Na przykład taki Loczek, jasnobrązowy samiec. Choćby go nie wiem jak strzyc, zawsze jeden lok opadnie mu na oko. Loczek jakby wyczuł, że o nim mówimy, podszedł bliżej, żeby posapać mi w ucho. A potem lekko pociągnął za bluzkę w okolicach dekoltu. – Oj, niegrzeczny – Piotr z rozbawieniem pogroził mu palcem. – Nie wolno skubać po biuście!
Mała, ciemnobrązowa Marakuja to ulubienica Marty. Łasi się jak pies i bez przerwy domaga czułości. Ale na przykład taka Złotowłosa, mimo że żyje w stadzie od kilku lat, pogłaskać się nie daje. Pozostała nadal dzika. Jednak większość alpak, chociaż z natury są płochliwe i bardzo nieufne, przychodzi, oswojone ludzką miłością i dobrym traktowaniem. Patrzy w oczy, sapie, pomrukuje, całuje i daje się wtulać w niewiarygodnie miękkie futro.
Takie futro to skarb
Wiedzą o tym ci, którzy z alpaczej wełny robią swetry, czapki, rękawiczki, szale, skarpety, kołdry. Nie tylko nie uczula, jak to się zdarza z owczą, ale i nie ma tej szorstkości, którą nie wszyscy lubią. Gładka jak jedwab i puchata jak kaszmir. Marta już od kilku lat zajmuje się profesjonalną przeróbką wełny na włókno.
– Najpierw jednak jest strzyżenie – opowiada Piotr. – Ale dopiero wtedy, gdy już zaczyna się robić ciepło, późną wiosną. Na pierwsze przyjechał do mnie Rodrigo de la Garza, syn Marii Bravo. Dziś już nie ma nic wspólnego z hodowlą. Jest w Warszawie projektantem mody.
Wystarczyło, że Piotr raz zobaczył, jak to się robi, by później już dawał sobie radę sam. – Strzygę taką samą maszynką, jaką strzyże się owce. Wełnę trzeba przebrać, posortować, bo najcenniejsza jest ta z grzbietu i brzucha. Czyści ją maszyna zwana tumblerem, później jest prana, suszona, rozluźniana. I trafia na zgrzeblarkę, a następnie na przędzalnię lub trzeba ją uprząść na kołowrotku. I już jest gotowa do wykorzystania.
Marta pokazuje mi kołowrotek. I swoje dzieła: skarpety, swetry, tuniki. Kapelusze i torebki z filcu. Wymyślone, zaprojektowane i własnoręcznie filcowane. Alpaki są niewyczerpanym źródłem pomysłów na życie. Bez szkody dla nich samych.
Nibywikunia lubi seks
– Mąż sam nie zje śniadania, dopóki wszystkie zwierzęta nie są nakarmione – zapewnia Marta. – Łącznie z kozami, świnkami, psami i kotami, które z alpakami żyją w wielkiej symbiozie. Piotr dorzuca, że wciąż musi je także dokładnie obserwować, bo alpaki... kochają seks. Ruję, owszem, mają, ale też, gdy im się zachce seksu poza nią, z lubością się mu oddają.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.