Wróżby pani Krysi


Po siedmiu nocach talerzyk z solą trzeba przeciągnąć kilka razy nad płomieniem świecy. Następnie przesypać sól do kawałka białej szmatki i zawiązać węzełek. Wynieść go z domu i wrzucić do bieżącej wody.

Jeżeli tego nie zrobimy, całe zło pochłonięte przez sól uwolni się i zacznie ponownie działać. Jeśli w czyjejś miejscowości nie ma bieżącej wody, trzeba sól zawinąć w papier toaletowy i spuścić w toalecie. Jednak oczywiście najlepszym wyjściem byłoby wynieść pecha z domu.

Rytuał należy powtarzać, kiedy czujemy, że nam się nie wiedzie i sprawy nie idą po naszej myśli. Ja to sprawdziłam, naprawdę działa.

Faceci prosto z kart

Krystyna opowiada, jak młodszej córce Małgosi wywróżyła męża. – W kartach stał przystojny szatyn. Ale córka nie dowierzała, mówiąc, że nie zna nikogo takiego. – Bądź cierpliwa – uspokajałam ją. Wreszcie po dwóch latach pewnego dnia poczułam, że nadszedł czas, aby wróżba się zmaterializowała.

Powiedziałam córce: – Musisz coś zrobić, bo teraz jest czas na miłość. Nie wiem, skąd wiedziałam, że jej mąż będzie z internetu. Gosia poznała kilku chłopaków, lecz żaden jej się nie podobał. Postanowiła mi udowodnić, że przez internet nie można poznać nikogo wartościowego. Zamieściła anons, na który ktoś odpowiedział. Spotkali się i zakochali od pierwszego wejrzenia. Są małżeństwem od trzech lat.

Monika, księgowa z Warszawy, nie uwierzyła, gdy Krystyna przepowiedziała jej, że zostawi narzeczonego, z którym mieszkała od dziesięciu lat, dla cudzoziemca, i zamieszka za wielką wodą. Wychodziła od niej oburzona, nawet nie chciała zapłacić. Jednak dwa lata później zadzwoniła z przeprosinami. Okazało się, że wracając z wakacji, w samolocie poznała zabójczo przystojnego Amerykanina. I po miesiącu wyszła za niego za mąż. Teraz mieszka w Nowym Jorku.

reklama


Dziecko, którego miało nie być

Czterdziestosiedmioletnia Blanka z Wołomina wspomina wróżbę Krystyny: – Mówiła niestworzone rzeczy. Miałam 42 lata, a ona powtarzała, że urodzę dziecko, abym się nie martwiła, bo wszystko się dobrze ułoży. Lekarze byli w szoku, kiedy rok później udało mi się zajść w ciążę i urodzić dziewczynkę.

Kiedyś odwiedziła Krystynę młodo wyglądająca kobieta. Była bardzo samotna. – W jej kartach zobaczyłam, że najważniejszą sprawą jest dziecko, a przy niej już stał układ ciążowy – wspomina. – Ostrożnie o tym mówiłam, ale okazało się, że to najradośniejsza nowina, bo pani właśnie jest po in vitro. Za miesiąc radosny telefon. Udało się!

Andżelika przylatuje na wróżby do pani Krystyny aż z Hanoweru: – Mam do niej stuprocentowe zaufanie – opowiada. – Bo wszystko, co powie, sprawdza się. Ale zazwyczaj klientkom z zagranicy Krystyna wróży przez telefon.

Jan, pięćdziesięciosiedmioletni biznesmen, zwierza mi się, że nawet żonie się nie przyznaje, że od lat korzysta z porad Krystyny Ślaskiej: – Pewnie to dziwnie zabrzmi, ale ona uratowała moją firmę od bankructwa. Odradzała mi szukanie nowego wspólnika, potem ostrzegała przed interesami ze szwagrem, który zresztą naraził mnie na straty. Może gdybym jej posłuchał, nie miałbym zawału? – zastanawia się mężczyzna.

Wróżbiarskie BHP

Krystyna przed wróżbą zawsze się zabezpiecza, m.in. złotym jajkiem. A po wróżbie kąpie się z dodatkiem soli morskiej. Prosi także o opiekę anioły. Uważa, że los można zmienić, ale przeznaczenia nie.

Ostatnio odwiedziła ją trzydziestokilkuletnia, śliczna dziewczyna na wózku inwalidzkim. Gdy miała pięć lat, uległa poważnemu wypadkowi. Wróciła po nim do zdrowia i z medycznego punktu widzenia nie powinna być niepełnosprawna. – I wie pani, co mi powiedziały na jej temat karty – mówi poruszona Krystyna. – Że jej przeznaczeniem jest wózek inwalidzki! Nie do wiary, prawda?

Mimo wielu sukcesów i spełnionych wróżb Krystyna Ślaska pozostaje osobą niezwykle skromną i pełną pokory: – Ja nic wielkiego nie robię – powtarza. – Ja tylko czytam karty!

Katarzyna Szeloch
fot. archiwum prywatne, shutterstock

Źródło: Wróżka nr 10/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl