Choroba, która leczy

Dolegliwości żołądkowe mogą wyleczyć z depresji, kłopoty dyslektyków z poprawnym pisaniem towarzyszą niezwykłym umiejętnościom koncentracyjnym, a schizofrenia wspomaga zdolności twórcze. Czy tak jest zawsze?

Choroba, która leczyNasz organizm kryje w sobie wiele tajemnic. Wciąż nie wiadomo, dlaczego niektórym upośledzeniom towarzyszą nieprzeciętne uzdolnienia. I jak to możliwe, że na niektóre choroby zapadamy po to, by wyleczyć się z innych?

Widzę wszystko
Wyobraź sobie, że bierzesz udział w eksperymencie, podczas którego psycholog prosi, abyś wpatrywał się w literę na kartce. Nie odrywając od niej oczu, masz rozpoznawać kątem oka inne, sąsiadujące z nią. (Taki eksperyment przeprowadzony został przez trzech badaczy – Geigera, Lettvina i Zegarra-Morana).

Większość ludzi dobrze odczytuje to, co znajduje się blisko punktu, na którym skupiają wzrok.To, co leży dalej, rozpoznają słabiej. Są jednak osoby, które widzą inaczej! Literki leżące blisko tej obserwowanej rozpoznają całkiem nieźle (choć gorzej niż przeciętni ludzie), ale  leżące dalej widzą bardziej precyzyjnie niż pozostali. Te osoby mają bardzo szerokie pole widzenia. Niestety, cierpią one jednocześnie na zaburzenie czytania… ponieważ są to dyslektycy. Oto jedno z „zaburzeń” wynikających z nieprzeciętnych zdolności.

Niestety, w trakcie nauki czytania ta nadzwyczajna sprawność spostrzegania przeszkadza, bo gdy ktoś widzi wiele bodźców jednocześnie (na przykład początek i koniec wyrazu, a niekiedy nawet początek i koniec całego zdania), to ostatecznie utrudnia mu to czytanie. Ale gdy dorośli dyslektycy poddani zostaną terapii poprawiającej koncentrację uwagi na pojedynczych bodźcach, to co prawda pozbywają się trudności w czytaniu, jednak… wcale nie są z tego zadowoleni. Trzy czwarte z nich twierdzi, że wolałoby być znów dyslektykami. Wcześniej potrafili bowiem zajmować się kilkoma rzeczami jednocześnie: rozmawiać, oglądać wiadomości w TV i coś rysować. Gdy jednak pozbyli się dysleksji, zatracili tę umiejętność.

reklama

Coś za coś
Są i inne choroby, które mogą towarzyszyć niezwykłym uzdolnieniom. Wielu badaczy jest przekonanych, że taką chorobą jest schizofrenia. Dane zebrane przez Karlssona, wskazują, że gen, który leży u podłoża schizofrenii,  jednocześnie może być „genem twórczości”. Myślenie schizofreników jest bardziej oryginalne niż innych ludzi. Wielu twórców posiadało cechy osobowości charakterystyczne dla schizofrenii. Oznacza to, że cechy ujawniające się jako zaburzenie psychiczne mogą być również podłożem twórczego myślenia, wynalazczości, zdolności plastycznych czy literackich.

Czasem to choroba wyzwala lub wykształca niezwykłe umiejętności. Utrata wzroku  wyostrza inne zmysły. Ludzie niewidomi mogą odczuwać bardzo delikatne przepływy powietrza i minimalne zmiany temperatury, dzięki czemu „czują”, że obok jest inna osoba lub duży przedmiot. Albo paranoja: paranoicy ze względu na swoją podejrzliwość wykształcają niekiedy niezwykłą spostrzegawczość i zdolność wnioskowania. Tu jest jednak inaczej niż z dysleksją – gdy udaje się chorobę zwalczyć, zdolności, które ona wykształciła, pozostają.

Wyzdrowienie dzięki chorobie
To, co niekiedy uważamy za zaburzenia, może więc być ubocznym objawem posiadania nieprzeciętnych zdolności. Choroby mogą jednak spełniać też inną funkcję – psychika umie je wykorzystać jako lekarstwo na bardziej dokuczliwe zaburzenie! Oto taka historia: Paulina trafiła na psychoterapię przypadkiem. Nękały ją objawy depresji.

– Cały czas jestem spięta, śpię jak zając. Zrobienie prania jest ponad moje siły. Wystarczy, że popatrzę na górę ciuchów  w łazience i chce mi się płakać. Kładę się do łóżka, ale wtedy zaczynam zadręczać się myślami: jestem do niczego, leniwa. I sama sobie winna, bo wymyślam te problemy. Co jest ze mną nie tak?

