Pierwszy niemiecki hippis

To nie był zwykły autoportret. Czy Dürer, przedstawiając samego siebie na podobieństwo Chrystusa, nie popełnił przypadkiem bluźnierstwa?

Pierwszy niemiecki hippisBył rok 1500. Okrągła data budziła obawy. Krążyły nawet przepowiednie o końcu świata... Wtedy właśnie Albrecht Dürer, pierwszy niemiecki artysta, świadomy swej wyjątkowości geniusz, namalował „Autoportret w futrze”. Jest to swego rodzaju odpowiedź na przerażające wizje katastrofy. Otóż malarz przedstawił siebie na podobieństwo… Chrystusa. Czy nie bluźnił? Może przemawiała przez niego pycha?

Badacze są zdania, że przeciwnie – Chrystusową stylizacją podkreślał, że talent i twórczość to głos Boga. Choć wyjaśnienie wydaje się karkołomne, trudno pomówić Dürera o obrazoburcze zamiary. Jego spojrzenie na obrazie nie zdradza buty ani nadmiernej pewności siebie. Malarz spogląda łagodnie i z zadumą. Twarz jest regularna, o idealnych proporcjach. Z dzieła emanuje aura powagi i wzniosłości.

Artysta uzyskał ten efekt, komponując całość symetrycznie. Nawet sygnaturę AD, umieszczoną po prawej stronie głowy artysty, równoważy napis przy lewej krawędzi. „Ja, Albrecht Dürer z Norymbergi, namalowałem siebie trwałymi farbami mając 28 lat”. Niby suche fakty – a przecież wyrażają pewność autora, że blask tego malowidła z wiekami nie zblaknie. Artysta, syn rzemieślnika, od najmłodszych lat czuł, że jego miejsce w życiu i hierarchii społecznej jest gdzie indziej. Miał 13 lat, kiedy namalował swój pierwszy autoportret. Skąd wiedział, jak się za to zabrać?

reklama

Przecież nikt go tego nie uczył! Wykonał rysunek srebrnym ołówkiem, w technice niepozwalającej na zmiany czy poprawki. Wizerunek jest perfekcyjny. A chłopiec – ujmujący urodą, delikatnością i niedziecięcym skupieniem. Albrecht musiał być dumny z tej pierwszej próby samodzielności, bo wiele lat później umieścił na rysunku inskrypcję: „Narysowałem tę moją podobiznę, posługując się lustrem, w 1484 roku, kiedy byłem jeszcze dzieckiem”.

Mimo niepokornej natury, okazał ojcu posłuszeństwo i ożenił się z Agnes Frey, panną z rzemieślniczej rodziny. Przed przyszłą małżonką popisał się układnością. Posłał jej autoportret z kwiatem mikołajka, symbolizującym wierność. Jednak napis umieszczony w tle obrazu dowodzi raczej rezygnacji niż entuzjazmu narzeczonego: „Moje życie przebiega zgodnie z wolą nieba”. Pozorna pokora.

Gdyby Agnes miała więcej bystrości, zaniepokoiłby ją autoportret oblubieńca. Chłopak prezentuje się na nim jako indywidualista. Piękniś wystrojony jest w wymyślną, zdobną w czerwone wstążki koszulę i zharmonizowany z nią jedwabny kaftan. Czerwona czapeczka kontrastuje barwą z jasnymi lokami. Zaraz po ślubie Albrecht zaczął – wbrew zwyczajom – układać życie po swojemu. Odmówił zamieszkania w domu teścia i pół roku po ślubie udał się samotnie do Wenecji. Tam nareszcie poczuł się dobrze – traktowano go jak księcia.

Poświęcał wiele czasu swojemu wyglądowi. Nosił długie, trefione włosy (500 lat późnej lansowano go jako „pierwszego niemieckiego hippisa”), fryzował brodę, stroił się. Jego wizerunek miał potwierdzać przynależność do arystokracji – arystokracji ducha. Wymownie o tym świadczy „Autoportret w rękawiczkach” z 1498 roku. Z obrazu spogląda na nas pewny siebie szlachcic, już nie syn złotnika. Wie, że wygląda atrakcyjnie i podkreśla to ubiorem: srebrzysto-czarnymi jedwabnymi szatami. A tytułowe rękawiczki warte są majątek. Ich właściciel pozuje w komnacie, za oknem której rozciąga się pejzaż Alp. To miłe sercu malarza wspomnienie podróży do Wenecji, gdzie przyjmowano go z honorami, jak szlachetnie urodzonego.


Monika Małkowska
foto: Forum

Źródło: Wróżka nr 8/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl