Dwadzieścia lat minęło, jak jeden dzień – można sparafrazować serialowy przebój. Bo ani się obejrzeliśmy, kiedy „Wróżce” stuknęło 20 lat i pojawił się jej 240. numer. Początkowo skromna, tylko w kolorowych okładkach, z czarno-białym wnętrzem, przyciągała wzrok pięknymi, bajkowymi ilustracjami. No i niezwykłą treścią, jakiej nie było w innych magazynach. Od pierwszych wydań przenosiła Czytelnika w inny czas, inny wymiar i kiedy się ją czytało, można było zapomnieć o Bożym świecie.
„Wróżka” jest pomysłem Teresy Jaskierny, architekta wnętrz i grafika. To ona przez wszystkie te lata nadaje pismu niepowtarzalny kształt graficzny, to jej ilustracje od samego początku je upiększają. Drugiego takiego nie było. I nie ma.
Wróćmy jednak do początków, czyli 1993 roku. Teresa wydawała wtedy jeden z pierwszych w Polsce tygodników plotkarskich „Kobieta i Mężczyzna”. Jego milionowy nakład rozchodził się jak ciepłe bułeczki. Znajdował się tam kącik „Wróżka odpowiada na listy”. I to właśnie do niego przychodziły setki listów. Odpowiadała na nie redakcyjna wiedźma (od wiedzy) – zielarka, bioterapeutka, znawczyni ezoteryki, magii i wróżb. Czytelnicy powierzali jej swoje problemy i kończyli błaganiami: wróżko, pomóż, wyczaruj nam dobry los!
Nie sposób było odpowiedzieć wszystkim. Teresa, widząc tak duże zainteresowanie magią, parapsychologią i niezwykłymi zjawiskami, stworzyła miesięcznik „Wróżka”.
Pierwszy numer ukazał się w połowie grudnia 1993 roku, z datą wydawniczą – styczeń 1994 rok. W czerwcu 1994 roku zostałam jej redaktor naczelną. Pomyślałam, że to pismo daje spore możliwości twórcze. Niestety, nie wzięłam pod uwagę, że jako absolwent nauk ścisłych jestem racjonalna, aż do bólu. Tymczasem w redakcji otaczali mnie wróżbici, specjaliści od złych i dobrych mocy, duchów, egzorcyzmów i całej masy innych „odlotowych” teorii i zjawisk. Czułam, że to nie jest dla mnie.
Na tych wątpliwościach zastała mnie połowa września. I wtedy zadzwoniła do redakcji wróżka-egzorcystka. Nie chcę upubliczniać jej nazwiska ani nazwisk innych bohaterek tej historii – była bowiem brzemienna w skutki, które odbiły się na ich prywatnym życiu.
Otóż jedna z klientek (chemik, pracownik centrali handlu zagranicznego) zadzwoniła do wróżki-egzorcystki i poprosiła ją o odprawienie egzorcyzmów w jej dworku pod Warszawą. Bo w nim straszy. Robotnicy, którzy go remontują, uciekają, przerażeni tym, że meble się tam same przesuwają, coś im zabiera narzędzia, psy chodzą z podkulonymi ogonami. Wszyscy, łącznie z domownikami, mają wrażenie, że ktoś niewidzialny snuje się po całej posiadłości.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
The requested URL was not found on this server.
~Annakac22