Takie stany dręczyły ją od pięciu lat. Ale pewnego dnia zasłabła. Trafiła do szpitala. Wykryto u niej zaawansowaną chorobę wrzodową jelita. Lekarze twierdzili, iż jedyne, co można zrobić, to próbować hamować jej dalszy rozwój. Nie należy jednak spodziewać się wyzdrowienia. Cudów nie ma.

I wtedy cud jednak się zdarzył. W Paulinę wstąpiło nowe życie. Nabrała energii, poweselała. Zaczęła dobrze spać. Z przyjemnością mówiła o swojej nowej chorobie.
– Myślałam, że gdy nie mam energii do pracy w domu, to znaczy, że jestem leniwa. Czułam, że powinnam żyć inaczej,  ale nie miałam siły nic zmieniać. A teraz wiem, że to była po prostu wina wrzodów!

Zrobione po czterech miesiącach od zasłabnięcia badania kontrolne pokazały, że rany wrzodowe są znacznie zaleczone, a choroba zaczęła ustępować. Rok później po objawach depresji nie było śladu, wrzody znikły, a Paulina zaczęła szukać pracy. Wyglądało na to, że choroba wrzodowa wyleczyła Paulinę z depresji, a następnie sama znikła! Jak to możliwe?

Uzdrawiająca dolegliwość
Za wyzdrowienie odpowiedzialna była oczywiście i psychoterapia, i lekarstwa. Kluczową rolę odgrywał tu jednak stres. Gdy Paulina dowiedziała się, że ma chorobę wrzodową, poczuła, paradoksalnie, ulgę. Choroba pozwoliła jej bowiem zacząć lepiej o sobie myśleć i nie mieć poczucia winy tylko dlatego, że „w łazience zalega góra do prasowania”.

Paradoksem jest też fakt, że diagnoza lekarzy przekonała ją, iż jest zdrowa na umyśle. Ucieszyła się: „Moje problemy wynikają z wrzodów, a nie zaburzeń psychicznych”. Wszystko to zmniejszyło psychologiczny stres, który do tej pory przeżywała. Po prostu poczuła ulgę, a to poprawiło jej nastrój. Właśnie dlatego objawy depresji zaczęły ustępować – Paulina lepiej spała, miała apetyt, stała się wesoła.

Gdy zaś zmniejszyła się depresja i psychologiczny stres, opuściło ją też nieustanne poczucie napięcia. Stres i napięcie są przyczynami choroby wrzodowej, którą zalicza się do dolegliwości psychosomatycznych. Ponadto długotrwały stres obniża zdolności odpornościowe organizmu, bo hamuje wydzielanie komórek odpornościowych (limfocytów), które przyspieszają gojenie się ran, niszczą chorobotwórcze drobnoustroje oraz komórki rakowe.

Ostatecznie gdy Paulina przestała się stresować, zdolności odpornościowe jej organizmu wzrosły. Wzrosła produkcja limfocytów, a jednocześnie wyeliminowana została istotna przyczyna choroby wrzodowej. Wszystko to razem spowodowało, że wrzody zaczęły się goić. Czy takie mechanizmy zdrowienia uruchamiane są u wszystkich pacjentów, którzy nagle i niespodziewanie, wbrew pesymistycznej diagnozie lekarza, wychodzą z ciężkiej choroby? U części z nich z pewnością tak.

Genialni schizofrenicy

John Forbes Nash Jr (ur. 1928) – amerykański matematyk i ekonomista. Badacz teorii gier, współlaureat Nagrody Nobla w 1994 roku. Cierpi na schizofrenię paranoidalną. Historię życia Nasha w książce „Piękny umysł” opisała Sylvia Nasar. Na podstawie tej książki w 2001 roku nakręcono film „Piękny umysł”.

Philip K. Dick (1928-1982)
– amerykański pisarz science fiction. Autor kultowej dziś książki „Człowiek z Wysokiego Zamku” oraz „Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?”, na podstawie której nakręcony został film „Blade Runner” („Łowca androidów”) z Harrisonem Fordem w roli głównej. Według jego opowiadania „Przypomnimy to panu hurtowo” powstał film „Pamięć absolutna” z Arnoldem Schwarzeneggerem

Vincent van Gogh (1853-1890) – słynny holenderski malarz postimpresjonista. Wśród jego najsłynniejszych obrazów są „Słoneczniki”, „Jedzący kartofle”, „Taras kawiarni w nocy”, „Autoportret”. Van Gogh cierpiał na schizofrenię, podczas jednego z jej ataków obciął sobie ucho.

Isaac Newton (1643-1727)
– angielski fizyk, matematyk i astronom. Odkrywca prawa powszechnego ciążenia. Twórca trzech zasad rządzących ruchem ciał – od jego nazwiska zostały one nazwane zasadami dynamiki Newtona.


Marcin Florkowski

Źródło: Wróżka nr 6/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl