Bez jednego włoska!

Rok 2014 to „rok krzaka", ogłosiła na łamach brytyjskiej gazety „The Guardian" dziennikarka Emer Toole. I nie chodziło jej o męskie brody. Tak, to nie żart... Chodzi o depilację intymną, a raczej jej brak.

Znaleźli się od razu tacy, którzy dorobili do tego feministyczną ideologię. Depilacja faktycznie symbolizuje zniewolenie kobiet? Bo co? Usuwamy włosy z ciała, bo takie są oczekiwania facetów? Bo z włosami pod pachami jesteśmy mniej atrakcyjne? Ale czy naprawdę chodzi tu tylko o płeć przeciwną? To by znaczyło, że z przyjemnością patrzymy w lustro na gąszcz pokrywający nasze pachy. I zmuszamy się do oglądania w wersji ogolonej – mniej atrakcyjnej dla nas, ale bardziej podobającej się mężczyźnie? Bzdura!

Uwielbiana aktorka Cameron Diaz pojawia się na czerwonym dywanie z owłosionymi pachami. Manifestuje powrót do natury? Czy za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę? Madonna z kolei wrzuca na Instagram zdjęcie swojej owłosionej pachy i podpisuje je: "Long hair. Don't care" ("Długie włosy, nie wtrącaj się/nie twoja sprawa" – fragment piosenki pod tym samym tytułem zespołu Radical Something). I znowu jest o niej głośno. Madonna jest jedną z największych prowokatorek światowego show-biznesu. Z drugiej strony nie ma się co oszukiwać – show-biznes kształtuje, a właściwie narzuca trendy.

Czy w związku z tym należałoby się spodziewać, że niedługo padną producenci maszynek do golenia, depilatorów i kosmetyków do usuwania zbędnego owłosienia? A w salonach kosmetycznych na próżno będzie się szukać – tak modnych i popularnych (jeszcze mimo wszystko) zabiegów depilacji laserowej czy fotodepilacji? Wreszcie postawmy najważniejsze pytania: Co to wszystko ma wspólnego z feminizmem i ruchem wyzwolenia kobiet? Czy nie dorabiamy zbędnej ideologii tam, gdzie nie warto jej szukać? Może w odpowiedzi pomogą inne przykłady.

Komu potrzebne są gorsety?

Jeden powie – seksowna bielizna, inny – narzędzie tortur. I każdy ma rację. Gorset bez wątpienia eksponuje biust, wysmukla talię, dodaje kobiecie seksapilu. Trzeba jednak pamiętać, że w XVII i XVIII wieku zbyt obcisłe i sztywne gorsety wgniatały żebra w płuca, przez co kobiety nawet umierały. Że nie wspomnimy o deformacji płodów u kobiet w ciąży, którym gorsetów także nie darowywano. Tak... wtedy kobieta była tylko ozdobą i dodatkiem do mężczyzny.

reklama


Emancypacja w okresie powojennym zniosła gorsety. Dzięki Bogu!! Jednakże w szafie wielu współczesnych kobiet znów się pojawiły. Nie miażdżą już żeber i nie sprawiają, że jak Scarlett O'Hara z „Przeminęło z wiatrem" będziemy miały w talii 17 cali – kosztem swobodnego oddechu. Ale czy naprawdę są w naszej bieliźniarce tylko dlatego, że podobają się mężczyznom? My same nie mamy w tej kwestii nic do powiedzenia? Czyż nie kupujemy ich, bo cieszy nasze oko widok własnego, seksownego ciała w gorsecie? NASZE oko, nie JEGO!

Jest jeszcze jedna ewentualność – fetysz... Ale o tym potem...

Dla kogo lepsza antykoncepcja hormonalna?

Kolejny przykład to antykoncepcja dla mężczyzn. Od lat trwają nad nią badania. Wciąż dużo mówi się o niebezpieczeństwie dla zdrowia mężczyzn. O ryzyku zaburzenia męskiej płodności. Mimo że według wielu medycznych autorytetów odwracalność antykoncepcji hormonalnej jest całkowita – większość panów nie chce jej stosować. Jakie jest stereotypowe myślenie? Oczywiście krzywdzące kobiety. To mężczyznom niewygodnie uprawiać seks w prezerwatywie – w związku z czym – kobieta ryzykuje swoje zdrowie i godzi się na antykoncepcję hormonalną, byle mężczyznę zadowolić.

Rzeczywiście wciąż nie brakuje takich przypadków. Ale jednak to przede wszystkim świadoma decyzja obojga, wynikająca również z tego, że kobiecie nie odpowiada prezerwatywa. Ogranicza jej doznania. Więc wybiera antykoncepcję hormonalną – bo jest świadoma, wolna i nie(!)uciemiężona.

Istnieje jeszcze jedna ewentualność – antykoncepcja jako fetysz... Ale o tym potem...

Szpilki: dla niego czy dla niej?

Obcasy sprawiają, że nogi stają się dłuższe i smuklejsze, a piersi – bardziej wyeksponowane. Freud uważał, że stopa reprezentuje penisa, a but – waginę. Zbyt barwna metafora? Grzegorz Kordek, ekspert ds. relacji miedzy kobietą i mężczyzną, nierzadko powtarza podczas swoich wystąpień, że damska łydka w szpilce jest napięta w sposób, który u mężczyzny budzi skojarzenie z napięciem ciała w chwilach najwyższego uniesienia seksualnego.

Ale nie dajmy się zwariować. Przecież kupujemy szpilki przede wszystkim dlatego, że są piękne, pasują do nowej sukienki, sprawiają, że czujemy się SAME DLA SIEBIE bardziej atrakcyjne i pewne. Nie samym mężczyzną kobieta żyje. Chyba że porozmawiamy o szpilkach jako o fetyszu... Ale o tym potem...

O co walczyły feministki?

Przykłady można mnożyć w nieskończoność... Zawsze da się łatwo udowodnić, że skrajności wywołują emocje. Ale też, że dorabianie ideologii jest śmieszne, a nawet wręcz obraża kobiety. Jeśli ogłosimy, że przestajemy nosić szpilki czy depilować się, bo jesteśmy feministkami i czas położyć kres męskim fantazjom, to prawdziwe feministki – które naprawdę walczyły o nasze prawa, a nawet narażały swoje życie, żeby nam żyło się godnie i na równych zasadach, co mężczyznom – złapałyby się za głowę!

Wróćmy do depilacji. Powszechnie uważa się, że modę na gładko wygolone kobiety wyznaczyły aktorki z filmów porno. Coraz częściej także mężczyźni depilują intymne części swojego ciała. Również dlatego, że wizualnie penis zyskuje na wielkości (nawet do dwóch centymetrów). Należy jednak pamiętać, że nie tylko seks jest ważny w życiu człowieka.

Galeria zdjęć

W lewo
W prawo
Źródło: Wróżka nr 10/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl