o pozostaniu odrębną jednostką, i ta, że będzie się opuszczonym, jest nie do zniesienia, nie do przejścia. Z jednego związku idą natychmiast do drugiego. 

reklama

Kobiety też nie lubią być same.
Owszem, są wśród opuszczonych kobiet takie, które, gdy dosięga je rozwód, rozłam, momentalnie znajdują sobie „zastępczego partnera” – dziecko. Emocjonalnie zastępuje im ono tego, kogo straciły. Trudno wtedy na przykład stawiać takiemu dziecku granice, określać, co wolno, czego nie wolno.

Dlaczego nie powinniśmy tłumić emocji i nie wstydzić się pokazać, że cierpimy z powodu rozstania?
Bo nieprzeżyty, niewykrzyczany ból, żal po stracie partnera wróci w kolejnym, na przykład trzecim małżeństwie czy związku. Ktoś inny jest wtedy adresatem naszych nieuświadomionych emocji. Samotność dlatego jest ważna, że można się wtedy pozbierać. A trzeba to zrobić. 

Jak mamy wyrzucić z siebie ten żal?
Trzeba płakać. Głośno. Może nawet pokrzyczeć – jak na azjatyckich filmach: do lasu, do studni.

Ale jak mamy zrozumieć, że bez tej drugiej osoby damy radę żyć i być szczęśliwym?
Trzeba pogodzić się z utratą, przyjąć ją i skupić się na sobie, na swoich pragnieniach i potrzebach – bo przecież do tej pory żyliśmy życiem tylko w połowie swoim. Wtedy w momencie, gdy pojawi się ktoś nowy, będziemy mieć siłę i odwagę powiedzieć: „Tak? Nie podoba ci się, to sobie idź”. Ale żeby to emocjonalnie wytrzymać, trzeba mieć tę wiedzę o sobie nabytą w samotności. 

Źródło: Wróżka nr 6/2010
Tagi:
Komentarzy: 1
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl